Nie wiem gdzie pan Igor Isajew, Ukrainiec od wielu lat mieszkający w Polsce, obecnie dziennikarz „Wirtualnej Polski” nauczył się takich manier, by wobec lidera obozu politycznego rządzącego Polską rzucać prymitywne uwagi. Może już wcześniej, może w środowisku w którym się obraca, a może konsumując media opozycyjne, gdzie żadnej kultury też nie ma.
Wielu Ukraińców z Polski przekazało więcej, a tu taki oligarcha… Wstyd po prostu
— napisał na Twitterze Isajew, komentując wpłatę dokonaną przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości w ramach zakończenia sporu z Radosławem Sikorskim.
Może dla niego 50 tys. zł to mała suma. Dla każdego z nas bardzo duża.
CZYTAJ WIĘCEJ: Absurdalny atak ukraińskiego dziennikarza na prezesa PiS! Fala oburzenia w sieci. „Więcej pokory i szacunku do darów”
Sama sprawa ma oczywiście kilka innych warstw. Sądy mamy, jakie mamy i człowiek kojarzony choćby z obozem propolskim rzadko może w nich liczyć na uczciwe podejście. A lider tego obozu jest w nich po prostu - w mojej opinii - prześladowany. Nie jest też żadnym oligarchą ale człowiekiem „Solidarności”, prawnikiem, politykiem, żyjącym skromnie. Całe życie poświęcił sprawie polskiej, płacąc za to osobiście (śmierć brata bliźniaka, śp. prezydenta) wielką cenę. Gdzie są złoci chłopcy, oligarchowie i ogromne pieniądze, każdy w Polsce doskonale wie.
To wszystko są jednak wątki poboczne.
Najbardziej smuci, że pan Isajew nie rozumie rzeczy najważniejszej, którą wyłożę tu najprościej, jak się da. Otóż mogłoby dzisiaj nie być żadnej możliwości wpłat dla walczącej Ukrainy gdyby nie polska pomoc, co przyznaje wielu ukraińskich mężów stanu, wojowniczek i wojowników, ekspertów. A tej pomocy by nie było gdyby nie natychmiastowa osobista decyzja premiera Jarosława Kaczyńskiego, że nie oglądamy się na Berlin, nie czekamy na Brukselę, a sami, pełnią sił, udzielamy pomocy.
Jeszcze przed wybuchem wojny premier Mateusz Morawiecki objeżdżał Europę alarmując nadchodzącym ataku, nawołując do wspólnego oporu wobec barbarzyńskiej agresji na wolny świat. Prezydent Andrzej Duda był ostatnim prezydentem w Kijowie, urzędował tam (obok przedstawiciela Watykanu) polski ambasador. Już w noc ataku szły transporty amunicji, pomocy, potem sprzętu wojskowego. Kilkaset czołgów, nowoczesne haubice, wszystko, co mogliśmy. A nawet więcej.
Premier Kaczyński, Morawiecki, Jansa i Fiala odważnie ruszyli osobiście do atakowanego Kijowa.
Polska była i jest liderem pomocowej akcji dyplomatycznej, charytatywnej, militarnej.
Szkolą się u nas ukraińscy żołnierze, przez nasz kraj idzie cała pomoc zachodnia - to też ogromny wysiłek i duże ryzyko.
Pełnią sił wspiera Ukrainę całe państwo polskie, wszystkimi swoimi zasobami i wpływami. Napawa nas to dumą. Ale też mądrzy ludzie rozumieją, że tak być nie musiało. Wziął na siebie to ryzyko, tę decyzję, bez chwili zawahania, właśnie premier Kaczyński. I skutecznie ją wdrożył, obronił, mimo opozycji, która cynicznie rzuca kłody pod nogi i liczy na negatywne polityczne skutki wojny i polskiego zaangażowania.
Nie pierwszy to raz. Pamiętamy, że śp. prezydent Lech Kaczyński uratował Gruzję.
Mądrzy ludzie wiedzą też, że gdyby rządziła Platforma lub siły pochodne, polityka zagraniczna nie różniłaby się od tej w latach 2007-2015, a więc byłaby kopią niemieckiej. Coś tam byśmy dali, pomocy humanitarnej udzielili, ale ta skala zaangażowania własnego i wpływu na postawę innych by nie wystąpiła.
Wchodząc w rynsztok totalnej opozycji pan Isajew daje więc świadectwo ne tylko braku kultury ale i braku rozeznania w sprawach najważniejszych. Tak naprawdę podważa dźwignię, która mocno przyczyniła się do uratowania jego kraju (ta teza w niczym nie ujmuje wysiłkowi i bohaterstwu samych Ukraińców, ich prezydenta, wojska).
Wielu Ukraińców i wiele Ukrainek mieszkających w Polsce wspaniale pomaga swojej ojczyźnie. Pan Isajew, niezależnie od intencji, swoim wpisem uczynił coś przeciwnego. Nie wiem dlaczego jest tutaj, a nie tam. Nie wiem, czym się kierował, jakie emocje go nakręcają. Zostanie to jednak zapamiętane jako wyjątkowo nieprzyjemny eksces.
Sądzę, że wspólnota ukraińska powinna zdecydowanie odrzucić ten język, ton i w ogóle tę tematykę. Może to wszystko narobić wielu szkód.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632609-temu-ukrainskiemu-dziennikarzowi-wyraznie-brakuje-kultury