Juan Fernando López Aguilar, szef Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego (LIBE), który jest podejrzewany o ustawkę ws. Kataru w Parlamencie Europejskim dobrze dał się poznać Polakom. Warto zwrócić uwagę w jakich momentach atakował on Polskę. Zawsze w kryzysie i zawsze z poparciem polskiej opozycji. Zastanawiają też daty jego wzmożenia.
7 października 2019 roku. W Polsce trwa kampania wyborcza do Sejmu. Wybory dobędą się 13 października. To oczywiste, że w takim momencie, jakiekolwiek interwencje zewnętrzne w tok wyborów powinny wzbudzać oburzenie. Nie u wszystkich. Właśnie na tydzień przed wyborami Juan Fernando López Aguilar kieruje do ministra Zbigniewa Ziobry kuriozalny list, w którym wyraża swoje „zaniepokojenie” rzekomym gnębieniem środowiska LGBT. W owych szykanach ma uczestniczyć polski rząd oraz hierarchowie kościelni. Tę ordynarną, przedwyborczą ustawkę natychmiast podchwytuje opozycja oraz zblatowane z nią media. Do akcji ruszają tęczowi aktywiści. Ruchawka obliczona jest na niepokoje społeczne tuż przed wyborami.
CZYTAJ TAKŻE:
— Lopez Aguilar, motor napędowy antypolskich rezolucji, podejrzanym w ramach Katargate
Nienawistny dyskurs przeciwko osobom identyfikującym się jako LGBTI grozi podziałem społeczeństwa i stoi w sprzeczności z jedną z podstawowych zasad, na których opiera się Unia Europejska, a mianowicie zasadą niedyskryminacji, w szczególności ze względu na orientację seksualną. Co więcej, taki nienawistny język pochodzący od osób publicznych może zagrozić bezpieczeństwu i dobrobytowi osób LGBTI
– pisze szef LIBE w swoim kuriozalnym liście.
Dlaczego Fernando López Aguilar wysłał ten list na kilka dni przed wyborami? Dlaczego nie wstrzymał się? Tak bardzo był „zaniepokojony” losem tęczowej społeczności w Polsce? Odpowiedź na te pytania jest prosta: urzędnikowi z Brukseli zależało na wpłynięciu na wynik wyborów. To był jego cel. Na szczęście nieudany.
Atak w przededniu wojny
To jednak nie koniec. Aguilar osobiście pojawia się w Polsce na dwa dni przed wybuchem wojny na Ukrainie. Przewodniczy grupie europosłów, którzy mają wykazać kolejne pęknięcia w polskiej praworządności. Aguilar awanturuje się, że politycy Zjednoczonej Prawicy nie znaleźli czasu, by się z nim spotkać. Dlaczego? To oczywiste. Wszyscy są już „na froncie” pomocy Ukrainie. Wojna wybucha dwa dni po opuszczeniu Polski przez delegację szefa LIBE. W tym czasie polska dyplomacja gorączkowo próbuje wesprzeć osamotniony Ukrainę, która czeka na śmiertelny cios ze strony Putina. Premier i prezydent walczą już na dyplomatycznej ofensywie, by ratować Ukraińców i ich niepodległość. Już wtedy, dziś nie jest to żadną tajemnicą, Polska przerzuca broń i amunicję dla oczekującej ataku Ukrainę. Nikt nie ma czasu zajmować się rozhisteryzowanym politykiem z Parlamentu Europejskiego, który debatuje w Polsce głównie z zajętą sobą opozycją. Pokłosiem jego wizyty jest atak „polskiej „kasty” sędziowskiej, która w pierwszych dniach marca 2022 roku uderza w KRS porównując Radę do reżimu Putina.
Kim pan jest panie Aguilar
Dziś Fernando López Aguilar podejrzewany jest o ustawkę dotyczącą głosowania ws. Kataru. Z aresztowaną tymczasowo Evą Kaili łączy go znajomość nie tylko polityczna, ale także prywatna. Jego przyjaźń kwitnie też z Radosławem Sikorskim, który kolejny już raz posługuje się ohydną narracją Kremlowskich speców od propagandy. To także czysty przypadek? Trzeba zadać sobie pytanie, czy aktywność szefa komisji LIBE,w newralgicznych momentach politycznych, służy Parlamentowi Europejskiemu, czy siłom przeciwnym Polsce i Ukrainie? Miejmy nadzieję, że śledztwo wykaże rzeczywistą rolę i powiązania Aguilara.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631375-nasz-temat-na-czyje-zlecenie-dziala-juan-aguilar