Emocje wokół „afery opaskowej” na szczęście powoli już opadają. Można więc już na chłodno przeanalizować komu i jakie korzyści polityczne przyniosła ta burza w szklance wody, a kto na niej stracił.
Solidarna Polska
Zacznę od Solidarnej Polski, bo wydaje się, że bez - moim zdaniem - przegrzanej reakcji przedstawicieli tej partii, całej tej „afery” nie byłoby. Czy wiceministra Janusza Kowalskiego rzeczywiście tak mocno zabolała tęczowa opaska na ramionach artystów z Black Eyed Peas? Wątpię. Obóz ministra Zbigniewa Ziobry, choć skromny, to głośny i bardzo aktywny, od dłuższego czasu próbuje ustawiać się na pozycji obrońców wartości, tradycji, polskości, suwerenności, niepodległości, chrześcijaństwa, a nawet całej cywilizacji łacińskiej. Na tle kolegów z Prawa i Sprawiedliwości są na tym tle rzeczywiście wyraźniejsi. Ale też ich położenie pozwala im na więcej, nawet jeżeli to „więcej” niekoniecznie służy całej sprawie. Partia Jarosława Kaczyńskiego aspirująca do władzy i walcząca o przynajmniej 40 proc. poparcie, nie może zamknąć się w małej wyborczej bańce. Chyba, że nie liczy już na wygraną w przyszłych wyborach, wtedy proszę bardzo. Ziobryści poczuli więc krew i zaatakowali. To oni dzisiaj próbują grać tych, którzy mają stawić czoła „lewackiej propagandzie”, która demoluje świat dawnych wartości. I trzeba przyznać, że robią to częściowo skutecznie. W tym sensie jednak, że są na tyle głośni, że ich konkurencji do „walki z lewactwem” już nie słychać. Pytanie, czy robią to skutecznie? Pamiętają Państwo „ciężarówki pro-life” i ten toporny przekaz od którego każdy odwracał wzrok nawet jeżeli popierał ogólną sprawę? A późniejszą kampanię zorganizowaną przed Fundację Kornice? Aż miło było popatrzeć. W końcu nie topornie i nie siermiężnie. W końcu pozytywnie. Aborcjoniści długo myśleli jak na nią odpowiedzieć i tej odpowiedzi nie znaleźli. Nie wykluczam, że tłem dla ataku na TVP jest odwołanie ze stanowiska prezesa Jacka Kurskiego. Ale to tylko domysły.
Czy Solidarnej Polsce chodzi więc jedynie o przeciągnięcie części elektoratu Zjednoczonej Prawicy na swoją stronę? W dużej mierze tak, ale też nie do końca. Nie wykluczam, że panowie z SolPola rzeczywiście są przejęci zachodzącymi na świecie zmianami kulturowymi. W końcu, gdyby zupełnie nie wierzyli w swój przekaz, to czy ktoś inny by im uwierzył? Byliby równie przekonujący, co Robert Biedroń nawołujący do chodzenia na coniedzielną Mszę Świętą w programie u Moniki Olejnik.
Telewizja Polska
A teraz czas na Telewizję Polską. Współsprawcę całego zamieszania. Po odwołaniu koncertu przez byłą „Spajsetkę”, z pewnością na Woronicza zrobiło się gorąco. Koniec końców udało się w zastępstwie sciągnąć inną porządną gwiazdę. Śmiem twierdzić, że nawet lepszą niż sama Mel C. Czy artyści z Black Eyed Peas poinformowali organizatorów, że nałożą tęczowe opaski? Nie wiem. To w sumie bez różnicy, bo koniec końców telewizja publiczna pokazała, choć trochę przypadkowo, że wbrew zarzutom jest… tolerancyjna. Jeżeli jednak założymy, że artyści o niczym nie poinformowali organizatorów, a opaski nałożyli na chwilę przed wejściem na scenę, to co realizatorzy imprezy mieli zrobić? Przerwać koncert? Wyblurować je jak w Korei Północnej? Zachowano spokój w trakcie i po koncercie. Zbyt dużo złego, a przede wszystkim kłamliwego, powiedziano o Polsce, aby wszczynać na oczach całego świata awanturę o tęczowe opaski. Telewizja Polska pokazała, że należy do wszystkich i żadne poglądy nie są tam niemile widziane. Zwłaszcza w momencie, gdy wszyscy bez względu na poglądy, świętujemy zakończenie starego a rozpoczęcie Nowego Roku. Dla nowego prezesa TVP z pewnością było to też podkreślenie, że zachodzą zmiany. Jak duże i jak głębokie? O tym się dopiero przekonamy. Trzeba również powiedzieć, że Telewizja Polska wyszła na tle - moim zdaniem - przesadzonej reakcji Solidarnej Polski na spokojną i trzymającą nerwy na wodzy.
