„Osłabianie Polski, którą Rosja uważa za zagrożenie nr 1, via Bruksela, jest najłatwiejsze. Bo przecież Rosjanie wiedzą, że przynajmniej połowa sceny politycznej opozycyjnej, będzie w ciemno tych sugestii bronić” - mówił w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, tygodnika „Idziemy” i Radia Warszawa, transmitowanej w TVP publicysta „Do Rzeczy” Piotr Semka.
CZYTAJ TAKŻE:
Markiewicz: Korupcja to zgnilizna, upadek
Gośćmi redaktora Michała Karnowskiego byli również: mecenas Marek Markiewicz - prawnik, wykładowca akademicki, dr Jolanta Hajdasz - medioznawca z Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich oraz redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej” Marek Formela. Pierwszym tematem rozmowy była afera korupcyjna w Parlamencie Europejskim.
Prowadzący zapytał mec. Markiewicza, czy PE dysponuje mechanizmami, które pozwolą na wewnętrzne oczyszczenie.
Są mechanizmy. Czy pomogą? Nie pomogą. Przypominam sobie wystąpienie prof. Legutki z 23 listopada. Już wówczas mówił o upadku Parlamentu, który nie reprezentuje żadnego demosu, reprezentuje jedną opcję polityczną, nie chcąc nikogo słuchać. A najgorsze, że stracił podstawową cechę demokracji, jaką jest odpowiedzialność wobec wyborców. Jak na niego napadli! Włodzimierz Cimoszewicz mówił: „Jak można tak występować na jubileuszowej sesji?”. Ale teraz jakoś nie usłyszałem wystąpienia pana premiera Cimoszewicza, jaki stan zgnilizny. Bo korupcja to jest zgnilizna, upadek. Może mieć postać łapownictwa, defraudacji, powoływania się na wpływy. Ale to jest zgnilizna
— wskazał prawnik.
Czy ją można ogarnąć? Jeżeli przywróci się demokratyczne mechanizmy, to tak, ale ja nie widzę tam żadnej dobrej woli, tam jest projekt polityczny, jak mówił prof. Legutko, projekt którego my jesteśmy ofiarami. Wykonywany rękoma ludzi, którzy działali za pieniądze. A w każdym razie projekt, który utracił wiarygodność
— podkreślił mec. Markiewicz.
Hajdasz: Są pytania, na które media powinny oczekiwać odpowiedzi
Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy red. Karnowski zapytał, czy media zareagowały właściwie.
Coraz bardziej utrwaloną mamy w przestrzeni publicznej nazwę „Katargate” i moim zdaniem trzeba już zacząć szukać nowej, żeby istotę tej sprawy zacząć dokładnie oddawać. Kluczowym pytaniem w tym wszystkim jest nie „ile” i „kto”, ale „za co”? Nie wiemy do końca tak naprawdę, za co te miliony łapówek płynęły w stronę niektórych parlamentarzystów czy urzędników europejskich. Nie ma logiki w tym wszystkim, między sumami, które zostały przekazane, a potencjalną korzyścią, jaką mieliśmy uzyskać
— oceniła dr Jolanta Hajdasz.
Pytanie tylko, kiedy i jak to odkryjemy. Media zachodnie nam w tym nie pomogą. Widzimy, że rodzaj opisu rzeczywistości, całej tej sytuacji, z którą mamy do czynienia, polega na tym, że rano ktoś tam przyszedł, coś tam zeznał, kogoś zaaresztował, jeden współpracuje z organami ścigania, inny nie. Opinia publiczna wie, że były wielkie łapówki, że to jest naganne. Ale za co i kto tak naprawdę płacił? To są pytania, na które media powinny oczekiwać odpowiedzi
— dodała.
Formela: Smak korozji politycznej PE wisiał w powietrzu od dawna
Marka Formelę prowadzący zapytał, czy pieniądze na dyskredytację Polski w PE mogły iść także z innych kierunków, np. z Rosji.
Taki smak korozji politycznej PE wisiał w powietrzu od dawna. Wyhodowaliśmy instytucję, która stała się autonomiczna wobec werdyktów demokracji. W związku z tym zaczęła być organizowana w sposób dla siebie całkowicie interesowny. Jeżeli dowiadywaliśmy się tak często i tak licznie, jak źle się w Polsce dzieje, i z tego samego źródła pytały pytania o polską praworządność, to sprowadźmy rzecz do wymiaru krajowego
— stwierdził redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.
