Wiele można by pisać o skandalicznych posunięciach niemieckich polityków w ostatnim czasie – o ich stosunku do Rosji, podejściu do wojny na Ukrainie, o pogardzie wobec Polski, o wewnętrznej nieudolności w zarządzaniu problemami migracyjnymi czy nieposkromionych apetytach mocarstwowych. Wszystko to zamyka się doskonale w dwóch ostatnich wydarzeniach, wyrażających poziom lekceważenia Warszawy przez Berlin.
Nota dyplomatyczna dostarczona wczoraj do polskiego MSZ jest skandaliczna. Niemiecki rząd stwierdza, że kwestia reparacji i odszkodowań za straty wojenne pozostaje zamknięta i nie zamierza podejmować negocjacji w tej sprawie. To jedno zdanie ma stanowić odpowiedź na roszczenia Polski w sprawie gigantycznych zniszczeń, rabunków i mordów dokonanych przez Niemcy podczas II wojny światowej. Roszczenia wyliczone zostały w kilkusetstronicowym raporcie na 6 bilionów 220 mld 609 mln złotych. Lektura tego dokumentu jest wstrząsająca. Wielowymiarowo i syntetycznie ukazuje skalę niemieckich zbrodni. W obliczu tak jednoznacznego dokumentu Niemcy powinni zamilknąć, błagać o wybaczenie i z pokorą ustalać wysokość odszkodowań. Tak postąpiłby każdy honorowy kraj. Ale w Berlinie o honorze najwyraźniej nigdy nie słyszano. Polska otrzymała odpowiedź odmowną. Na piśmie przedstawiono stanowisko prezentowane już wcześniej przez szefową MSZ Annalena Baerbock.
CZYTAJ WIĘCEJ: Marzena Nykiel: Dość tych fałszywych ubolewań, czas zapłacić za zbrodnie! Bezczelna odpowiedź Baerbock nie zatrzyma walki o reparacje
Ta sama minister Baerbock wystąpiła dziś na konferencji w Lizbonie, gdzie postulowała zniesienie zasady jednomyślności przy podejmowaniu kluczowych decyzji w UE. Stwierdziła, że Unia nie może dalej pozwolić sobie na to, by pojedyncze państwa blokowały decyzje całej wspólnoty. „Głosowanie większością kwalifikowaną może prowadzić do bardziej sprawiedliwych… wyników dla nas wszystkich” – powiedziała Baerbock. Sprawiedliwych, czyli zgodnych z pomysłem Niemiec?
Odebranie prawa głosu państwom walczącym o własny interes narodowy jest od dawna celem Niemiec. Olaf Scholz przekonywał już kilka razy, że jest gotów oduczyć poszczególne kraje UE „narodowego egoizmu”.
Jak widać, Niemcy nie próbują już kamuflować swoich mocarstwowych zapędów. Idea superpaństwa realizowana jest coraz śmielej. Tym bardziej należy zabiegać o odświeżanie pamięci historycznej narodowi, który zaledwie 80 lat temu mordował, gwałcił, grabił i niszczył. Przypomnijmy po raz kolejny, że Polska do dziś odczuwa skutki ich zbrodniczej napaści i okupacji. Wymordowali ponad 5,2 mln Polaków, czyli ok. 15 proc. ówczesnej ludności Polski. Ze skutkami demograficznymi nie uporaliśmy się do teraz. Ale nie chodzi wyłącznie o liczbę ludności. Chodzi o jej potencjał kulturotwórczy – o wymordowanie elity polskiego narodu: naukowców, artystów, lekarzy, nauczycieli. To także wymordowanie dzieci i młodzieży wychowanych w narodowym duchu przez przedwojenne elity. Dodajmy do tego zniszczenie polskich miast, infrastruktury państwowej, wielowiekowych zabytków, zrabowanie dzieł sztuki, splądrowanie zbiorów muzealnych, kolekcji prywatnych czy zasobów bankowych. To straty niewyobrażalne! Rachunek wystawiony Niemcom za wojnę na kwotę ponad 6 bilionów 220 mld zł nie jest z pewnością kwotą pełną. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę zablokowanie Polski w rozwoju gospodarczym na całe dziesięciolecia. Bo i z tej strony należy spojrzeć na pozycję Niemiec, której potęga zbudowana została również na wojennej grabieży. Wbrew oczekiwaniom Niemiec, jednozdaniowa, butna i skandaliczna odpowiedź Berlina nie zamyka więc sprawy reparacji. Ten temat Polska dopiero otwiera. I miejmy nadzieję, że z tą samą stanowczością podejdziemy do innych mocarstwowych pomysłów Berlina, próbującego podporządkować sobie kraje UE.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/628864-mocarstwowosc-niemiec-w-pigulcejak-chca-zakneblowac-polske