Zadam jeszcze raz to pytanie: czy można było to powstrzymać? Jak pokazały koncerty Mel C i Black Eyed Peas w Moskwie czy w krajach arabskich, można było. Ale czy my jesteśmy Rosją albo jednym z państw arabskich?
Prawo i Sprawiedliwość
I tutaj, podobnie jak w przypadku TVP, partia Jarosława Kaczyńskiego na plus może zanotować, że na tle Solidarnej Polski udało jej się przedstawić jako ten „starszy, mądrzejszy brat, z odrobiną większego rozsądku”. Stara to taktyka, którą niejedno ugrupowanie muszące żyć w koalicji z inną partią stosowało. Premier Mateusz Morawiecki mógł na konferencji powiedzieć, że PiS to „partia tolerancyjna” i miał ku temu powody.
Lewica i środowiska LGBT
Czas na „politycznych przegrywów”. Tymi dość nieoczekiwanie są… Lewica i środowiska LGBT. Dlaczego? To banalnie prosta sprawa. Mundial w Katarze, a później także… Sylwester Marzeń, a konkretnie postawa Mel C i Black Eyed Peas, pokazali, że odwagi na wspieranie tęczowego towarzystwa starcza niektórym jedynie wtedy, gdy nic im za to nie grozi. Bardzo szybko bowiem internauci znaleźli w sieci zdjęcia ich występów w Moskwie czy w krajach arabskich, gdzie żadne z nich nie miało na ramieniu tęczowej opaski. Podobnie było w Katarze, gdzie często więcej odwagi od piłkarzy czy wielkich koncernów mieli kibice, którzy na stadiony wnosili flagi LGBT. Środowisko LGBT zostało więc wystrychnięte na dudka przez tych, którzy na codzień zapewniają o swoim wsparciu dla ich. Po raz kolejny okazało się, że wiele z gwiazd czy koncernów podłącza się pod modę wspierania środowisk LGBT licząc po prostu na określone korzyści. Wydaje się jednak, że lewicy i środowiskom LGBT to nie przeszkadza. Nie widziałem oburzenia na hipokryzję tych artystów. Moim zdaniem Lewica powinna tutaj równie mocno ich krytykować, co Solidarna Polska. Choć z zupełnie innych powodów.
A co na to elektorat?
Czy elektorat Zjednoczonej Prawicy udźwignie tę „aferę”? Z pewnością. Nie widziałem zresztą żadnych badań, które pokazywałyby, że całą sprawą jest przejęty. Twitterowe reakcje, to tylko jedna z licznych baniek. Jedni są rozczarowani i oburzeni, a drudzy z konsternacją patrzą na tę burzę w szklance wody, słusznie pytając, czy nie mamy w kraju ważniejszych spraw do załatwienia? Reakcje zależą od tego, gdzie się spojrzy. Przypomnę tylko, że wiele już było „gamechangerów”, które miały wywrócić ten rząd albo odwrócić od niego wyborców. Ale rząd Zjednoczonej Prawicy wciąż trwa, a jeżeli coś go wywróci, to z całą pewnością nie będą to tęczowe opaski z Sylwestra Marzeń. Polska też na tym nie ucierpi.
Dodam tylko, że bez zmiany władzy w Polsce, prawo na korzyść środowisk LGBT się nie zmieni. Jeżeli jednak do zmiany dojdzie, to z pewnością będzie to o wiele groźniejsze niż tęczowe opaski na Sylwestrze Marzeń, ale wtedy pisanie kolejnych postów na Twitterze i kolejne konferencję niewiele pomogą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/629005-kto-zyskal-a-kto-stracil-na-aferze-opaskowej