Za każdym razem, gdy wydaje się, że działania Parlamentu Europejskiego nie mogą już zaskoczyć bardziej, pojawiają się kolejne sytuacje przekraczające granice dotychczasowych przypuszczeń. Ujawienie gigantycznej korupcji z udziałem m.in. wiceprzewodniczącej PE wstrząsnęło opinią publiczną. Jeszcze bardziej wstrząsający jest jednak fakt, że ktoś z europosłów mógłby jawnie nie chcieć debaty na temat. A jednak! 4 osoby wstrzymały się od głosu. Wśród nich było trzech Polaków. Co ciekawe, te same osoby nie zdobyły się na potępienie działalności polityków europejskich skorumpowanych przez Gazprom. W takim momencie nie można pozwalać sobie na pomyłki. Każda decyzja musi być odczytywana wyjątkowo poważnie. A afera Katargate powinna skłonić opinię publiczną do wnikliwych analiz i patrzenia na szerokie konteksty. Zwłaszcza na trwający od 7 lat atak na Polskę.
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata o „nowych wydarzeniach w zakresie zarzutów korupcji i zagranicznej ingerencji, w tym związanych z Marokiem, oraz potrzebie zwiększenia przejrzystości, rzetelności i odpowiedzialności w instytucjach europejskich”. Zanim do niej doszło, pomysł poddano głosowaniu. Organizację debaty poparło 385 europosłów, od głosu wstrzymało się czterech. Aż trzej wstrzymujący się to polscy europosłowie: Andrzej Halicki, Ewa Kopacz i Krzysztof Hetman. Gdy wybuchł skandal, Andrzej Halicki stwierdził, że „doszło do pomyłki, a cała trójka popiera organizację debaty”. Jeśli nawet proste głosowanie w tak oczywistej sprawie sprawia komuś tak wiele trudności, podstawowe pytania nasuwają się w sposób oczywisty. Bo jak można się pomylić, mając do dyspozycji trzy proste przyciski oznaczone dodatkowo graficznie? Bogdan Rzońca pokazał jak wygląda panel do głosowania w PE:
Kto nie chciał potępić korupcyjnej współpracy z Rosją?
Dodatkowe pytania budzą poprzednie głosowania. Zwłaszcza to, które miało miejsce w lutym 2022, a dotyczyło potępienia działań byłych polityków UE skorumpowanych przez rosyjskie koncerny. Europosłowie PiS (Witold Waszczykowski i Karol Karski) wraz z Assitą Kanko w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, złożyli wówczas wniosek mający potępić takie działania rosyjskich koncernów, prowadzące w konsekwencji do uzależniania Unii Europejskiej od współpracy energetycznej z Rosją. Sprawą oczywistą były rozległe wpływy Kremla, dysponującego sprawnym narzędziem szantażu. Polityków, którzy weszli w biznesowe deale z Rosją, a wcześniej sprawowali wysokie funkcje w swoich krajach, było wielu - m.in. byli kanclerze Niemiec i Austrii, Schroeder i Schuessel, byli premierzy Francji i Finlandii, Fillon i Lipponen, była minister spraw zagranicznych Austrii Kneissl, u której na weselu bawił się sam Putin. „Chcemy wezwać rząd niemiecki do zamrożenia wszystkich europejskich aktywów byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, którego powołano niedawno do zarządu Gazpromu, jeżeli nie zrezygnuje ze wszystkich stanowisk w rosyjskich przedsiębiorstwach energetycznych” — napisano w poprawce. Jaka była odpowiedź europarlamentarzystów? Za przyjęciem głosowali europosłowie PiS. Większość deputowanych polskiej opozycji opowiedziała się przeciwko poprawce lub wstrzymała się od głosu. Na „nie: zagłosowali: Bartosz Arłukowicz, Jerzy Buzek, Jarosław Duda, Jarosław Kalinowski, Ewa Kopacz, Leszek Miller, Janina Ochojska, Róża Thun, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki. Od głosu wstrzymali się: Magdalena Adamowicz, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Adam Jarubas, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Jan Olbrycht, Radosław Sikorski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Marzena Nykiel: Dlaczego europosłowie opozycji nie potępili współpracy z Putinem? Czyje interesy chronią w obliczu zagrożenia wojną?
„Łapówkarze szkalujący Polskę”
Ciekawe, że niektóre nazwiska konsekwentnie się powtarzają. Tym razem jednak większość zreflektowała się i tylko 4 osoby nie wyraziły poparcia dla debaty o korupcji w PE. Tłumaczenia o pomyłce nie wypadają przekonująco.
