To miało być niewykonalne. Od tygodni politycy opozycji powtarzali jeden przez drugiego, że nie da się przekazać Ukrainie systemów obrony przeciwlotniczej Patriot. Bo nie należy do NATO, bo szkolenie żołnierzy z obsługi trwa miesiącami, itd., itp. I co? Znów muszą połknąć własny język.
Pod koniec listopada Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej proponował, by Patrioty, które Niemcy chcieli udostępnić Polsce przekazać Ukrainie.
To pozwoli uchronić Ukrainę przed kolejnymi ofiarami i blackoutem i zwiększy bezpieczeństwo naszej wschodniej granicy
— mówił minister.
Wówczas w odpowiedzi na ten pomysł minister Lambrecht oświadczyła, że oferowane Polsce zestawy Patriot są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO i są przeznaczone do użytku na terytorium Sojuszu. A pomysł ministra Błaszczaka wywołał w Polsce kolejną antyrządową histerię.
Błaszczak robi wszystko, by Niemcy nie przysłali do Polski systemów Patriot. Na wschodzie wojna a ten urządza gierki wokół tak potrzebnej nam pomocy… Tu potrzeba prostej decyzji
— pisał Marcin Kierwiński z KO.
To nie jest szlachetny gest, nie da się przekazać tych baterii szybko Ukrainie. One wymagają kilkusetosobowej załogi, szkolenia, które trwa od pół roku do roku. W innym przypadku to wysłanie baterii wraz z załogami, czyli żołnierzami. Oznaczałoby to udział żołnierzy NATO w wojnie. Poza tym to niewłaściwe, gdy próbujemy decydować o cudzym sprzęcie. Jak my byśmy się poczuli, gdybyśmy przekazali komuś nasz wojskowy sprzęt, a ten ktoś zaproponowałby przesłać go gdzieś indziej?
— mówił Tomasz Siemoniak, były szef MON, polityk PO w wywiadzie z GW.
Przekazanie Patriotów Ukrainie nie wchodzi w grę. Przeszkolenie żołnierzy z obsługi Patriotów, to ok. 9 miesięcy. Przez ten czas wyrzutnie nie będą mogły chronić ukraińskiego nieba. W Polsce Patrioty byłyby od pierwszego dnia obsługiwane przez wojsko NATO-wskie. Pojawienie się żołnierzy NATO na wojnie w Ukrainie nie wchodzi jednak w grę. Oczywiście jeśli chcemy uniknąć trzeciej wojny światowej
— pisał na portalu Olsztyn.com.pl Marcin Kulasek, sekretarz generalny Nowej Lewicy.
Pan Błaszczak, w najgorszym możliwym stylu, próbuje rozgrywać dobrą wolę Niemców i nadzieję Ukraińców. Jedni i drudzy to sąsiedzi i sojusznicy, a nie pionki na »wielkiej szachownicy« PiS-u”
— komentował Marek Belka, były premier i były szef Narodowego Banku Polskiego.
To oczywiście, tylko niektóre z komentarzy, krytykujących pomysł polskiego rządu, by systemy obrony przeciwlotniczej Patriot przekazać Ukrainie. Dziś jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Rządy USA i Niemiec we wspólnym oświadczeniu ogłosiły, że na Ukrainę trafi m.in. niemiecka bateria systemu obrony powietrznej Patriot. Stało się to m.in. dzięki zabiegom Polski.
Miarą skutecznej polityki są konkrety, formułowanie koncepcji i ich skuteczna realizacja. Polska od miesięcy zabiega o to, żeby nowoczesny sprzęt wojskowy trafił na Ukrainę
— powiedział podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Co na to opozycja? Przynajmniej niektórzy potrafią przyznać się do błędu. Ryszard Wilczyński z KO, w programie „Minęła 20”, tak odpowiedział na pytanie czy pomysł, by przekazać systemy Patriot Ukrainie był dobry:
W świetle zdarzeń, które zaistniały, to była propozycja, o której można powiedzieć, że była profetyczna. Oczywiście nie było żadnych przesłanek, które mówiły, że do czegoś takiego dojdzie. Dopiero rzeczywiście wizyta w USA prezydenta Zełeńskiego pokazała, że to jest możliwe.
To piękna sytuacja, gdy polityk opozycji potrafi przyznać, że rząd jest profetyczny, bo chybia miarą dobrego polityka jest umiejętna ocena sytuacji i wybieganie w przyszłość. Wygląda na to, że politycy opozycji tego nie potrafią. Profetą był także śp. prezydent Lecha Kaczyński, gdy w 2008 roku wypowiadał te słowa:
I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę
— przestrzegał prezydent Rzeczypospolitej w Tbilisi.
Szkoda, że Europa tak późno te słowa zrozumiała i doceniła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/629190-opozycja-musi-polknac-wlasny-jezyk-patrioty-na-ukrainie