„Jak wygra PiS to nie będzie ani KPO, ani w ogóle środków unijnych” – oświadczyła Izabela Leszczyna, nie próbując już nawet kamuflować finansowego szantażu Brukseli. Rozgrywki Komisji Europejskiej są dziś jasne chyba dla wszystkich. Ponad pół roku temu pisałam, że jej roszczenia wobec Polski nie skończą się nigdy. Ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości?
Platforma Obywatelska w przedwyborczej desperacji coraz częściej traci czujność. Z okazji swoich 22. urodzin zorganizowała święto debaty w Legnicy, podczas której niektórzy prelegenci powędrowali w śmiałą wizję przyszłości. Izabela Leszczyna, próbując mobilizować szyki, poczęła straszyć finansowym wykluczeniem Polski. Mówiąc o Krajowym Planie Odbudowy, stwierdziła że jest szansa na „jedną transzę w wakacje, a cała reszta zależy od tego, jaki będzie wynik wyborów”. „Jak wygra PiS to nie będzie ani KPO, ani w ogóle środków unijnych” — dodała.
Komisja Europejska idzie z własną narracją równie bezczelnie. Nie dotrzymuje ustaleń, rzuca wciąż nowe żądania, zachowuje się jak pospolity szantażysta. Ursula von der Leyen była już przecież w Polsce, podpisywała dokumenty ws. KPO, twierdziła że prezydencka wersja ustawy o Sądzie Najwyższym załatwia sprawę. Gdy jednak Róża Thun pouczyła ją w Parlamencie Europejskim, że polska opozycja oczekuje od niej stanowczości w rozmowie z polskim rządem, zaczęła zmieniać front. Ułatwiło jej to przeciąganie się procesu nowelizacji, ale to tylko pretekst. Podyktowana w Brukseli nowa ustawa o SN, której kształt mocno skrytykował prezydent i Solidarna Polska z uwagi na zbyt zuchwałą ingerencję zewnętrzną w polskie prawodawstwo, jest dla Komisji warunkiem koniecznym, ale jak się okazuje nie jedynym. Gdy tylko przeszła przez Sejm, KE wskazała kolejny warunek wypłaty funduszy z KPO – liberalizację ustawy wiatrakowej. Wiadomo, jakie interesy za nią stoją i dlaczego opozycja tak mocno upiera się, by przywrócić zablokowane kiedyś przez PiS zapisy, o możliwości stawiania wiatraków w odległości 500 metrów od zabudowań. Rozwiązanie to jest szkodliwe, niebezpieczne i dla wielu protestujących w tej sprawie obywateli nieakceptowalne.
Komisja Europejska jawi się jako bezwzględne ciało polityczne, mające konkretny cel – zmianę rządów w Polsce. Środki z KPO są formą nacisku i narzędziem polskiej opozycji w odbijaniu władzy od Zjednoczonej Prawicy. Nie dziwi więc wynik sondażu, przeprowadzonego przez pracownię Social Changes dla wPolityce.pl, według którego zaledwie 20 proc. badanych wierzy, że KE wypłaci Polsce środki po przyjęciu ustawy o SN. Eurodeputowani Zjednoczonej Prawicy mają równie sceptyczny stosunek do działań Komisji. Prof. Ryszard Legutko ujawnił dziś portalowi wPolityce.pl jak wyglądają rozmowy z szefową KE:
Nie tak dawno zdarzyło mi się spotkać z Ursulą von der Leyen i wówczas powiedziałem jej dokładnie coś takiego: „KE działa tak, że ludzie tracą do niej zaufanie”. Szefowa KE zbyła tę uwagę głupim uśmiechem. Nie przyjęła tego do wiadomości.
Właśnie taki jest stosunek KE do Polski. Możemy więc być pewni, że te żądania będą rosły. Mamy wystarczająco wiele przykładów na bezwzględne dyscyplinowanie naszego kraju nakazami, zakazami, karami i brakiem wypłat. Wszystko po to, by zmęczyć Polaków ciągłym konfliktem, „zagłodzić” kraj i siłą doprowadzić do zmiany władzy. A gdy już nastaną upragnione rządy obecnej opozycji, Komisja Europejska zaprowadzi w Polsce takie zasady, jakie tylko zamarzą się Niemcom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632425-jak-daleko-ke-i-po-posuna-sie-w-grozbach-i-szantazu