Paweł Poncyliusz w Platformie Obywatelskiej zrobi wielką karierę. To nie ulega wątpliwości. Młody, nadzwyczaj zdolny polityk. Młody jak na polityka. Jeszcze przed 55-tką. Może nie tak „energiczny i dynamiczny” jak Sławomir Nitras – którego osobiście reklamuje jako idealnego kandydata, na stróża czystości wyborów. Nie jest też osobą – jak Nitras – „świetnie się kręcącą”. Nie można jednak odebrać Pawłowi Poncyliuszowi, że jest obecnie lojalnym, zdyscyplinowanym członkiem PO. Nie ma wprawdzie lojalności we krwi, ale po blisko 10-letnim pobycie w ekipie Jarosława Kaczyńskiego, kiedy uwiedziony politycznie przez Joannę Kluzik-Rostkowską odszedł do „Polska jest Najważniejsza”, nabył doświadczenia, że poza regularną partią życie nie jest słodkie.
Z drugiej strony patrząc na Pawła Poncyliusza, trzeba uczciwie przyznać rację prostej prawdzie - nie można mieć wszystkich talentów na raz. Bo jeśli talenty przerastają możliwości, to też nie dobrze. Bo się albo marnują albo ulegają deformacji, a tym samym degradacji ich posiadacza.
Talenty Pawła Poncyliusza pod skrzydłami Donalda Tuska, nie dość, że rozwijają się w błyskawicznym tempie. Jego zdolności polityczne rozkwitają niczym słodkie orchidee czy inne lotosy. Dlatego wróżę mu tak wielkie laury partyjne a może nawet grand prix PO.
Kluczem do tych sukcesów jest wypełnianie modelu członka Platformy Obywatelskiej, starającego się dość wiernie naśladować postawę szefa partii Donalda Tuska. Toteż kiedy dziennikarz zapytał Pawła Poncyliusza na czym wedle Platformy Obywatelskiej polega „gwałt” na demokracji, jeśli idzie o nowelizację Kodeksu Wyborczego, polityk zachował się wzorowo. Odpowiedział argumentem użytym wcześniej przez przywódcę partii: PiS zmienia Kodeks Wyborczy „dosłownie na kilka miesięcy przed wyborami”.
Jednym z fundamentalnych elementów tej postawy jest umiejętność wyrzucania z pamięci niewygodnych faktów. A przynajmniej oficjalnego zapierania się, że takich faktów się nie pamięta. – Ach, tyle głosowań w życiu mam za sobą, że trudno wszystkie je spamiętać – zawsze można powiedzieć. Cała sztuka sprowadza się do tego, żeby to zabrzmiało w miarę wiarygodnie. Korzyść jest oczywista – szef partii taką postawę zachowuje w swej pamięci.
„Nie pamiętam sytuacji z 2011 roku, żeby była głosowana w Sejmie nowelizacja Kodeksu Wyborczego na kilka miesięcy przed wyborami. Ja głosowałem za jej przyjęciem? „Nie pamiętam tej sytuacji z 2011 roku” – oświadczył w dzisiejszej rozmowie radiowej Paweł Poncyliusz.
Czy można sobie wyobrazić nie odnotowanie w kronikach przed wyborczych proroctwa Pawła Poncyliusza: - „Będą wychodzili z mszy (w domyśle, „wyborcy PiS” ), przechodzili do salki parafialnej i oddawali głosy”.
Jeżeli Platforma Obywatelska jest choć trochę przyzwoitą partią, nie wyobrażam sobie, aby jeszcze przed wyborami Paweł Poncyliusz nie dochrapał się jakiegoś godnego go stanowiska.
CZYTAJ TAKŻE: „Obawy” Platformy o wybory? Poncyljusz straszy… ludźmi w salkach parafialnych. A Nitras? „Jest taką osobą wiercącą się”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632268-stawiam-na-pawla-poncyliusza