„Niemiecka minister Christine Lambrecht pokazała się ze złej strony, ale nie zaskoczyła” – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” publicysta Marek Formela, odnosząc się do wystąpienia niemieckiej minister obrony narodowej.
CZYTAJ TEŻ:
Postawa Niemiec
Przypomnijmy, że minister obrony Christine Lambrecht (SPD) w opublikowanym w Sylwestra na swoim Instagramie filmie podsumowała miniony 2022 rok; mówiła o wojnie na Ukrainie, a w tle wystrzeliwane były rakiety i petardy, zagłuszające większość jej wypowiedzi. Lambrecht stwierdziła m.in., że „W środku Europy szaleje wojna” i dodała od razu, że był to dla niej czas „pełen specjalnych wrażeń” oraz „wielu, wielu spotkań z ciekawymi i wspaniałymi ludźmi”.
Mamy w wielu przypadkach do czynienia z niemieckim infantylizmem. Kiedy w 2007 roku Putin wygłaszał przemówienie w Monachium, niemieccy politycy mówili, że to wezwanie do dyskusji, a nie przedwojenne ultimatum. Część polskiej sceny politycznej związana z opozycją jest zainfekowana, ukąszona tym myśleniem i nie może wyzwolić się z intelektualnej i emocjonalnej podległości wobec takiej oceny polskich, polsko-rosyjskich, polsko-ukraińskich spraw, jaką zaprezentowała pani Lambrecht
– wskazał Marek Formela.
Marcin Wikło podkreślił, że nagranie Lambrecht pokazuje, „jak komicznie skonstruowana jest obecnie rządząca kolaicja w Niemczech”.
Ta pani znalazła się tam przypadkiem, bo koalicjant dostał stołek – dosyć ważny
– dodał Wikło.
Dr Milena Kindziuk powiedziała, że „Lambrecht wpisuje się w politykę Niemiec”.
Mimo tego, że Niemcy po wojnie przeszły jakąś reformę, widoczny jest duch pruskiej arogancji. To widać też w odpowiedzi na notę ws. reparacji, w stosunku do wojny na Ukrainie. Niemcom nie jest na rękę zwycięstwo Ukrainy i poniżająca klęska Rosji
– oceniła publicystka.
Patrioty dla Ukrainy. Opozycja przeprosi?
W rozmowie poruszona została też kwestia dostarczenia Ukrainie systemu Patriot. Przypomnijmy, że po telefonicznej rozmowie prezydenta USA Joe Bidena i kanclerza Niemiec Olafa Scholza, rządy Stanów Zjednoczonych i RFN ogłosiły we wspólnym oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom, że przekażą Ukrainie kolejną partię pomocy wojskowej. Stany Zjednoczone przekażą bojowe wozy piechoty Bradley, a Niemcy BWP Marder. Jak napisano, „Niemcy przyłączą się do Stanów Zjednoczonych i przekażą kolejną baterię obrony powietrznej Patriot”. Według mediów chodzi o 50 Bradleyów i do 40 Marderów. Wcześniej Francja ogłosiła, że przekaże Ukrainie AMX-10 RC - kołowe opancerzone pojazdy zwiadowcze uzbrojone w armatę 105mm.
Wcześniej o możliwości dostarczenia Ukrainie Patriotów mówił polski rząd. 20 listopada minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie Polski należącymi do Bundeswehry zestawami Patriot i myśliwcami Eurofighter, które wzmocniłyby ochronę polskiej przestrzeni powietrznej. Propozycja wiązała się z wydarzeniem z 15 listopada, gdy podczas rosyjskiego ostrzału rakietowego Ukrainę na polskie terytorium blisko granicy polsko-ukraińskiej w Przewodowie spadł pocisk, powodując śmierć dwóch osób. Według polskich władz najprawdopodobniej był to wypadek spowodowany upadkiem rakiety ukraińskiej obrony powietrznej.
21 listopada wicepremier szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył na Twitterze, że z satysfakcją przyjął propozycję niemieckiej minister obrony. Zapowiedział, że zaproponuje, by system stacjonował przy granicy z Ukrainą. Dwa dni później poinformował, że zwrócił się do strony niemieckiej, aby proponowane Polsce baterie zostały przekazane Ukrainie. Następnego dnia niemiecka minister obrony stwierdziła, że proponowane Polsce Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium Sojuszu. Na początku grudnia Błaszczak przekazał, że strona niemiecka zgodziła się, aby zestawy Patriot Bundeswehry zostały wpięte w polski system dowodzenia. Działania polskiego rządu, aby wzmocnić możliwości obronne Ukrainy były mocno krytykowane przez polityków opozycji. Goście „Salonu Dziennikarskiego” zapytani zostali o to, czy teraz, kiedy nasz wschodni sąsiad otrzyma wsparcie, opozycja przeprosi za swoje działania.
Marek Formela przypomniał, jak Donald Tusk, pełniąc funkcję premiera, mówił, że tarcza antyrakietowa osłabi stan obronności polski.
To nie jest tak, że to myślenie w środowisku PO pojawiło się wczoraj, to jakiś intelektualny genotyp. Ze strony opozycji nie spodziewam się żadnej refleksji. To okopanie się na pozycjach niezwykle niebezpiecznych dla Polski. Sprawa Patriotów jest dobrą egzemplifikacją porażki intelektualnej tego środowiska
– ocenił Formela.
O tym, że opozycja nie przeprosi przekonany jest też Marcin Wikło, który wyjaśnił, że w polityce obronnej prowadzonej przez rząd PO chodziło o obronę zachodniej, a nie wschodniej granicy Polski.
Cała siła obronności była skumulowana blisko Odry, a nie Bugu, skąd ewentualne zagrożenie miało nadejść. Wojna na Ukrainie pokazała, jaki byłby to rodzaj wojny i co działo by się z Polakami, z kobietami, z dziećmi. W doktrynie obronnej Rosja nie była wprost wskazana jako przeciwnik, tylko mgliste zagrożenie ze wschodu. Opozycja nie przeprosi. To postępująca infantylizacja, odpowiedzialność i powaga w polityce to umiejętność przyznania się do błędu
– wskazał Marcin Wikło.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/629162-po-przeprosi-za-drwiny-ws-patriotow-wiklo-nie-potrafia