Dożyliśmy czasów, kiedy werdykt sądu zgodny ze społecznym poczuciem sprawiedliwości oceniamy jako coś wyjątkowego. Jako postanowienie zasługujące na uznanie. A nawet na wyróżnienie. Zgodny też z porządkiem społecznym demokratycznego państwa. Postanowienie sądu jest zgodne z konstytucją, która gwarantuje wolność słowa. Mimo zgodności z tymi ważnymi kryteriami, wyrok jest miłą niespodzianką. Dlaczego? Bo doświadczenie podpowiadało mi, że standardy, które wymieniłem nie muszą być przez sąd dochowane. Praktyka sądowa potwierdza ten smutny stan rzeczy. Nad tą sprawą również takie zagrożenie czyhało.
A to dlatego, że sprawa oprócz warstwy merytorycznej, która w tym przypadku stała się podstawą werdyktu, w grę zamieszane były także wątki polityczne. Wprawdzie dla sedna wniosku wniesionego przez stroną skarżącą mają one znaczenie marginalne, ale w wielu wyrokach sądowych ostatnich lat to właśnie wątki polityczne biorą górę nad warstwą merytoryczną. Uznawane są za decydujące. Czasami można odnieść wrażenie, że wyroki nie tylko są kształtowane ze względu na elementy polityczne, ale są im podporządkowane. Możemy wówczas mówić wręcz o patologii, deprawującej od kilku lat polskie sądownictwo.
Sprawa dla czytelników naszego portalu jest powszechnie znana – w tym również dla zawodowych hejterów, których z przyjemnością zawsze witamy – więc przypomnę ją tylko w pigułce.
Decyzja warszawskiego sądu
Warszawski sąd oddalił wniosek TVN o zastosowanie cenzury prewencyjnej, nazywanej w języku prawniczym „zabezpieczeniem roszczeń w procesie przeciwko serwisowi „niezależna.pl”, czyli portalowi będącym ściśle powiązanym z tygodnikiem „Gazeta Polska” i dziennikiem „Gazeta Polska Codziennie”. Ale to nie wszystko. Wniosek ten obejmował także TVP oraz portal TVP Info. Proces jeszcze się nie zaczął, a stacja TVN chciała nałożyć na TVP i wymienione portale knebel, zakazujący na okres jednego roku zamieszczania o tym medium niepochlebnych ocen i opinii. A szczególnie używania takich zwrotów jak: „TVN kłamie”; „TVN jest stacją Putina”; „TVN podaje informacje, które chronią Putina”; „TVN ukrywa prawdę o katastrofie smoleńskiej”; „publikacje TVN są zmanipulowane”.
Nie wiadomo, kiedy ruszą procesy, w których TVN oskarżył wymienione media o naruszenie jej dóbr osobistych, nie wiadomo, czy te procesy wygra, ale postanowiła na wszelki wypadek wykluczyć możliwość jej krytykowania. Inaczej – podjęła próbę stworzenia sobie za pośrednictwem sądu roczny komfort absolutnej swobody, gdzie w jej przekazie medialnym całkowicie zatarta jest granica między prawdą a fałszem, czernią i bielą, dobrem a złem.
Ten zamiar się nie udał. Czy uda się Donaldowi Tuskowi identyczny krok dotyczący dokumentalnego filmu Marcina Tulickiego, zrealizowanego w TVP Info „Nasz człowiek w Warszawie”?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630490-wniosek-donalda-tuska-ten-sam-kaliber-co-tvn