Pamięć Niemców jest wyjątkowo wybiórcza. Deklaracje składane przy kolejnych rocznicach ich zbrodniczej napaści na Polskę kończą się zwykle głuchym uderzeniem w piersi. Na realny gest zadośćuczynienia Polska nie może doczekać się od ośmiu dekad. Nie oznacza to jednak, że Niemcy nie podjęli wysiłków zmierzających do odbudowy swojego wizerunku. Widać to wyraźnie w takie dni, jak dzisiejszy. Potężne wysiłki dyplomatyczne, naukowe i finansowe włożone zostały w tworzenie niemieckiej narracji historycznej oraz wynagrodzenie win zadanych narodowi żydowskiemu, by pozyskać jego przychylność. Pamięć historyczna jest jednocześnie mocno wypaczana i z premedytacją przekłamywana, bo wciąż można przeczytać o „polskich obozach śmierci”, choć to Polacy byli pierwszymi ofiarami niemieckich komór gazowych. W Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu pamiętajmy także, że to Polacy z narażeniem własnego życia walczyli o ocalenie Żydów z niemieckiej zagłady.
Puste słowa Scholza
„Cierpienia sześciu milionów niewinnie zamordowanych Żydów nie zostały zapomniane, podobnie jak cierpienia ocalałych. W Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu przypominamy o naszej historycznej odpowiedzialności”
– napisał na Twitterze kanclerz Olaf Scholz.
Piękna deklaracja, ogromnie potrzebna i bardzo ważne, że padła. Pytanie brzmi jednak, czy namysł historyczny niemieckiego kanclerza wytrzyma zderzenie z rzeczywistością. Na jego biurku leży wciąż świeży wniosek reparacyjny z Polski, w którym polski rząd przedstawia Niemcom rachunek za straty, jakie ponieśliśmy w wyniku ich zbrodniczej napaści, bestialskich mordów, barbarzyńskich zniszczeń i grabieży, jakich dopuścili się w naszym kraju.
To Polacy ratowali Żydów
W Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu warto przypomnieć, że to dzięki Polakom udało się ocalić dziesiątki tysięcy Żydów. Według niektórych rachunków ocalało nawet 120 tysięcy. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie bohaterska i nieustraszona postawa Polaków. Za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła kara śmierci. Niemcy mordowali całe rodziny w domach, w których ich ukrywano. Ta niewygodna dla niektórych prawda wciąż eliminowana jest ze świadomości świata. Jej miejsce ma zastąpić kłamliwa opowieść o rzekomym polskim antysemityzmie. Idą na to potężne pieniądze i wykorzystywany jest szeroki front działań. Nadal nie można wyeliminować też z przestrzeni publicznej skandalicznej dezinformacji o „polskich obozach śmierci”, która wraca nawet w taki dzień jak dziś.
Niemieckie piekło
Kierując swoje myśli do Auschwitz, należy pamiętać, że to Polacy byli pierwszymi więźniami tego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Przez półtora roku zadanie hitlerowskiej fabryki śmierci było jasno zdefiniowane: wspomaganie planu eksterminacji polskiego narodu. Laurence Rees w książce Auschwitz. Naziści i „ostateczne rozwiązanie” pisz tak: „Obóz w Oświęcimiu miał więzić i terroryzować Polaków w czasie, gdy cały kraj przechodził etniczną reorganizację, w której naród polski miał zostać intelektualnie i politycznie unicestwiony”. Pierwszymi polskimi więźniami Auschwitz byli osadzeni z zakładu karnego w Tarnowie, w przeważającej większości więźniowie polityczni. Gdy trafili do Oświęcimia (w czerwcu 1940), otrzymali numery od 31 do 758. Przed nimi do Auschwitz przywieziono trzydziestu niemieckich kryminalistów z obozu Sachsenhausen, którzy zostali obozowymi kapo. Karl Fritzsch – zastępca komendanta Rudolfa Hössa – jasno zakomunikował Polakom cel ich pobytu:
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin. Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty. Jeżeli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące”.
Do Auschwitz w trakcie wojny trafiło od 140 do 150 tysięcy Polaków. Nie jest to więc miejsce zagłady jedynie Żydów, choć właśnie taka narracja uporczywie utrwalana jest na świecie.
Rachunek za niemieckie zbrodnie
Podczas II wojny światowej Niemcy wymordowali ponad 5,2 mln Polaków co według stanu na rok 1939 stanowiło ok. 15 proc. ludności kraju. To straty najbardziej dotkliwe i nieodwracalne, bo rzutujące na kształt narodowego dziedzictwa niematerialnego. Obok nich są potężne straty materialne – zrujnowane zabytki, zniszczone miasta, zrównana z ziemią infrastruktura, zniszczone i rozkradzione dzieła sztuki, zagrabione dobra, zawłaszczone majątki. Wszystko to zostało oszacowane i przedstawione po blisko 80 latach Berlinowi. Rachunek za wojnę na kwotę 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł oficjalnie trafił do Niemiec. Olaf Scholz stwierdził, że temat reparacji jest już zamknięty. Czyżby więc jego dzisiejsza refleksja była tylko pustym frazesem? Warto zauważyć, że nie ma w niej słowa o Polsce, w której Niemcy przeprowadziły holocaust ani też o Polakach, dzięki którym dzisiejsi ocaleni mogą cieszyć się życiem. Powinniśmy więc nie tylko odświeżać pamięć Niemcom, nie tylko przywracać prawdę w świadomości historycznej, ale stanowczo oczekiwać zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Najwyższa pora, by Niemcy zapłaciły wojenne rachunki. Walki o reparacje odpuścić nie wolno.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631923-scholz-pamieta-o-holokauscie-reparacji-dla-polski-nie-uznal