Eurodeputowani PiS jednoznacznie wskazali, jaki był stosunek do Polski polityków unijnych zamieszanych w potężną korupcję. Eva Kaili wyjątkowo dobitnie oskarżała nasz kraj o brak praworządności. Nie wydaje się, że czerpała tę wiedzę z własnych, bezpośrednich obserwacji. Tym bardziej, że powtarzała frazy wielokrotnie suflowane przez polską opozycję. Czy robiła to bezinteresownie? Pytanie pozostaje otwarte. Afera korupcyjna zatacza szerokie kręgi i nie dotyczy wyłącznie byłej szefowej PE. Patryk Jaki w swoim wystąpieniu podczas debaty, wskazał, że atakowanie Polski mogło być zasłoną dymną do realizacji brudnych interesów.
Nie udawajcie, że to dotyczy tylko kilku osób, bo jedna z organizacji „No Peace Without Justice”, której sekretarz jest aresztowany teraz za korupcję, jest finansowana przez Unię Europejską, Francję i Niemcy. Jakimś dziwnym przypadkiem ta organizacja zajmowała się atakowaniem Polski. Być może po to, aby odwrócić uwagę i żebyście mogli sobie robić swoje interesy.
Co więcej, korupcja ta jest korupcją polityczną, to doprowadziło Europę do sytuacji, w której się dzisiaj znajdujemy. Występują tutaj socjaliści, których członkiem jest nadal Gerhard Schröder - największy symbol korupcji politycznej - skorumpowany przez Putina. Nic z tym nie robicie i będziecie wszystkich pouczali. Najpierw spojrzeć w lustro i zrobić z tym porządek. Bardzo dobrze by było, gdyście odpowiedzieli, co z finansowaniem tej organizacji przez Niemcy
Hipokryzję Parlamentu Europejskiego wypunktował także Dominik Tarczyński, wskazując że sprawa nie dotyczy wyłącznie Maroka i należy przyjrzeć się sprawom, które leżały w obszarze zainteresowań osób oskarżonych i aresztowanych. Zajmowały się sztuczną inteligencją, zajmowały kryptowalutami i Polską.
W raporcie organizacji Panzeriego, który obecnie znajduje się w więzieniu, mogliśmy przeczytać, że w Polsce rządzą „biali suprematyści”, „fanatyczni katolicy”. Na podstawie tych raportów Polska była atakowana w tej Izbie, nazywano nas nawet „faszystami”. Dlatego, że nie podobało się tutaj towarzystwu, jaki rząd w Polsce został wybrany. Polska to jest dumny naród. Ma prawo wybierać rządy takie, jakie uważa za stosowne. Dlatego nigdy nie pozwolimy, aby Polska była opluwana, szydzona, pomawiana, a tak się działo w tej Izbie. Nigdy nie pozwolimy na to, aby Polska była opluwana przez łapówkarzy z Brukseli
— mówił Tarczyński, podkreślając że nie ma zgody na to, by „Polska była opluwana przez łapówkarzy”, a jego partyjni koledzy będą żądać, by wszystkie rezolucje przeciwko Polsce zostały uchylone.
Ze strony unijnych oficjeli padło w tej debacie mnóstwo zapewnień o gotowości do działania i zdolności wyplenienia korupcji. Nie pierwszy i nie ostatni z pewnością raz. Najlepiej podsumowała to premier Beata Szydło w swoim wpisie na Twitterze:
W Parlamencie Europejskim debata o korupcji w… Parlamencie Europejskim. Dużo słów, ale mało refleksji z jak gigantyczną kompromitacją unijnych struktur mamy do czynienia. Ludzie, którzy rządzili w UE i pouczali Polskę o „praworządności” okazują się być prymitywnymi łapownikami
Parlament Europejski jest dziś chyba najbardziej skompromitowaną instytucją unijną. Katargate to jedna z wielu afer. Skoro udało się skorumpować tak czołowych polityków PE w sprawie Maroko, trudno łudzić się nadzieją, że w innych sprawach nie ulegali wpływom. Stara sprawdzona zasada „follow the money” po raz kolejny okazała się niezawodna. Należałoby więc prześwietlić wszystkie dotychczasowe głosowania, wszystkie wystąpienia i sprawdzić jakie miały skutki – polityczne i gospodarcze. Szczególną uwagą należałoby objąć polskich europosłów. Wiedza ta tłumaczy wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630617-dlaczego-kopacz-i-halicki-nie-poparli-debaty-o-korupcji-w-pe