Podczas głosowania nad nowelizacją ustawy o SN, która teoretycznie ma przybliżyć Polskę do środków z KPO, posłowie od Szymona Hołowni wystawili do wiatru liderów opozycji i zagłosowali wbrew wcześniejszym ustaleniom, że opozycja (z małymi wyjątkami, które sobie to zastrzegły) wstrzyma się od głosu, umożliwiając w ten sposób Prawu i Sprawiedliwości przyjęcie nowelizacji, mimo sprzeciwu Solidarnej Polski.
Dlaczego opozycja wsparła rząd? Prawdę mówiąc nie miała wyjścia. Inaczej groziła jej całkowita utrata wiarygodności. Lewica i PSL od początku głosowały za Funduszem Odbudowy, tłumacząc, że Polakom te pieniądze się należą. Partie nie mogły więc teraz zmienić zdania. Politycy Koalicji Obywatelskiej, którzy od miesięcy atakują rząd za brak środków, nie mogli zagłosować przeciw nim, bo wówczas PiS przez całą kampanię powtarzałby, że brak środków, to wina PO. Stąd uzgodniona decyzja liderów opozycji, by wspólnie (z wyjątkami) wstrzymać się od głosu. Zgodził się na to także Szymon Hołownia. Ale w wieczór poprzedzający głosowanie zmienił zdanie i poinformował partnerów, że jego posłowie zagłosują przeciw. Złamał w ten sposób jedność opozycji, co we wszystkich partiach wywołało furię. Już po głosowaniach Borys Budka mówił o utraconym zaufaniu do Szymona Hołowni, a Marcin Kulasek z Nowej Lewicy, o domknięciu przez Hołownię wieka trumny jednej wspólnej listy opozycji. Wygląda na to, że Szymon Hołownia postanowił wszystkich okiwać i zagrać na siebie, licząc, że zyska poparcie w oczach najbardziej antypisowskiego elektoratu.
Z Hołownią spory problem ma teraz PSL, które liczyło na wspólną listę. No bo czy można grać z kimś, kto przy pierwszej możliwej okazji łamie umowę? Podobny problem ma PO. Do niedawna Tusk chętnie widziałby Hołownię na jednej liście, ale czy w sytuacji, gdy ten wystawił wszystkich do wiatru lepiej z nim współpracować czy pozwolić mu się wypalić, trochę w tym pomagając?
Tłumaczenia Hołowni
Sam Hołownia, tłumacząc zmianę decyzji, mówił, że PiS i tak pieniędzy nie dowiezie albo je ukradnie oraz, że praworządność jest najważniejsza. To niezbyt fortunne słowa w ustach człowieka, który sam ma spore problemy i z praworządnością, i z pieniędzmi, bo próbuje okiwać PKW i ominąć prawo. Pod koniec ubiegłego roku PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe Polski 2050 za rok 2021. W uzasadnieniu pojawił się zarzut „patologicznej sytuacji”, w której partia nie wykazuje w sprawozdaniu finansowym żadnych przychodów i wydatków, a jednocześnie prowadzi działania polityczne, które pochłaniają ogromne koszty. W tle mamy pajęczynę powiązań stowarzyszeń i fundacji, którym udało się zgromadzić ogromne środki. W tej sytuacji wszyscy mogą zadawać sobie pytanie o wiarygodność Szymona Hołowni, który najwyraźniej próbuje nie tylko okiwać prawo, ale także ograć politycznych partnerów. Niestety sam nie widzi swojej słabości i tego z jak dużą prędkością podąża drogą Ryszarda Petru, choćby, wygadując nieznośne bzdury na kolejnych live’ach.
Jest więc ryzyko, że Hołownia zamiast kogoś okiwać, sam się zakiwa i do wyborów dojedzie z poparciem poniżej progu wyborczego. A po ostatnim głosowaniu w Sejmie, znajdzie się wiele osób, które chętnie mu w tym pomogą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/630092-szymon-holownia-wszystkich-okiwa-czy-sie-zakiwa