„Perły przed wieprze”, kandydaci „niezupełnie uczciwi” i osoby „pasujące do rynsztoka” to słowa klucze polityki i programu partii Donalda Tuska.
Z okazji naszych 22. urodzin PO na Dolnym Śląsku zorganizowała święto debaty w Legnicy. Była dyskusja o programie i zadaniach na pierwsze dni i miesiące po wygranych wyborach
— napisała 28 stycznia 2023 r. na Twitterze Izabela Leszczyna. Logicznie nie wiadomo, o co chodzi, bo święto powinno dotyczyć regionalnych struktur partii, a nie debaty jako takiej. Czy zresztą ktoś w Platformie wie, na czym polega debata, żeby ją świętować? Przecież równie dobrze można by z tej okazji zorganizować święto kwiatów, Czerwonego Kapturka albo sadzenia drzewek.
Jeszcze zabawniejsza jest „dyskusja o programie i zadaniach”, gdy programu nie ma (nie można go ujawnić za wcześnie, bo ukradną), zaś zadaniem jest pokazanie „w pierwszych dniach i miesiącach” tego, czego teraz nie ma. W Radiu Plus pani Iza mówiła przecież: „Mamy dzisiaj jeszcze lepsze pomysły; jak wygramy wybory, przedstawimy wszystkie szczegóły”. Mamy i przedstawimy, ale później. Mañana albo prokrastynacja. Ale to normalne u osoby lansowanej na ważną figurę w Platformie, a nawet w przyszłym rządzie (także w roli szefa tego rządu). Normalne także u kogoś, kto jest polonistką z wykształcenia. Dlaczego coś z tego miałoby wynikać dla kontrolowania tego, co się mówi i pisze, skoro z politycznej roli specjalistki od finansów też kompletnie nic nie wynika, przynajmniej dla finansów.
Już kilka miesięcy temu Izabela Leszczyna na partyjnej imprezie brawurowo odkryła lekarstwo na inflację: „Polska musi mieć wolne sądy, wolne media i państwo musi przestrzegać wolności obywatelskich i praw człowieka. I na koniec przypominam politykom PiS-u, że kobieta jest człowiekiem”. No i co z tego, że nic tu się z niczym nie wiąże, a z całości nic nie wynika? Co to za dziwaczne wymaganie, żeby wiceprzewodnicząca PO formułowała jakieś zrozumiałe i logiczne komunikaty? Ewa Kopacz nigdy tego nie robiła i została premierem, a nawet tylko z tego powodu nim została.
Izabela Leszczyna stara się Ewie Kopacz dorównać, na przykład wtedy, gdy nazwała „rzucaniem pereł przed wieprze” to, co robiła Małgorzata Kidawa-Błońska jako kandydatka na prezydenta. Niepotrzebnie potem trwały nerwowe próby ustalenia co/kto jest desygnatem słowa „wieprze”. Z „perłami” też był kłopot, skoro panią Małgorzatę zastąpił pan Rafał, a co z niego za perła. Właściwie to jest kłopot z wszystkim, co mówi Izabela Leszczyna. No bo jak rozumieć jej słowa, że „nie jesteśmy gotowi na polityka zupełnie uczciwego, który nie kombinuje i mówi jak jest”. My, czyli Platforma Obywatelska. Czyli co, jeśli „jesteśmy gotowi”, to na polityka nieuczciwego? Ale czy w PO są nieuczciwi, skoro nawet Sławomir Nowak jest uczciwy i za uczciwość siedział w areszcie?
Pani Izabela stwierdziła jeszcze, że „PiS sprowadził polską politykę do rynsztoka. Małgorzata Kidawa-Błońska do tego nie pasuje”. Czy to znaczy, że Rafał Trzaskowski pasuje do rynsztok, skoro panią Małgorzatę zastąpił? Czy wypada robić aż takie brutalne aluzje do tego, co płynęło Wisłą z oczyszczalni Czajka i dlaczego oczyszczalnia zanieczyszcza, choć powinno być odwrotnie?
12 maja 2022 r. w programie „Onet Rano” Izabela Leszczyna wypowiedziała się w kwestii oblania (9 maja 2022 r.) czymś czerwonym ambasadora Rosji w Polsce, Siergieja Andriejewa. I jak przystało na zawodową polonistkę, wykształconą na najstarszym polskim uniwersytecie, odwołała się do „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza: „Jak ktoś czytał ‘Krzyżaków’ w podstawówce, to pierwsza scena jest, jak poseł krzyżacki przyjeżdża do Polski. Napadnięty przez Zbyszka. I Zbyszka skazano na karę śmierci. Uratowała go Danuśka. To znaczy, że poseł obcego państwa, nawet jeśli jesteśmy z tym państwem w stanie wojny, musi być chroniony. Naprawdę, w średniowieczu to wiedzieliśmy”.
Każda wypowiedź pani Izy pokazuje jej wybitne kompetencje. Otóż atak Zbyszka z Bogdańca na krzyżackiego komtura, a jednocześnie posła do króla Władysława Jagiełły, Kuno von Lichtensteina, pojawia się w czwartym rozdziale powieści, a nie jest treścią pierwszej sceny. Poza tym Zbyszko nie zdążył napaść posła, a tylko ruszył ku niemu z przygotowaną do ataku kopią. Naruszenie nietykalności krzyżackiego posła uniemożliwił rycerz Powała z Taczewa, który w imieniu króla dbał o bezpieczeństwo na obszarze między Tyńcem a Krakowem, Posłowi Kuno von Lichtensteinowi nic się nie stało. Ówczesne państwo w postaci upoważnionego przez króla rycerza Powały z Taczewa zadziałało i krzyżackiego posła ochroniło.
