„Przypomnę, że to Platforma Obywatelska w 2011 r. wprowadziła jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu. Była to daleko idąca zmiana, podczas gdy my dążymy do tego, aby demokracja była dla wszystkich” - mówi Piotr Rycerski, szef Gabinetu Politycznego wicepremiera Jacka Sasina.
Stanisław Widomski: Czy zmiany w ordynacji wyborczej rzeczywiście są skrojone pod PiS, jak twierdzi opozycja?
Piotr Rycerski, Szef Gabinetu Politycznego Wicepremiera Jacka Sasina: Niestety nie mamy merytorycznej opozycji. Za każdym razem, kiedy Prawo i Sprawiedliwość proponuje rozwiązania stawiające na pierwszym miejscu interes Polaków, opozycja prowadzi polityczną grę, szukając na siłę pretekstu by zaatakować. Przypomnę, że to Platforma Obywatelska w 2011 r. wprowadziła jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu. Była to daleko idąca zmiana, podczas gdy my dążymy do tego, aby demokracja była dla wszystkich. Zarówno dla mieszkańców wielkich aglomeracji, jak Warszawa czy Rzeszów, jak i dla małych miejscowości na przykład na Podkarpaciu, dla osób mobilnych, jak i dla tych nie posiadających samochodu. Nie ma w tej nowelizacji nic kontrowersyjnego, ona w żaden sposób nie wpływa na dotychczasowy sposób liczenia głosów. Nadal pozostajemy przy metodzie D’Hondta. Jedyne rezultaty z wejścia w życie nowych przepisów to usprawnienie pracy komisji wyborczych oraz bardziej przejrzyste i uczciwe wybory.
To skąd się biorą kontrowersje?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że zmiany dotyczą trzech zasadniczych obszarów. Ilości lokali wyborczych, zapewnienia transportu na głosowanie oraz zwiększenia transparentności wyborów. Wprowadzony zostanie obowiązek tworzenia komisji wyborczej w każdej miejscowości, gdzie zamieszkuje minimum 200 osób. W skali Polski oznacza to około 6 tysięcy więcej lokali wyborczych.
Ile tych lokali mamy obecnie?
Dotychczas funkcjonowało około 27 tysięcy lokali wyborczych, po zmianach będzie ich około 33 tysiące.
A jak zostanie zorganizowana kwestia transportu do lokali wyborczych?
Wyborcy powyżej 60 roku życia, po wcześniejszym zgłoszeniu, będą mogli liczyć na bezpłatny transport do lokali wyborczych. Zorganizowany zostanie minimum dwa razy w dniu wyborów bezpłatny transport dla mieszkańców miejscowości i przysiółków, w których zamieszkuje mniej niż 200 osób, gdyż z uwagi na niewielką liczbę mieszkańców nie ma w nich obwodowych komisji wyborczych. Zazwyczaj nie funkcjonuje tam również transport zbiorowy. I chcę jeszcze raz podkreślić, że będzie to transport bezpłatny, a więc każdy, kto do tej pory chciał głosować, ale z różnych przyczyn nie miał jak dotrzeć do lokalu wyborczego, będzie mógł wziąć udział w głosowaniu. To jest wielki krok profrekwencyjny szczególnie na terenach wiejskich, gdzie komunikacja jest znacznie ograniczona, a czasem jedynym środkiem transportu jest własne auto, a nie każdy je posiada i nie każdy może skorzystać z roweru. Złe warunki atmosferyczne, brak pojazdu, niewygodna bądź niebezpieczna droga, to wszystko powodowało, że dotąd część obywateli była wykluczona z głosowania, właśnie z uwagi na brak komunikacji. Po nowelizacji ten problem zniknie. Każdy kto będzie chciał zagłosować, otrzyma możliwość dotarcia do lokalu wyborczego.
Wspominał Pan jeszcze o transparentności wyborów. Co miałoby się poprawić się w tym obszarze?
Przede wszystkim położenie nacisku na rzetelną pracę komisji wyborczych. Poza członkami takiej komisji w procesie pilnowania całego procesu głosowania jak i samego liczenia głosów, mogą brać udział mężowie zaufania. Do tej pory na tę funkcję zgłaszali się ochotnicy, którym zależało na uczciwych wyborach i pracowali oni bezpłatnie. Projektowane zmiany przewidują wynagrodzenie dla mężów zaufania i otrzymają oni 50% diety członka obwodowej komisji wyborczej. Diety zostaną sfinansowane przez Krajowe Biuro Wyborcze. Liczymy, że znacznie zwiększy to liczbę mężów zaufania i zmobilizuje ich do obserwowania prawidłowości wyborów.
Warto dodać, że frekwencja w ostatnich latach w Polsce rosła, choć wciąż jej daleko do wyników w krajach zachodnich.
W zależności od rodzaju wyborów frekwencja w Polsce w ostatnich latach wynosiła między 50 a 65 proc. Bliskie mi Podkarpacie było poniżej tej średniej. Choć w naszym województwie do wyborów poszło więcej mieszkańców wsi niż miast, to w przeliczeniu na procenty wyższy był wynik miast. Dam przykład. W 2019 r. w wyborach do Sejmu frekwencja w powiecie rzeszowskim plasowała się na poziomie 65,68 proc., tymczasem na przykład w gminie Krempna wyniosła ona 46,23 proc. Tak jak wcześniej wspomniałem, ta prawidłowość nie bierze się znikąd. Mam nadzieję, że proponowane zmiany ordynacji wyborczej zbliżą wyborczą frekwencję Polaków do wskaźnika, który reprezentują niektóre kraje członkowskie Unii Europejskiej, czyli nawet 80 proc. Każdy ma prawo wziąć udział w demokratycznych wyborach, bez względu na poglądy czy wielkość miejscowości, w której mieszka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632454-rycerski-kazdy-polak-ma-prawo-wziac-udzial-w-wyborach