Oświadczenia majątkowe polskich funkcjonariuszy publicznych: radnych, wójtów, prezydentów, członków rządu, są w porównaniu do tego, co w stosunku do siebie orzekła Bruksela, detalicznie dokładne. Ten polski sposób budowania przejrzystości osób uczestniczących we władzy publicznej jest daleko bardziej doskonały i znajduje się pod znacznie większym nadzorem mediów, niż cokolwiek, co dzieje się w Brukseli. I w tym pejzażu łatwo uruchomić lobbing przeciwko Polsce, finansowany, być może via Katar, również z zupełnie innych źródeł
— dodał dziennikarz.
Semka: Rosja to wirtuoz w korumpowaniu elit politycznych
Czy w obecnej sytuacji istnieje w ogóle szansa na znalezienie kompromisu z UE?
U nas są doskonałe mechanizmy, a w aresztach nie ma pustek. Partner, który obiecuje nam za radykalną zmianę układu sprawiedliwości pieniądze, które nam się należą, jest wiarygodny i rzetelny? To jest pytanie, które musimy publicznie postawić i pewne zmartwienie
— ocenił mecenas Marek Markiewicz.
Cały układ polityczny w PE jest zamrożony. To dwa duże bloki, jeden chadecki, drugi socjalistyczny, które układają się w kolejnych zmianach szefów parlamentów. Jest instytucja wiecznych szefów gabinetów. Pamiętam dobrze, jak pan Jerzy Buzek był przewodniczącym PE, ale szefem jego sekretariatu był przedstawiciel Niemiec, który nad wszystkim panował i potrafił przeczekać kolejnych szefów. Jeśli jest sytuacja, w której TSUE może wydać werdykt ws. Turowa, to pojawia się konkretne założenie: „Jeżeli można coś załatwić, to trzeba zastanowić się, do kogo z sędziów Trybunału pojechać z walizką pieniędzy”
— stwierdził z kolei redaktor Piotr Semka.
Rosja jest wirtuozem w korumpowaniu elit politycznych. Pamiętamy jeszcze z czasów Stanisława Augusta, kiedy ambasada rosyjska była centrum korumpowania polskich elit politycznych. W tej sytuacji cóż prostszego jak tylko wyłożyć pieniądze czy kupować?
— dodał.
A osłabianie Polski, którą Rosja uważa za zagrożenie nr 1, via Bruksela, jest najłatwiejsze. Bo przecież Rosjanie wiedzą, że przynajmniej połowa sceny politycznej opozycyjnej, będzie w ciemno tych sugestii bronić
— podkreślił publicysta „Do Rzeczy”.
Obserwując tę aferę korupcyjną, powinniśmy trochę zweryfikować swoje podejście. Przyzwyczailiśmy się, że korupcja jest zjawiskiem jednak dość marginalnym, nie główną siłą sprawczą, która decyduje o priorytetach, o głównych kierunkach działania instytucji unijnych
— oceniła dr Jolanta Hajdasz.
A w mojej ocenie mamy coraz więcej przesłanek do tego, by mówić, że tak nie jest
— dodała.
Przez wiele lat funkcjonowała w PE i UE zasada, że jeżeli ktoś jest pokorny wobec rozmaitych zmian ideologicznych, to może funkcjonować. Słowacja – bardzo daleko posunięta korupcja, łącznie z zamordowaniem dziennikarza. Bułgaria – totalne bagno korupcyjne. Oba te kraje były traktowane bardzo wyrozumiale, ponieważ zawsze „łykały” to, co Bruksela zarządzała
— podkreślił Piotr Semka.
Czy polscy europosłowie także mogą być opłacani?
A co z naszymi reprezentantami? Chcemy naprawiać całą Europę, całą demokrację. Ale jeżeli dwóch naszych eurodeputowanych jest przeciw debacie na temat korupcji, to trzeba zapytać, jakie racje nimi kierują
— wskazał Markiewicz.
Pytany przez prowadzącego, czy polscy europarlamentarzyści też mogli być opłacani, adwokat stwierdził:
Oczywiście, że tak. Tylko tego oskarżenia postawić nie możemy, możemy jedynie zażądać, aby byli transparentni.
Przy polskim brzegu powinniśmy się dowiedzieć, z jakich powodów, w jakich lokalizacjach, na czyje zlecenie, wypłacono tak gigantyczne wynagrodzenia polskim europosłom. Jeżeli ci europosłowie nie są w stanie wyjaśnić polskiej opinii publicznej, na czyje zlecenie, komu i w jakiej sprawie doradzali, to pojawia się ciemna plama na polskiej demokracji
— podkreślił red. Marek Formela.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630984-rosyjski-slad-w-katargate-ciekawa-dyskusja-publicystow