Gdy Izabela Leszczyna oświadczyła, że już w średniowieczu „wiedzieliśmy”, iż poseł musi być chroniony, to obiektywnie może i „wiedzieliśmy”, tylko że powieść „Krzyżacy” wprawdzie dzieje się w średniowieczu (lata 1399-1410), ale nie jest to średniowieczny dokument (kronika). Izabela Leszczyna odwołuje się zresztą do filmu Aleksandra Forda na podstawie powieści Sienkiewicza (z 1960 r.), a nie do literackiego pierwowzoru. No i znowu klops, bo film Forda też nie jest dokumentem z przełomu XIV i XV wieku.
Choć Henryk Sienkiewicz czytał kroniki Janka z Czarnkowa (aktywnego głównie w czasach króla Kazimierza Wielkiego, a więc sporo przed czasami, w których dzieją się „Krzyżacy”), czytał też „Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza (działającego głównie w czasach króla Kazimierza Jagiellończyka, a więc sporo po wydarzeniach opisywanych przez Sienkiewicza), to „Krzyżacy” (w obu wersjach) są jednak fikcją. Zatem nie „wiedzieliśmy” w średniowieczu, tylko „wiedział” pod koniec XIX wieku Henryk Sienkiewicz. A nawet nie tyle wiedział, co przedstawił w swojej powieści, czyli wymyślił. Gdyby bowiem chodziło o to, co faktycznie „wiedzieliśmy w średniowieczu”, trzeba by się odwołać do kronik Długosza. A i z tym byłby kłopot, zważywszy na krytykę zapisów Długosza ze strony choćby profesorów Aleksandra Brücknera czy Henryka Łowmiańskiego. Skorygowany obraz łatwo jednak znaleźć w którejś z wielu historycznych monografii dotyczących tamtych czasów, np. w trzecim tomie „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka.
Izabela Leszczyna za średniowieczną „wiedzę” uznała fikcję literacką z końca XIX wieku i wyobraźnię Henryka Sienkiewicza. Albo jeszcze większą fikcję, bo podporządkowaną potrzebom filmowego widowiska z 1960 r., czyli scenariusz Jerzego Stefana Stawińskiego i Aleksandra Forda. Powieści i filmy fabularne nie są źródłem historycznej wiedzy o opisywanych czasach, a czasem bywają źródłem wiedzy (choć nie przesadnie wartościowej) o czasach, w których powstały. Te wywody są po to, żeby pokazać podstawowy problem Izabeli Leszczyny i polityków PO, czyli albo uznawanie fikcji za rzeczywistość, albo mieszanie jednego z drugim.
Izabela Leszczyna nie po raz pierwszy pomieszała fikcję z rzeczywistością i udowodniła, na czym się naprawdę zna, czyli na niczym. Chciała na przykład dokopać Jarosławowi Kaczyńskiemu (cóż za niespodzianka) wykorzystując fikcję literacką, czyli „Moralności Pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej. Napisała więc: „Od 7. lat oglądamy sztukę ‘Moralność Pana Kaczyńskiego – tragifarsa kołtuńska’”. Główny bohater – Kaczyński – jest postacią obłudną, dwulicową, fałszywą, chciwą, nie potrafi okazać życzliwości, gardzi ludźmi słabymi i wrażliwymi. Wszystko co robi, robi na pokaz. Może już wystarczy”.
Pani Iza sięgnęła po opis, jaki w kilka sekund można znaleźć w Internecie: „Główna bohaterka – Aniela Dulska – jest postacią obłudną, dwulicową, fałszywą, chciwą, nie potrafi okazać życzliwości, gardzi ludźmi biednymi, słabymi i wrażliwymi. Wszystko co robi, robi na pokaz”. Te dwa zdania pojawiają się przy okazji wystawiania sztuki Gabrieli Zapolskiej w różnych teatrach, w zapowiedziach wydań książkowych i audiobooków oraz w najbardziej uproszczonych brykach i streszczeniach. I dowodzą wyjątkowych kompetencji pani Izabeli. Jako polonistka zapewne bardzo by się oburzyła na ucznia korzystającego z internetowych streszczeń i zawartych w nich banałów. Jako polityk robi to, co nieogarnięty uczeń.
Kiedy na urodziny partii świętuje się debatę, gdy „dyskusja o programie i zadaniach” dotyczy tego, czego nie ma, kiedy inflacja zależy od „wolnych sądów” i od tego, że „kobieta jest człowiekiem”, gdy wycofanie kandydatki na prezydenta tłumaczy się zasadą „nierzucania pereł przed wieprze”, a w ogóle taki kandydat nie powinien być „zupełnie uczciwy”, ale za to „pasujący do rynsztoka”, to albo mamy do czynienia z kabaretem, albo z tym, co dobrze określił niejaki Siara Siarzewski: „Czy tobie czasem, Wąski, sufit na łeb się nie spadł”?, albo chce się wszystkich oszukać bądź ma się Polaków za idiotów. W wypadku Platformy chyba chodzi o wszystko na raz. I co się potem dziwić, że nie pasuje to nawet Szymonowi Hołowni. Bardzo za to pasuje Donaldowi Tuskowi i to jest jego oraz jego partii program na wybory parlamentarne jesienią 2023 r.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632327-nikt-tak-znakomicie-jak-leszczyna-nie-udowadniaczym-jest-po
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.