Wypowiedź Radosława Sikorskiego, w której zarzuca rządowi Prawa i Sprawiedliwości rzekome wahanie w sprawie wsparcia Ukrainy w pierwszych 10 dniach wojny jest wyjątkowo haniebna. Jest w istocie totalitarnym odwróceniem prawdy i fałszu. Jest przypisaniem największemu orędownikowi Kijowa, rządowi, który dał wszystko, a nawet więcej, intencji tak podłych, jak i nieprawdziwych. I to w sprawie gardłowej dla naszych czasów. Takiej, która zostanie w historii.
Przypomnijmy: Sikorski w trakcie porannego wywiadu dla Radia ZET został zapytany, czy wierzy w to, że rząd PiS myślał przez chwilę o rozbiorze Ukrainy.
Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie. Gdyby nie bohaterstwo (prezydenta Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego i pomoc Zachodu, różnie mogło być< -
— odpowiedział, ignorując fakty oczywiste: liczne wizyty premiera w stolicach europejskich tuż przed wojną, wizytę Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie krótko po wybuchu wojny, transporty z bronią lecące do Kijowa do ostatnich godzin przed rosyjską agresją i później przez kolejne dni, już drogą lądową, wreszcie błyskawiczną, wcześniej przygotowaną pomoc dla Ukrainy od pierwszych godzin po rosyjskim uderzeniu.
Skala kłamstwa, którym posługuje się Sikorski, jest porażająca. Jest dokładnie taka sama jak wówczas, gdy Niemcy próbowali przekonać świat, że to Polacy na nich napadli w Gliwicach. Jest dokładnie taka sama jak wówczas, gdy Sowieci przekonywali, że wkroczyli na wschodnie tereny II RP by „chronić ludność”. To jest ten sam duch bezczelności tak wielkiej, że zapiera dech w piersiach.
Bulwersuje także przywołanie jako pozytywnego kontrapunktu postawy bliżej nie zdefiniowanego „Zachodu”; a było przecież odwrotnie: gdyby nie Polska jednoznaczność w sprawie Ukrainy, Zachód nie poszedłby tak daleko w niesieniu pomocy. Ci, których Sikorski wzywał swego czasu do przewodzenia Europie, do dziś zresztą nie poszli nawet w połowie tak daleko jak nasz kraj, a może wciąż grają w starą grę sojuszu z Moskwą.
To kolejna taka wpadka Sikorskiego. Zarówno wypowiedź w sprawie zniszczenia NordStramu, jak i obecna tyrada w sprawie rzekomych intencji polskiego rządu, zostały wykorzystane przez rosyjską propagandę. Obecny przypadek będzie eksploatowany dłużej, bo wzmacnia jedną z głównych linii narracyjnych Moskwy, zmierzającej do wbicia klina między Warszawę i Kijów, i przypisania naszemu państwu niecnych intencji.
Albo Radosław Sikorski nie kontroluje tego, co mówi, albo jego świadome intencje są inne niż to przedstawia. W każdym razie to już powinien być jego przystanek końcowy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631303-slowa-sikorskiego-to-totalitarne-odwrocenie-prawdy-i-falszu