„Pomysł zakazania lub ograniczenia działalności TikToka w USA ma swoich zwolenników zarówno w Partii Demokratycznej, jak i Republikańskiej“ – pisze na łamach tygodnika „Sieci“ Goran Andrijanić, opisując coraz głośniejszą debatę za oceanem. Są w niej argumenty polityczne, ponieważ TikTok należy do Chińczyków, ale są także ważne racje cywilizacyjne, kulturowe. Eliasz Grubiński, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Fundacji Instytut Wolności tak opisuje problem:
„Era mediów społecznościowych spowodowała infantylizację przestrzeni informacyjnej, która z miejsca wymiany opinii stała się walką o atencję. Media społecznościowe spowodowały gwałtowny spadek zdolności skupienia uwagi na jednej rzeczy przez określony czas”.
TikTok jest tego wyjątkowo dobrym przykładem i mocnym narzędziem tej „infantylizacji”:
„Filmiki na TikTok są bardzo krótkie, a decyzję czy chcemy oglądać film czy przewijamy bez celu dalej podejmuje się średnio w ciągu 0,5-1 sekundy. To wszystko powoduje, że twórcy aby mieć większe zasięgi muszą się uciekać do sztuczek, które spowodują utrzymanie zaciekawienia przez kilka pierwszych sekund, tak aby aplikacja ‘zaliczyła’ wyświetlenie i uznała film za ‘wartościowy’. Problem polega na tym, że aby utrzymać tę ciekawość przez kilka pierwszych sekund twórcy bardzo często mówią lub pokazują coś kontrowersyjnego tak aby zaciekawić odbiorcę. To wszystko wpływa na finalną jakość materiałów promowanych przez aplikację”.
Grubiński zauważa też, że TikTok jest stworzony i zarządzany przez prywatną firmę, ale „jak wszyscy dobrze wiemy, prywatne firmy w Chinach są pod kontrolą komunistycznego rządu Chin”.
Politycy amerykańscy również podkreślają ten aspekt problemu z TikTokiem.
Algorytm TikToka stawia na pierwszy plan różne „wyzwania”, w których użytkownicy rywalizują ze sobą. Większość z nich jest bezsensowna i niebezpieczna. Na przykład wyzwanie polegające na tym, kto weźmie największą ilość leków przeciwhistaminowych, co doprowadziło do śmierci jednego nastolatka.
„TikTok to uzależniający narkotyk, który chiński rząd dostarcza Amerykanom. To cyfrowy fentanyl (narkotyczny lek przeciwbólowy, przyp. red.), ponieważ jest wysoce uzależniający i destrukcyjny, a my widzimy niepokojące dane dotyczące niszczącego wpływu ciągłego korzystania z mediów społecznościowych, szczególnie na młodych mężczyzn i kobiety tutaj w Ameryce” –
— powiedział niedawno Mike Gallagher, republikański członek Izby Reprezentantów, który również zdecydowanie opowiada się za zakazem.
Czy w Polsce również powinniśmy rozpocząć taką debatę? Jak wynika z badania pracowni Social Changes, zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl, 66 proc. badanych uważa, że TikTok i inne portale społecznościowe mają negatywny wpływ na dzieci.
Przeciwnego zdania jest zaledwie 7 proc. badanych.
Zapytani, czy poprą przepisy ograniczające dostęp nieletnich do sieci społecznościowych, badani w większości odpowiedzieli, że tak; taką opinię wyraziło 66 proc. badanych.
22 proc. jest przeciw wprowadzaniu ograniczeń.
Są to wyniki, które dają podstawę do rozpoczęcia poważnej debaty w tej sprawie. Politycznie trudnej, ale cywilizacyjnie niezbędnej.
Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) w dniach od 13 do 16 stycznia 2023 roku, na panelu internetowym, na ogólnopolskiej, reprezentatywnej (pod względem: płci, wieku, wielkości miejsca zamieszkania) próbie Polaków. W badaniu wzięło udział N=1061 osób.
Kleb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631460-czy-nalezy-cos-zrobic-z-dostepem-dzieci-do-social-mediow