„Kochany Donaldzie… Chcę ci powiedzieć, że od naszej długiej serdecznej rozmowy minął już tydzień. I nic się u nas nie zmieniło” - mówił Szymon Hołownia, odpowadiając w ten sposób na swoiste ultimatum postawione przez lidera PO Donalda Tuska. Uszczypliwości wobec kolegów z opozycji było znacznie więcej!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk jeszcze się łudzi: Liczę, że w sobotę otrzymamy jednoznaczną odpowiedź od Polski2050, czy jest możliwa jedna lista opozycji
W sobotę w Łodzi odbył się pierwszy krajowy zjazd Polski 2050. Szymon Hołownia został też wybrany na przewodniczącego tej partii.
Hołownia się odgryza: „Kochany Donaldzie…”
W trakcie swojego wystąpienia, Szymon Hołownia przeprosił zgromadzonych, zapowiadając… „drobne ogłoszenie parafialne”.
Taki mały, tyci, adresik do kogoś, kto wczoraj publicznie zobowiązał się, że będzie pilnie oglądał nasz zjazd i wyczekiwał odpowiedzi na stawiane przez siebie - ważne - pytanie. Postawione w tonie przyjacielskim, taka też będzie moja odpowiedź
— mówił Hołownia.
Kochany Donaldzie…
— powiedział lider PL2050, wywołując śmiech na sali.
Chcę ci powiedzieć, że od naszej długiej serdecznej rozmowy minął już tydzień. I nic się u nas nie zmieniło
— dodał, a zgromadzeni zareagowali jeszcze większym rozbawieniem.
Mówię o tej dobrej, serdecznej rozmowie, długiej, którą mieliśmy tuż przed tamtym głosowaniem, w której z obu stron padała fraza „doskonale cię rozumiem” tak często, że w konkurencji mogą stawać chyba tylko nasze żony
— kontynuował były prowadzący programy rozrywkowe w TVN.
Niezależnie od tego, ile razy jeszcze sejmowy opozycyjny kabaret starszych panów zaśpiewa mi: „Psuja! (…)”, moje zdanie pozostanie niezmienne. Tak, czas decyzji się zbliża, ale my wszyscy, jak snajper, mamy tylko jeden pocisk, jeden strzał
— mówił Hołownia.
Od piątku nic się nie zmieniło. My nadal stoimy na stanowisku, na którym stoimy od bardzo wielu miesięcy. Na stole powinny być teraz wszystkie listy, wszystkie opcje, od jednej listy do samodzielnych startów. A decyzja powinna zapaść po dokładnym policzeniu wszystkich wariantów, tak by rzecz opierała się nie na naszych płomiennych deklaracjach, intuicjach i serdecznych wskazaniach naszych rozgrzanych umysłów, czy ciśnieniu aparatu, czy innych okolicznościach, ale na obiektywnej, rzetelnej analizie
—- powiedział.
Teraz słyszę, że PO i Lewica deklarują, że jednak idą do wyborów same. Jeśli to oficjalne stanowisko, to ok, przyjmujemy to. Poradzimy sobie w tej sytuacji. Szanuję wasze decyzje
— dodał.
Pamiętne głosowanie w Sejmie
To nie wszystko. W ciętym stylu Hołownia nawiązał też do głosowania w Sejmie nad ustawą o Sądzie Najwyższym, które to poróżniło opozycję. Posłowie z Polski 2050 zagłosowali przeciwko, podczas gdy większość opozycji, wstrzymała się od głosu.
To jest odwaga powiedzieć, jak kiedyś powiedział Luter, tu stoję, inaczej nie mogę i zagłosować w Sejmie zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, sumieniem wartościami
— powiedział Hołownia, na co partyjni koledzy odpowiedzieli owacją na stojąco.
Zagłosować, gdy plują ci za to w twarz nie tylko PiS-owcy, ale tez i przyjaciele, z którymi razem ganialiśmy na protesty w koszulkach z napisem „Konstytucja”. To jest odwaga
— mówił dalej.
Opozycja wygra te wybory. Nie pomimo tego, że się różni, ale dzięki temu, że się różni! I że wreszcie wielu różnych wyborców, a nie wciąż ci sami, zdecyduje się oddać w wyborach swój głos. Nie będzie miało większego znaczenia, jedna lista, czy dwie listy, jeśli Polscy uwierzą, że po wyborach będzie jeden rząd. A to jest przecież pewne: po wyborach opozycja stworzy jeden, wspólny, ale różnorodny, mądry tą różnorodnością rząd! I to jest dzisiaj najważniejsze
— stwierdził.
Nazywamy się Polska 2050, nie Polska 2015. I w tym stwierdzeniu jest odpowiedź na pytanie, jak pójdziemy do wyborów. Pójdziemy do nich z tymi, którzy rozumieją to, co my. Że Kaczyńskiego obali się, obiecując ludziom dobre jutro, a nie wspólny powrót do wczoraj
— kontynuował.
Polki i Polacy muszą usłyszeć od nas te proste, oczywiste rzeczy: Kaczyński robi Was w konia. Nie, nie musicie mieć kasy tylko i wyłącznie w pakiecie z bezprawiem. Tak, jestem w stanie dać wam i pieniądze, i wolne sądy
— dodał, nawiązując ponownie do głosowania nad ustawą o SN w Sejmie, nie zapominając o rytualnym już dla siebie uderzaniu w prezesa PiS.
CZYTAJ TAKŻE: A taka była przyjaźń. Prezes PSL strofuje Hołownię i jego partię: „To przez ich decyzję to zaufanie zostało nadwątlone”
„Naloty dywane” przyjaciół z opozycji
Na tym uszczypliwości wobec opozycji się nie zakończyły. Hołownia poskarżył się nie tylko na „kampanię hejtu PiS”, ale również na „naloty dywanowe” od przyjaciół.
AntyPiS zły, że zagłosowaliśmy przeciwko PiS, a zgodnie z tym, co sami wielokrotnie powtarzali. Żartowaliśmy sobie z senatorem Burym, że udało nam się zjednoczyć opozycję. Czytaliśmy, że jesteśmy „grabarzami wspólnych list”, „zdrajcami”, „kłamcami”
— mówił.
Nawiązał też do doniesień, że reszta opozycji zagroziła partii Hołowni wyrzuceniem z tzw. paktu senackiego.
Kochani, naprawdę? Naprawdę? Naprawdę stara opozycja sądzi, że jak nas się usunie z paktu senackiego, to zwiększą się szanse na wygraną z PiS? Usuniecie nas z paktu senackiego, to nas usuniecie. Poradzimy sobie
— powiedział śmiało Hołownia.
Z moich ust nigdy nie usłyszycie ultimatum. Nigdy nie przeczytacie: „Hołownia postawił ultimatum Tuskowi”. My, Polska 2050, stawiać je będziemy Kaczyńskiemu. Bo naszym przeciwnikiem jest PiS, a nie żadna z demokratycznych partii. My mamy swoją tożsamość, nie jesteśmy magazynem części zapasowych dla istniejących już formacji
— mówił.
Hołownia namieszał na opozycji przy pamiętnym głosowaniu sejmowym. I jak widać, na tym nie koniec. Chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwał Donald Tusk.
olnk/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631013-holownia-odgryza-sie-tuskowi-kochany-donaldzie