Tekst ukazał się pierwotnie na portalu: opinie.olsztyn.pl
Napad Rosji na Ukrainę uruchomił mechanizm, który może doprowadzić do gruntownej zmiany politycznej w Europie Środkowej i Wschodniej. Upadek Związku Sowieckiego umożliwił Niemcom otwarty powrót do funkcjonującego od wieków sojuszu Niemcy/Prusy – Rosja: Rosja ma dostarczać niemieckiej gospodarce tanie surowce, a w zamian rosyjskie elity mają otrzymać tyle pieniędzy, ile potrzeba do życia w bajecznym luksusie.
Na takie powiązania Europa i świat godził się bez oporu. Nikomu nie przeszkadzało, że Niemcy mieli tani gaz, a noworuscy mogli szastać forsą w Londynie, Las Vegas, na Cyprze, Majorce czy Lazurowym Wybrzeżu. Co prawda wszyscy mieli świadomość, że część z zarabianych pieniędzy Kreml wydaje na zbrojenia, ale skoro był spokój, to komu mogło to przeszkadzać?
Dzięki temu Republika Federalna Niemiec jako gwarant utworzonego układu dostała niepisane, ale powszechnie uznawane prawo do dominacji w Europie Środkowej i Wschodniej. Dominacji politycznej, która tworzyła parasol dla ekspansji gospodarczej.
Właściwie tylko Polska, a konkretnie śp. Prezydent Lech Kaczyński ostrzegał świat, że Rosja nie zrezygnowała za swoich imperialnych ambicji. Postrzegania Rosji przez Europę nie zmieniła wojna w Czeczenii, atak i aneksja części Gruzji, napad na ukraiński Krym i Donbas. Na zachód szeroką rzeką płynął gaz i ropa – na wschód dolary i euro.
Dopiero zmiana rządu w Polsce i wzrost znaczenia gospodarczego Ukrainy doprowadziły do wyłomu w tym ustabilizowanym świecie. Prawo i Sprawiedliwość podjęło kroki nie tylko w kierunku uniezależnienia się od surowców z Rosji, ale również prowadzi politykę wbrew głównemu nurtowi europejskich elit. Warszawa głośno ostrzegała przed konsekwencjami traktowania Rosji jako normalnie zachowującego się, racjonalnego kraju.
Otwarty, bandycki napad Rosji na Ukrainę zmienił w oczach świata obraz Rosji. Już nie jest to miły, zabawny miś, ale drapieżny, agresywny i groźny syberyjski niedźwiedź. Porządek oparty na sojuszu Berlin – Moskwa został naruszony. Niemcy zdają sobie sprawę, że jeżeli zostanie ostatecznie złamany, to utracą bardzo wiele z pozycji hegemona w naszym regionie.
Dlatego robią co mogą, aby Ukraina nie wygrała wojny z Rosją. Stąd wszystkie wygibasy, spowolnienia, wahania, odkładanie decyzji udzielenia Ukrainie wsparcia, które umożliwi zwycięstwo Kijowa nad Moskwą.
Historia z przekazywaniem czołgów Leopard to tylko jeden spektakularny przykład. Kiedy piszę ten tekst, decyzja ponoć zapadła. Jednak wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że niespodziewanie pojawiły się dodatkowe przeszkody.
Całe szczęście Niemcy nie mogą tak ostentacyjnie pokazywać, że myślą egoistycznie, wyłącznie w kategoriach krótkotrwałego interesu. Bestialstwo i agresywność Rosji spowodowała, że do narodów Europy dotarło wreszcie, że zatrzymanie Rosji jest podstawowym warunkiem bezpieczeństwa na naszym kontynencie. Stąd decyzja Szwecji i Finlandii o wstąpieniu do NATO oraz wsparcie, jakie kraje Europy udzielają Ukrainie.
Oczywiście decydującą rolę odgrywają Stany Zjednoczone i ich gigantyczne zaangażowanie w pomoc Ukrainie. Dla Stanów osłabienie Rosji jako konkurenta do przewodzenia światu jest celem strategicznym. Ponadto Rosja to potencjalny sojusznik Chin i Iranu. Miliardy dolarów wydawane na wspieranie Ukrainy słusznie są traktowane jako wydatek na narodowe bezpieczeństwo.
Polski rząd doskonale odczytuje sytuację i bez chwili wahania wspólnie z Prezydentem robi wszystko, aby wspierać Ukrainę. Zarówno materialnie humanitarnie, wojskowo, jak i co szczególnie ważne – politycznie. Bez determinacji Polski w wywieraniu presji na inne kraje, a szczególnie na Niemcy, Ukraina nie byłaby w stanie zbudować tak silnej koalicji wsparcia. Walczymy o nasze bezpieczeństwo, to oczywiste. Walczymy również o coś więcej: o status Polski w Europie.
Berlin zdaje sobie sprawę co stanie się w przypadku zakończenia wojny pozytywnym dla Ukrainy wynikiem. Polska stanie się bardzo mocnym konkurentem w rywalizacji o pozycję regionalnego lidera. Współpracujące ze sobą potencjały Polski i Ukrainy wsparte Litwą, Łotwą i Estonią będą mogły na nowo określić mapę sił i wpływów między Bałtykiem, a Morzem Czarnym. Dla Berlina to czarny scenariusz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/632090-czy-polska-zastapi-niemcy