„Nie wyszło im z węglem, nie wyszło z paliwami i jeszcze Patrioty jadą na Ukrainę. Niekończące się pasmo pomyłek. Mówi się: Jak nie idzie, to nie idzie. Opozycji zdecydowanie nie idzie” – tak podsumował ostatnią aktywność swoich oponentów Jarosław Kaczyński w rozmowie z PAP. Prezes PiS będąc w szpitalu, rzeczywiście mógł bardziej martwić się konfliktami we własnym obozie niż aktywnością opozycji. Tam grają dla niego. Tylko chyba o tym nie wiedzą.
Wiemy już doskonale, że pretendujący do odzyskania władzy grubo się mylili w każdej z powyższych spraw, a to przecież tylko kropla z wielkiego wiadra ich ignorancji i zacietrzewienia. To musi być dramatycznie przykre, frustrujące. Stąd zapewne ich realizacja kultowego dowcipu: „Stoimy nad przepaścią. Musimy zrobić krok naprzód”.
I robią. Co dnia. Każde, dosłownie każde wydarzenie są w stanie opisać jako porażkę czy przewinę pisowców.
Według tego scenariusza Robert Biedroń zarzuca ministrowi obrony narodowej, jakoby to jego winą była śmierć dwóch osób w Przewodowie, którzy zginęli w efekcie rosyjskiego ostrzału Ukrainy. Można to skomentować tylko trawestacją ich własnych okrzyków: oddaj mandat, przeproś matkę.
Według tego samego scenariusza komentują wydarzenia na drugiej półkuli. Gdy tylko Borys Budka usłyszał, że w Brasilii miał miejsce szturm zwolenników przegranego prezydenta na budynki rządowe, przed oczami wyobraźni zobaczył zapewne Jarosława Kaczyńskiego wyłaniającego się z lasów Amazonii z dzidą w ręku.
Atak na Kapitol, zamieszki w Brazylii. Brak szacunku dla instytucji publicznych, nieuznawanie demokratycznych rozstrzygnięć, strach przed wyborczą porażką to wspólny mianownik dla „prawych” populistów. Oni nie zasługują, by rządzić jakimkolwiek krajem.
Również Katarzyna Lubnauer postanowiła przy tej okazji przestrzec rodaków przed dzikusami z polskiej prawicy:
Zwolennicy Trumpa, zwolennicy Bolsonaro mają problem z uznawaniem wyników wyborów. Jeśli przypomnę sobie zapatrzonych w nich polityków PIS, to czuję niepokój.
I jeszcze pewien redaktor, dziś w ornacie na dzwonnicy:
Zwolennicy Bolsonaro atakują parlament, jak dwa lata temu zwolennicy Trumpa Kapitol. Nie zdziwiłbym się gdyby PiS w razie wyborczej porażki Kaczyński spróbował tego samego.
Ci opozycyjni tytani intelektu liczą na bardzo, bardzo króciutką pamięć tych, którzy mają za dziewięć miesięcy głosować. Bo przecież to właśnie oni są jedyną ekipą (nawet uwzględniając wybryki dawnej Samoobrony), która na poważnie chciała sięgnąć po anarchię, byle tylko dorwać się do władzy.
Doskonale pamiętam zimę w sezonie 2016/2017 i próbę puczu zorganizowaną przed Sejmem. Pamiętam bojówki, które atakowały parlamentarzystów obozu rządzącego wychodzących z budynku. Pamiętam posłów opozycji wwożących demonstrantów na teren parlamentu w bagażnikach swoich aut. Pamiętam niespełnionych aktorów, którzy na oczach kamer kładli się na chodniku, by udawać policyjne ofiary. Pamiętam głównego medialnego pomagiera Platformy – wtedy jeszcze wpływowego redaktora, dziś na wspomnianej dzwonnicy – który nawoływał na Twitterze: „Polacy! Trwa zamach stanu! Teraz!”.
Doskonale to wszystko koresponduje z zapowiedziami Tusków, Siemoniaków, Giertychów o siłowym i pozaprawnym odzyskiwaniem wpływów na instytucje państwowe.
To Tusk staje dziś ramię w ramię ze zwolennikami Bolsonaro, i to zupełnie inaczej niż „ramię w ramię” miała stać Ewa Kopacz przed blisko 13 laty ze swoimi rosyjskimi kolegami.
Lider naszych politycznych zadymiarzy już straszy Polaków, że wybory będą sfałszowane i absurdalnie grzmi na zmiany w kodeksie wyborczym, które mają ewentualne nieprawidłowości wyeliminować.
Z jednej strony to cyniczna polityczna gierka. Ale z drugiej może być czymś dużo poważniejszym – przygotowaniem do powyborczych protestów, jakich jeszcze w Polsce nie widzieliśmy.
Naprawdę trzeba z niepokojem spoglądać na przygotowania do swojej najważniejszej (ostatniej?) batalii ugrupowania odsuniętego od władzy w 2015 r. To tam czają się największe zagrożenia dla demokracji w naszym kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/629364-politycy-opozycji-zachowuja-sie-jak-pijana-malpa-z-karabinem