Brytyjski dziennik „The Daily Telegraph” przywołał niedawno zyskujące na popularności pojęcie - „scholzowanie” (ang. „scholzing”). To termin ukuty oczywiście od nazwiska kanclerza Republiki Federalnej Niemiec, Olafa Scholza, oznaczający „częste składanie śmiałych obietnic udzielenia pomocy Ukrainie, ale rzadkie realizowanie ich w zapowiedzianym terminie”. Generalnie - kluczenie, zwodzenie, manewrowanie, opóźnianie, przewlekanie, szukanie pretekstów.
Niemcy „scholzowały” właściwie w każdej ważnej sprawie dotyczącej Kijowa, także w sprawie przekazania czołgów Leopard 2 oraz udzielenia zgody na ich przekazanie państwom posiadającym taki sprzęt. Teraz, jak informują niemieckie media, nastąpiło przełamanie: Berlin przekaże własne czołgi, prawdopodobnie co najmniej jedną kompanię, czyli 14 sztuk. Tyle samo zadeklarowała Polska. Również inne kraje mają pójść tym śladem, i w sumie na Ukrainę ma trafić ok. 100 czołgów, przynajmniej w pierwszym rzucie. Co ważne, w Europie jest ok. 2 tys. sztuk Leopardów, a więc Ukraina dostaje taki rodzaj sprzętu, który można dosyłać bez konieczności szkolenia załóg od nowa i przy wykorzystaniu raz zbudowanej logistyki. To bardzo ważne w realiach wojny.
W sumie lepiej późno niż wcale, ale szkoda, że tak późno. Każda istotna decyzja w sprawie pomocy Ukrainie jest drogą przez mękę, i wymaga od przyjaciół tego kraju, w tym także, a może przede wszystkim, od Polski, zużywania sił, które można poświęcić na inne, równie pilne sprawy. Nie wiemy więc jeszcze, czy Berlin zdecydował się porzucić owo „scholzowanie” na stałe, czy też uległ presji bądź uznał, że ponosi zbyt wielkie straty. Na taką ocenę jest jeszcze zbyt wcześnie.
Ale ważne, że czołgi będą. Zachodnie maszyny są warte, zdaniem ekspertów, tyle co 4-5 rosyjskich maszyn. Ukraina dostanie więc siłę uderzeniową, która może przełamać obecny klincz. Możemy też sądzić, że Zachód postanowił wygrać tę wojnę, rozumiejąc, jak wielka jest jej stawka. Rosja, która zwycięży, albo która nie zostanie jednoznacznie pokonana, zacznie polowanie na kolejne ofiary, w perspektywie paroletniej także na Polskę. W zabiegach o Leopardy kluczową rolę odegrała Polska. Premier Morawiecki zabiegał o niemiecką zgodą niemal codziennie, budował też szeroką koalicję w tej sprawie. Polska zaoferowała swoje czołgi, i zapowiedziała ich wysłanie nawet bez zgody Berlina - by zwiększyć presję. Codziennie też dzwonili do niego w tej sprawie politycy ukraińscy. Tak samo było w okresie poprzedzającym wojnę, tak jak w pierwszych godzinach i dniach po agresji: Polska dała wszystko, co mogła, a nawet więcej:
Broniąca się po kolejnych wpadkach opozycja sięga po broń wyjątkowo nikczemną: fałszuje przeszłość, i to tę, sprzed roku. Potwierdza tym samym opinię, że nawet w obliczu wojny i spraw zasadniczych nie dorosła do kierowania państwem. To są ludzie skrajnie nieodpowiedzialni, którzy dla władzy zrobią absolutnie wszystko, także kosztem bezpieczeństwa Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631463-czy-berlin-porzucil-scholzowanie-na-stale-nie-ma-pewnosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.