Kolejni przedstawiciele „kasty” sędziowskiej wylewają krokodyle łzy z powodu faktu, że Donald Tusk nakazał swojej partii głosować za przyjęciem projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Nagle, przedstawiciele skrajnie upolitycznionych stowarzyszeń sędziowskich oraz ich sprzymierzeńcy zaczynają rozumieć, że są jedynie pionkami w grze szefa Platformy Obywatelskiej. Przestaną klaskać na jego wiecach, czy ponownie schylą karki, dla dobra swojego idola?
Czytając kolejne wywiady i oświadczenia sędziów z „kasty” sędziowskiej, ma się wrażenie, że od oklaskiwania Donalda Tuska (na wiecu partyjnym) przez „wojowników praworządności” - Waldemara Żurka i Pawła Juszczyszyna, minęły lata świetlne. A działo się tak zaledwie kilka miesięcy temu. Dziś, mamy do czynienia z depresyjnymi wywiadami i zwątpieniem. To nawet zabawne, biorąc pod uwagę zaangażowanie się „kasty” sędziowskiej w opozycyjną politykę negacji wszystkiego co przyniosła ze sobą Zjednoczona Prawica. Warto wczytać się w te żale zbuntowanego środowiska sędziowskiego.
Sędziowie Sądu Najwyższego, wszyscy polscy sędziowie, przeszli przez te pięć lat długą drogę. Była to droga bardzo trudna, droga, na której musieli ponieść – to nie patos – wiele ofiar, ale olbrzymia większość z nich nie zawahała się i była wierna konstytucji. Wiele wskazuje na to, że dziś zostali na tej drodze sami, z grupką wspierających ich przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego
– napisał sędzia Stanisław Zabłocki, niegdyś wielki sojusznik prof. Małgorzaty Gersdorf i były Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego.
Dowiedzieliśmy się zatem, że o ich (posłów opozycji, którzy zagłosowali za poselską, a w rzeczywistości rządową nowelą ustawy o SN - red.) głosach zadecydowała, a co gorsze, zadecyduje także w toku dalszego procedowania ustawy, nie świadomość niekonstytucyjności rozwiązań, ale „decyzja polityczna”
– pisał sędzia Zabłocki.
Praworządność łączy opozycję?
Nie wiadomo o jakie „ofiary” chodzi, ale widać, że rozgoryczenie sędziego-emeryta jest ogromne. To jednak nie koniec. Sędzia Krystian Markiewicz, szef skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziów „Iustitia”, także nie kryje swojego rozczarowania faktem, że przeciwko noweli SN głosowali jedynie posłowie Szymona Hołowni i garstka posłów Donalda Tuska.
Mam wątpliwości, ponieważ wydawałoby się, że praworządność powinna łączyć opozycję, a tak nie jest, zwłaszcza że nie jest to kwestia tego czy innego światopoglądu obyczajowego, co potrafi dzielić. Weszliśmy niedawno w rok wyborczy, a dyskusji na temat sposobu przywracania praworządności nadal nie ma, poza deklaracjami, że zostanie ona przywrócona
– powiedział Markiewicz w wywiadzie dla portalu CrowdMedia.
Jedność opozycji jest dobrem wielkim – sam to stale podkreślam – ale nie absolutnym, przeważającym nad wszystkim innym. Dobrem absolutnym jest Polska demokratyczna i praworządna. Jedność opozycji musi być oparta na argumentach zrozumiałych i prowadzących do tych celów nadrzędnych.(…)Brawo p. Hołownia i Jego ugrupowanie
– napisał z kolei prof. Wojciech Sadurski.
Sprytne ogranie
Podobnych wypowiedzi znaleźć można bardzo wiele, a przecież, jeszcze niedawno było tak „pięknie”! Posłowie Koalicji Obywatelskiej omawiali z „apolitycznymi” sędziami ustawę o „przywróceniu praworządności” (w Sejmie!). Sędziowie Żurek i Juszczyszyn z entuzjazmem oklaskiwali Donalda Tuska i wstawali z krzeseł na jego wejście. Sam szef Koalicji Obywatelskiej wprost sugerował, że jego „porządki” (wyrzucanie sędziów z SN z pracy, „odkuwanie” prezes TK) są oparte na układach i radach „kasty” sędziowskiej.
Ja już mam takie papier. Borys Budka nad tym pracował oraz Kamila Gasiuk-Pihowicz i także grupa prawników z tych różnych organizacji sędziowskich i prokuratorskich, które protestują, ale też pracują nad tymi nowymi aktami prawnymi. Jedna inicjatywa to jest inicjatywa senatora Kwiatkowskiego (likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN - red.) (…). Dlaczego to jest taki skomplikowany proces? Ponieważ oni zdewastowali ten system prawny na wielu poziomach. Ludzie stracili pracę, a inni zostali awansowali z powodów politycznych, ale niekoniecznie niezgodnie z procedurami. (…).W tym i przyszłym tygodniu będę rozmawiał z przedstawicielami tych prawniczych organizacji pozarządowych, które prowadzą protesty i będę ich pytał co zrobić
– mówił w sierpniu ubiegłego roku.
„Kasta” sędziowska, jako jedna z pierwszych grup zawodowych, poznała jak Donald Tusk traktuje swoich partnerów po powrocie z Brukseli. Sędziowie zrobili swoje więc mogą już odejść - tak sparafrazować można stare powiedzenie, w kontekście środowisk sędziowskich. Wielokrotnie pytałem o cenę, jaką będą musieli zapłącić sędziowie za swoje jawne konszachty z politykami. Dziś płacą cenę wstydu. Wykorzystani i rozczarowani nie będą sprzeciwiać się opozycji (gdy ta ewentualnie zdobędzie władzę w tegorocznych wyborach). Już dzisiaj stracili twarz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631716-tak-donald-tusk-sprzedal-kaste