„Byłem parlamentarzystą na początku lat 90., różni ludzie tam byli, ale takich obyczajów, takiego poziomu języka połączonego z niekompetencją nie było” - mówi portalowi wPolityce.pl mecenas Marek Markiewicz, adwokat, publicysta, wykładowca akademicki.
CZYTAJ TAKŻE: [Obrzydliwe! Śmierć pretekstem do walki politycznej? Tusk: PiS-owska machina starała się wmówić, że Adamowicz to wcielenie zła
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Młody człowiek zapytał Tuska o język nienawiści. „Zauważyłem, że pan też powiedział… szczujnia…”. Jak zareagował lider PO?
„Adamowicz był zaszczuty przez własnych kolegów”
Opozycja jak co roku w rocznicę zamachu na prezydenta Pawła Adamowicza obciąża odpowiedzialnością rząd PiS. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy mec. Marka Markiewicza.
Pamiętam, że Paweł Adamowicz był zaszczuty przez własnych kolegów z Platformy i w wyborach samorządowych w 2018 r. z Platformy już nie startował. To, co się stało, jest bardzo godne ubolewania. Ogrywanie tej tragedii przez tych, którzy chyba dokuczyli mu najbardziej, wydaje się wręcz niesmaczne
— podkreśla nasz rozmówca.
Czy to rzeczywiście rządy Prawa i Sprawiedliwości - jak próbuje przekonywać opozycja - zapoczątkowały w polskiej polityce język nienawiści i podzieliły społeczeństwo?
Język nienawiści w debacie politycznej pojawił się o wiele, wiele dawniej. Pamiętam, jak komentowano karykatury braci Kaczyńskich, które ukazały się w niemieckiej prasie. To wówczas królowało określenie „kurdupel”, powielane przez bardzo wielu prominentnych przedstawicieli Platformy
— podkreśla Markiewicz.
Zaczęło się od pana Leppera, który w Sejmie mówił językiem nieparlamentarnym, a potem to już tylko narastało
— mówi adwokat.
Byłem parlamentarzystą na początku lat 90., różni ludzie tam byli, ale takich obyczajów, takiego poziomu języka połączonego z niekompetencją nie było
— zaznacza rozmówca wPolityce.pl.
„Co to ma wspólnego z demokracją”?
Prawnika pytamy także o „rozliczenia” i „zamykanie do więzień” polityków PiS, które zapowiadają przedstawiciele opozycji.
Co to ma wspólnego z demokracją i po co w takim razie władza ma urządzać wybory? Aby być powieszoną, wyganianą przez „silnych ludzi”, w razie wygranej przez opozycję w demokratycznych wyborach? Proszę bardzo, niech teraz przedstawiają swoje racje
— ocenia mecenas Markiewicz.
A może, z braku programu, próbują w ten sposób dotrzeć do wyborców?
Nie chodzi tu nawet o program. Jest to rzecz, która rzadko bywa tak naprawdę najistotniejszym „magnesem” dla wyborców. Dramatem jest to, że brakuje im takiej postawy propaństwowej, nastawienia na suwerenność, na interesy Polski
— wskazuje nasz rozmówca.
Jeżeli ludzie opozycji dziś już historycznej mówią o zwolennikach PiS „zakapiory” albo „zbieranina”, jak zrobił to ostatnio Adam Michnik, którego pozycja wydawała się ugruntowana wśród tych, którzy chcieli budować nową Polskę. I jeżeli on przechodzi do takiego języka, to przekreśla swój dorobek. Przez lata mówił o odnoszeniu się do ludzi, szanowaniu obywateli, budowaniu państwa obywatelskiego. Czyli to wszystko było nieprawdą. Chyba że kiedy wypowiadał te słowa, był w takim stanie, jak wówczas, gdy mówił, że kocha Wojciecha Jaruzelskiego, jak na ujawnionych w zeszłym roku nagraniach
— mówi adwokat.
Bardzo mnie to dotknęło, bo Adam Michnik nie jest człowiekiem, którego można podejrzewać, że nie wie, co mówi. Jeżeli coś takiego mówi, to przekreśla kawał historii, swój dorobek, w oczach wielu ludzi, a na pewno w moich
— wskazuje.
„Takim językiem mówimy o wolnej Polsce?”
W swoim wystąpieniu Donald Tusk próbował porównywać (choć nie wprost) działania obecnego rządu wobec opozycji do niemieckich nazistów z czasów II wojny światowej oraz mediów publicznych do tych funkcjonujących we współczesnej, putinowskiej Rosji.
Jeżeli były marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna mówił porównał ludzi związanych z PiS do szarańczy, to co miał na myśli? Że jedna szarańcza wybrała drugą? Takim językiem mówimy o wolnej, niepodległej, demokratycznej Polsce?
— pyta Marek Markiewicz.
Mówienie, że Rosja, że Putin, to jeszcze nic, bo każdy może sobie jakieś odniesienia historyczne budować, a one podlegają kryterium rozsądku czy braku rozsądku, prawdy i nieprawdy. A tutaj mamy po prostu obelgi, dyskredytowanie innych ludzi. Dla mnie jest to nie do przyjęcia. I najśmieszniejsze, że zarzuca się to PiS-owi bez przykładu. Za to ja mogę podawać dziesiątki przykładów z ust najbardziej prominentnych przedstawicieli opozycji słów, które są całkowicie niegodne ich pozycji i znaczenia niegdyś. Teraz jest to już w sumie obojętne
— dodaje prawnik.
„Niech staną przed lustrem i wypowiedzą te słowa…”
Przy okazji rocznicy śmierci Pawła Adamowicza często nasuwają się skojarzenia ze śmiercią Marka Rosiaka, choć politycy i zwolennicy opozycji zdają się o tym tragicznym zdarzeniu nie pamiętać.
Byłem pełnomocnikiem rodziny Marka Rosiaka przeciwko pana Cybie. Oglądałem tego człowieka z bliska, a powszechnie wiadomo, ze wcale nie ukrywał, skąd czerpał inspirację i kogo oskarżał np. o katastrofę smoleńską - tego, kogo oskarżały czołowe dzienniki dziś związane z opozycją. Padło na niego, wymyślił to sobie i zrealizował. Nikt tego nie pamięta. Ale za to ja pamiętam, jak pan Tusk, pan Schetyna, pan Komorowski na wyścigi latali z wieńcami do Łodzi. Zdarzyła się ogromna tragedia, a za chwilę może zdarzyć się kolejna, bo mechanizm jest ten sam
— podkreśla Markiewicz.
Nie potrzebują opamiętania, bo nie są szaleni. Niech staną przed lustrem i wypowiedzą te słowa, które kierują do swoich przeciwników politycznych, wtedy zobaczą, jak to obrzydliwie wygląda. Chcą budować w ten sposób jakiś swój wizerunek polityczny, ale jest to po prostu niemądre
— podsumowuje nasz rozmówca.
- Rozm. JJ*
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630097-markiewicz-ogrywanie-smierci-adamowicza-jest-niesmaczne