”Winston Churchill zwykł mawiać, że Niemcy podejmują właściwe działania tylko wtedy, kiedy nie ma już żadnej innej możliwości. Najprawdopodobniej tą żadną inną możliwością była bardzo silna presja ze strony USA. Chwała za to” – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” Piotr Semka, komentując decyzje niemieckiego rządu o dostarczeniu czołgów na Ukrainę.
Przypomnijmy, że rząd Niemiec zapowiedział dostarczenie Ukrainie czołgów Leopard 2. Berlin wyda też zezwolenia krajom partnerskim, w tym Polsce, które chcą szybko przekazać Kijowowi Leopardy 2 ze swoich zasobów. Czołgi Ukrainie przekażą też inne kraje, w tym USA. Premier Mateusz Morawiecki w rozmowie z kanadyjską telewizją poinformował, że Polska przekaże Ukrainie 60 czołgów, spośród których 30 to słynne PT-91 Twardy, a także 14 maszyn Leopard 2.
Zmiana polityki Berlina?
Publicysta dopytywany o to, czy decyzja niemieckiego rządu oznacza zmianę polityki Berlina i Niemcy przechodzą na pozycje pro-ukraińskie ocenił, że polityka Berlina uległa zmianie.
Wzrosła ilość sprzętu mniej spektakularnego, ale istotnego – sanitarki pancerne, sprzęt ważny na polu bitwy. Niemcy dali dużo, został symbol- Leopardy. Moim zdaniem Polska też wymusiła na Berlinie podjęcie działań, tworząc koalicję państw gotowych oddać Leopardy. Francuska prasa wyraźnie pisała, że pierwszy raz sprytne działania polskiej dyplomacji zmusiły Niemcy do działania. Oni dokładnie analizują ten przypadek
– powiedział publicysta zwracając jednak uwagę na to, że cały czas „budowane są odłącza do Holandii i Belgii do NS2 - one nie zostały zatrzymane”.
CZYTAJ TEŻ:
Przełom na froncie?
Piotr Gursztyn zapytany został o to, czy dostawy czołgów będą przełomem na froncie. Historyk wskazał, że decyzja to jedno, drugą kwestią jest realizacja dostaw.
Ukraińcy muszą się wyszkolić, nie wiadomo, ile czołgów ostatecznie będzie. Może to być 200 maszyn, co jest za mało w stosunku do rosyjskich możliwości ofensywnych
– mówił dziennikarz wskazując jednak, że dobrą informacją są doniesienia o szkoleniach ukraińskich wojskowych na samoloty F-16.
Gursztyn zwrócił uwagę, że „opinia publiczna ma zbyt optymistyczny obraz tej wojny”.
Widzi rosyjskich „mobików”, którzy niewiele potrafią, mają zardzewiałe karabiny. Tymczasem trwa też szkolenie w miarę dobrych jednostek, Rosjanie się uczą. Sprzęt jest prymitywniejszy, ale jest go więcej. To będzie bardzo okrutna walka. Rosja ma potencjał ludnościowy i materiałowy. Jeśli wczytamy się w głosy ekspertów, to są one pełne niepokoju. Ukrainie trzeba pomagać, ale szybko. To wszystko dzieje się za wolno. Sytuacja jest poważna
– podkreślił Piotr Gursztyn.
Zachód przejrzał na oczy
Agnieszka Romaszewska-Guzy dodała, że w tym wszystkim ważne jest to, że Zachód w końcu dostrzegło to, że kroplówka utrzyma przy życiu, ale nie da zwycięstwa.
Amerykanie uznali, że trzymanie tego na zasadzie, że dostają trochę, żeby nie umrzeć, ale za mało, żeby żyć, jednak nie jest wystarczające. Albo przegrana, albo zwycięstwo. Zdecydowali się na wysłanie czołgów. Przy czym – co mówią eksperci wojskowi – generalnie ta wojna będzie się przeciągać. Czołgów nie trzeba 300, tylko jeszcze więcej. Kolejny etap wojny będzie prawdopodobnie na początku lata. Można zapewnić Ukraińcom bardzo dobre wyposażenie i uzbrojenie. Dokładając do tego morale będą w stanie pokonać Rosję
– oceniła szefowa telewizji Biełsat.
Polska się rozbraja?
Goście „Salonu Dziennikarskiego” skomentowali też sondaż pracowni Social Changes, zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl, dotyczący pomocy wojskowej dla Ukrainy. Większość Polaków opowiada się za wspieraniem naszego wschodniego sąsiada, ale pojawiają się też głosy przeciwko.
Marcin Wikło z tygodnika „Sieci|” ocenił, że upór przeciwników dozbrajania Ukrainy jest dziwny, ponieważ eksperci jasno mówią, że Ukraina walczy też za nas.
Ta wojna dzieje się tam, żeby nie dział się tutaj. W sprawie dostarczania sprzętu nie ma już dyskusji, ze jakiś sprzęt dajemy, jakiegoś nie, że dajemy tylko defensywny, a ofensywnego nie. Zapadła decyzja, że to, co mamy, ma iść na Ukrainę
– powiedział Wikło.
W koalicji państw uczestniczy 12 państw,. 300 czołgów uzbiera się szybko, trwają szkolenia. Zima przymroziła działania na froncie i lato może być poważnym starciem z już – miejmy nadzieję – gotową ukraińską armią
– dodał publicysta.
Piotr Gursztyn, będący także żołnierzem WOT, dodał, że nie słyszał od wojskowych różnego szczebla narzekań na to, że Ukrainie dostarczany jest sprzęt wojskowy.
Argument podstawowy – lepiej, żeby te czołgi walczyły tam niż tutaj. Fruga sprawa, następuje wymiana sprzętu, który i tak musiałby być usunięty z armii. Jeśli Rosja wygra na Ukrainie, NATO nie będzie miało dylematu i będzie musiało wysyłać swoje wojska do obrony państw bałtyckich, a być może i Polski
– dodał Piotr Gursztyn.
ZOBACZ TEŻ:
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631983-czolgi-dla-ukrainy-romaszewska-usa-stawiaja-na-zwyciestwo