„Należałoby ukrócić rozpasaną działalność Europarlamentu. Powinien zająć się Europą i porzucić ambicję recenzowania całego świata” – mówi Witold Waszczykowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia debatę w Parlamencie Europejskim dotyczącą korupcji w tej izbie?
Witold Waszczykowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości: Debata przebiegła rutynowo i minimalistycznie. Nie spodziewam się poważnych decyzji. Zapowiedzi przewodniczącej Parlamentu Europejskiego to raczej kosmetyka i idzie to raczej w kierunku dociskania śruby europosłom w drobnych kwestiach. Wszystkie sprawy, które rzeczywiście generują wielką korupcję - rozpasane wyjazdy i próby ideologicznego nadzorowania świata – pozostaną.
Jaki sens ma korumpowanie posłów do Europarlamentu?
Problem polega na tym, że choć Parlament Europejski nie podejmuje prawnie wiążących decyzji, to jego rezolucje rezonują w świecie. Opinie w nich zawarte są uwzględniane przez różne ośrodki międzynarodowe, agencje ratingowe, brane pod uwagę przez inwestorów. Dlatego m.in. atakowano Polskę. Chodziło o niszczenie naszej reputacji i ograniczenie możliwości oddziaływania gospodarczego oraz polskiego rządu. Wykorzystywane jest to przez inne państwa. Dostrzegając, że Parlament Europejski może się wypowiadać nt. aborcji w Texasie, sytuacji w Mozambiku, na Bliskim Wschodzie itd. to różne grupy lobbingowe i państwowe próbują z tego skorzystać, by stworzyć pozytywne dla siebie rezolucje, które dawałyby potem możliwość wykorzystania tych opinii. Ale, by tego typy pozytywne opinie uzyskać, należy dotrzeć do europosłów. Można to zrobić perswazją, materiałami poglądowymi, a okazuje się, że dociera się również finansami.
Jak można by ukrócić tego typu działalność?
Należałoby ukrócić rozpasaną działalność Europarlamentu. Powinien zająć się Europą i porzucić ambicję recenzowania całego świata.
Czy „Katar Gate” to tylko wierzchołek góry lodowej? Inne państwa, w tym Rosja, też mogą mieć ogromne wpływy w instytucjach europejskich.
Oczywiście, że tak. Rosja jest zainteresowana rynkiem energetycznym. Chodzi jej o niszczenie reputacji innych krajów – Ukrainy, Gruzji, Polski. Kreml chce przedstawiać nasz kraj jako kraj rusofobiczny, niedemokratyczny. Przez wiele miesięcy próbowałem pozyskać informacje pokazujące, z którymi NGO’sami konsultowano tzw. zielone rozwiązania. Chciałem ustalić czy te organizacje dostawały rosyjskie dotacje. Komisja bezczelnie odpowiedziała: sprawdź to sobie sam. Tych organizacji są tysiące, europoseł nie ma takich możliwości. Jest to wierzchołek góry lodowej. Należałoby sprawdzić lobbing ws. ekologicznych, gazowych i wielu innych. Przed laty wyśmiewano fakt, że Unia Europejska zajmuje się krzywizną bananów. Mówiono o głupich biurokratach, którzy nie mają co robić. Ale za tym stały interesy. Inne banany rosły na Wyspach Kanaryjskich, inne w Afryce, a inne w Nikaragui. Za ich importem szły podatki, z tych podatków zwolnienia itd. Dyskusje, które nam wydają się fanaberiami urzędników, są podlane sosem finansowym.
Jak to się stało, że doszło do ujawnienia tej afery? Nie jest dla nas tajemnicą, że instytucje europejskie to magiel, w którym nie wiadomo co się dzieje i ścierają się najróżniejsze interesy. Nagle udaje się ujawnić tę jedną aferę. Komu mogło na tym zależeć, by to akurat Katar poniósł konsekwencje?
Było wiele dyskusji nt. futbolu, praw człowieka itd. Ale pamiętajmy, że Katar silnie wchodzi do Europy ze swoim gazem, który wypiera sankcjonowany gaz rosyjski. Rosja ma duże wpływy w Grecji i mogła sobie pozwolić na tego typu antykatarski „strzał”. Katar jest też bardzo mocno skonfliktowany z Arabią Saudyjską. W tle również są kwestie energetyczne. Komu na tym zależało? Jest kilka odpowiedzi. Myślę, że z czasem zacznie się to pojawiać w przestrzeni publicznej.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630583-waszczykowski-afera-w-pe-nie-bedzie-powaznych-decyzji