Jeszcze kilka lat temu polska obecność w Davos sprowadzała się do gościnnych występów kilku polskich polityków na salonach i debatach organizowanych przez innych. Inni więc decydowali o tematach, agendzie, przekazie. Na tych salonach też oczywiście warto być. Prezydent Duda, premier Morawiecki, wicepremier Sasin i inni politycy rozmawiali z najważniejszymi postaciami współczesnego świata i polityki. Jednak organizowany od 2019 roku Polish House (polski pawilon) znacząco zmienił obraz. Polski przekaz i oferta prezentowane są ofensywnie, na naszych warunkach. W tym roku szczególnie udanie, pod hasłem „bridge to freedom” czyli „most do wolności”, co nawiązuje do naszej roli w pomocy Ukrainie.
Czytam krytykę, że podobno „byliśmy mistrzami własnego podwórka”. Albo to gigantyczne nieporozumienie albo zła wola. Ewentualnie szokująca niewiedza. Wystarczy spojrzeć do programu Polish House: debaty i spotkania na ważne dla Polski tematy jak energetyka, atom, pomoc Ukrainie i jej odbudowa, sytuacja na Białorusi, przyszłość NATO, cyberbezpieczeństwo, inwestowanie w Polsce. W każdym panelu ważni eksperci i politycy z Polski oraz goście z zagranicy.
W panelu o współpracy polsko-koreańskiej (miałem zaszczyt go prowadzić) obok prezydenta Dudy (wygłosił słowo wstępne) i wicepremiera Sasina uczestniczyli prezesi PGE, ZE PAK, minister handlu Korei i szef największego tam przedsiębiorstwa w tym obszarze KHNP. Czyli dwie strony wielkiej transakcji reprezentowane na najwyższym szczeblu. Mało?
W panelu dotyczącym wileńskiego szczytu NATO prowadzonym przez dziennikarza Financial Times Henry’ego Foya spotkali się w ważnej dyskusji (jeszcze do niej wrócę) prezydent Polski i wysocy rangą dyplomaci z Polski (Tomasz Szatkowski), Estonii (Jüri Luik) i Słowacji(Peter Bátor). To ma być „własne podwórko”?
Można by tę listę ciągnąć długo. Polish House rzeczywiście, jak określił to jeden z niemieckich komentatorów, „lśnił pewnością siebie”, przyciągnął gości, drzwi się nie zamykały. Dominował język angielski, słychać było ukraiński.
Niektóre rzeczy nie wychodzą jak trzeba, takie jest życie, ale to nam się udało. Te kilka dni Polska wykorzystała perfekcyjnie. Wywarliśmy wpływ na wiele spraw, umocniliśmy wizerunek lidera Europy środkowej i odważnego współprzywódcy koalicji proukraińskiej. Działamy długofalowo, wreszcie świadomie i mądrze inwestujemy w wizerunek.
Skąd więc ten atak? Z tego samego powodu dla którego atakuje się wszystko, co w Polsce ambitne, od programów prorodzinnych, które zatrzymały upływ młodej krwi z Polski przez ambitne zbrojenia po budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Polska w Davos to kolejny dowód na to, że każda polska ambicja, każda aktywność zostanie zaatakowana. Dlatego piszę te słowa. Źle by się stało gdyby ludzie, którzy chcą polski skarlałej narzucili nieprawdziwą narrację w tej sprawie.
Na marginesie: mamy duży polski biznes, także operujący na rynkach międzynarodowych, który mógłby się tam pokazać. Ale jakoś się sam z siebie nie pokazuje. Niemieckie firmy wiedzą, że to ważne. Amerykańskie też. Nasze (niektóre) sądzą, że wystarczy tania siła robocza by skutecznie rywalizować na świecie. Bardzo się mylą. Dobrze, że spółki z udziałem skarbu państwa umiały także tę lukę uzupełnić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631058-polska-w-davos-kazda-polska-ambicja-zostania-zaatakowana