Ludzie, którzy chcą głosować na Klaudię Jachirę nie chcą głosować na Marka Biernackiego i odwrotnie; Trzeba im dać szansę. Nie można wszystkich wrzucić do jednego worka - powiedział w piątek poseł Władysław Teofil Bartoszewski (PSL), pytany o listy wyborcze opozycji na nadchodzące wybory.
Bartoszewski: Optymalnym rozwiązaniem są 2 listy
Bartoszewski podkreślił w piątek w Polsat News, że większość analityków politycznych wskazuje, iż optymalnym rozwiązaniem są dwie, maksymalnie trzy listy opozycji w wyborach do Sejmu.
Ludzie, którzy chcą głosować na panią poseł Klaudię Jachirę nie chcą głosować na Marka Biernackiego i odwrotnie. I trzeba im dać szansę. Nie można wszystkich wrzucić do jednego worka
— podkreślił Bartoszewski.
Wskazał na to, co zrobiła opozycja na Węgrzech.
Wszyscy się połączyli i Viktor Orban wygrał w cuglach lepiej niż poprzednio. W Czechach mieli dwie listy i opozycja wygrała, i to skutecznie
— zauważył poseł ludowców.
„Dlatego nie będzie szerokiej koalicji”
Dopytywany, czy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz nie chce szerokiej koalicji, bo obawia się, że będzie musiał tłumaczyć się z tego dlaczego popiera małżeństwa homoseksualne, Bartoszewski odparł, że Kosiniak-Kamysz nie popiera małżeństw homoseksualnych.
Na uwagę, że w tej szerokiej koalicji znajdą się tacy, którzy będą popierać, poseł PSL odparł: „dlatego nie będzie szerokiej koalicji”.
Moim zdaniem będą dwa bloki, może trzy bloki wyborcze i te dwa, czy trzy bloki wyborcze osiągną sukces i stworzą po wyborach rząd
— powiedział Bartoszewski.
Zandberg: Tej listy nie będzie, wszyscy to wiedzą
Nie będzie mitycznej „jednej listy”. Razem opowiada się za startem wspólnej lewicowej koalicji - powiedział PAP współprzewodniczący Lewicy Razem Adrian Zandberg. Jego formacja będzie w sobotę podejmowała decyzję ws. sojuszy wyborczych.
W sobotę w Warszawie będzie obradować Rada Krajowa Lewicy Razem, która ma podjąć decyzje ws. formuły startu w wyborach parlamentarnych.
Pytany przez PAP o możliwe decyzje lider formacji Adrian Zandberg powiedział, że „Razem uważa, że czas zakończyć przepychanki o mityczną ‘jedną listę’”.
Tej listy nie będzie, wszyscy to wiedzą, trwa tylko poszukiwanie kozła ofiarnego, którego można obciążyć odpowiedzialnością za fiasko tego projektu. Uważamy, że to jałowe i szkodliwe marnowanie czasu. Ten teatrzyk zastępuje potrzebną rozmowę o tym, jak ma wyglądać Polska po PiS-ie
— dodał.
Opozycja nie może ciągle zajmować się sama sobą. Żeby przejąć władzę, trzeba pokazać propozycję lepszych rządów. Co ze spadającymi płacami realnymi? Jak obniżyć ceny mieszkań? Jak zatrzymać ucieczkę nauczycieli ze szkół publicznych? Co z niesprawiedliwym systemem podatkowym, w którym wielkie korporacje oszukują całą resztę społeczeństwa? Co zrobić, żeby zatrzymać narastające nierówności? To są realne problemy Polaków, o których powinniśmy w końcu zacząć mówić. Razem jest gotowe do debaty o programie przyszłego rządu
— powiedział.
„Polska potrzebuje prawdziwej zmiany”
W ocenie Zandberga, „po wyborach Polska potrzebuje prawdziwej zmiany”.
Prawica okazała się niezdolna do rozwiązania kluczowych problemów naszego kraju. Odpowiedzią nie jest jednak powrót do neoliberalnej przeszłości. To błędy popełnione przez rząd Tuska otworzyły PiS-owi drogę do władzy. Tych błędów nie wolno powtórzyć. Tylko silna lewica jest gwarantem tego, żeby po wyborach nie wróciła polityka cięć, oszczędzanie kosztem najsłabszych. Dlatego Razem opowiada się za startem lewicowej koalicji
— podkreślił.
Uważam, że koalicję Razem z Nową Lewicą powinniśmy otworzyć na inne środowiska prospołeczne, związkowe, ekologiczne. Będę do tego przekonywać koleżanki i kolegów z Rady Krajowej
— mówi Zandberg.
Jedna lista lewicy?
Razem to nie jedyna lewicowa partia, która w weekend będzie decydował o wyborach. W niedzielę ma zebrać się też Rada Naczelna PPS. Jak mówi przewodniczący partii Wojciech Konieczny, jego formacja będzie się odnosić do wspólnej listy koalicyjnej i porozumienia czterech partii lewicowych.
Jeżeli chodzi o wspólną listę całej koalicji demokratycznej to po raz kolejny wyrazimy nadzieję, że taka koalicja powstanie, a ponieważ nie wiadomo czy ona będzie, to podejmiemy uchwałę - tak myślę - co, jeżeli nie
— powiedział PAP.
Na decyzje potencjalnych koalicjantów czekają Nowa Lewica i Unia Pracy. Sekretarz generalny NL Marcin Kulasek w rozmowie z PAP powiedział, że liczy, iż nadchodzący weekend przybliży ich do jednej listy na lewicy.
Przewodniczy UP Waldemar Witkowski podkreślił w rozmowie z PAP, że oczekuje na pozytywne decyzje formacji, które miałyby wejść w przyszły, lewicowy blok wyborczy.
Przygotowane jest wstępne stanowisko czterech partii ws. wyborów, którego projekt ma PAP.
Nowa Lewica, Lewica Razem, Polska Partia Socjalistyczna i Unia Pracy widząc zagrożenie dla praw obywatelskich i praw pracowniczych oraz wartości europejskich, uznając, że wolność, równość i solidaryzm nie mogą być w przyszłości tylko pustymi hasłami, postanawiają wspólnie wystartować w kolejnych wyborach, tzn. w wyborach do Parlamentu RP, do Parlamentu Europejskiego, w wyborach samorządowych do sejmików i powiatów oraz w wyborach na Prezydenta RP
— czytamy w nim.
aja/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632813-poslowie-lewicy-i-psl-sceptyczni-wobec-wspolnej-listy