W świecie postpolityki obiecuje się korzyści i zadowolenie idącym na łatwiznę, a udrękę i utrapienie tym, którzy chcą się trudzić i być poważni.
W czerwcu 2022 r. Donald Tusk zadebiutował na TikToku. W jego otoczeniu wymyślono, że w ten sposób dotrze do młodych. I Tusk tak się na przełomie lat 2022/2023 w tym medium zatracił, że nie zauważył, jak zniknął jako osobowość, a stał się produktem algorytmu tej chińskiej aplikacji. Zamieszcza głupawe filmiki o polityce, w których jest szybkie tempo, tylko nie ma nawet cienia głębszej myśli. Ale to nie dziwi. Gdyby nie było TikToka, Donald Tusk i tak ewoluowałby w kierunku tego, co chiński produkt proponuje i promuje poprzez algorytmy.
Można powiedzieć, że TikTok pasuje jak ulał do Tuska, a on do niego. Jeszcze przed TikTokiem obecny i były przewodniczący Platformy Obywatelskiej zaczął się przecież zatracać w postpolityce. Chciał zapewne dołączyć do światowej awangardy. Ogłoszono bowiem, że polityka umarła i od tego czasu mamy już tylko postpolitykę. Ta nowa forma polityki ma tę zaletę, że nikogo nie wyklucza. Jest w niej miejsce nawet dla największego jełopa, bo każda forma i każda treść są do przyjęcia. A dla samego Donalda Tuska postpolityka stała się jakby drugą naturą.
W epoce postpolityki ideologie wyciągnęły ponoć kopyta, dlatego mamy erę postideologiczną, choć to oczywiście nieprawda. Po prostu marksizm został zastąpiony przez klimatyzm, a misja wyzwoleńcza obejmuje głównie mniejszości, z seksualnymi na czele, zaś najważniejszym obiektem wyzwalania stała się przyroda. Wszystko to, co było należy zmienić, odwrócić sens każdego pojęcia, przekręcić w swoje przeciwieństwa wszystkie wartości. TikTok jest dla postpolityki narzędziem idealnym, bo można w nim to wszystko robić, w dodatku w formie lekkiej, łatwej i przyjemnej. I całkowicie bezmyślnej, choć oczywiście sam TikTok do tego nie zmusza. To zależy od woli tego, kto go używa.
Wizja polityki Donalda Tuska i Koalicji Obywatelskiej (PO oczywiście też) jest całkowicie postmodernistyczna, a nawet postpostmodernistyczna. Oznacza to, że ten wielki mąż i jego formacja funkcjonują już w postświecie, w postPolsce. Nie tylko tiktokowa twórczość Tuska jest idealnie postpolityczna, postnowoczesna i postmerytoryczna. On sam taki się stał. Kto nie wierzy, niech przeczyta książkę Benjamina Barbera „Skonsumowani” i porówna to z tiktokową twórczością byłego premiera. Barber postawił tezę, że tak jak kiedyś kapitalizm napędzała protestancka etyka, tak teraz zastąpił ją etos infantylizmu. Obecnie wszystko musi być łatwe, proste i szybkie. I taka jest też filozofia postpolityki – nie tylko w Polsce. Malcolm Gladwell, kanadyjski pisarz i publicysta, horyzont tej nowej filozofii nazwał bezmyślnym myśleniem, co zdaje się znakomicie oddawać istotę rzeczy.
W świecie postpolityki i jej podwójnej wersji nagradza się to, co łatwe, a piętnuje to, co trudne. Obiecuje się korzyści i zadowolenie idącym na łatwiznę, a udrękę i utrapienie tym, którzy chcą wszystko komplikować (czytaj: brać poważnie i realistycznie). W świecie polityki bez polityki mamy więc także słowa (w znaczeniu – obietnice i przyrzeczenia) bez konsekwencji, moralność bez poświęcenia, cnotę bez wysiłku, związki bez zobowiązań.
Obiecuje się chudnięcie bez ćwiczeń fizycznych (wystarczy znaleźć jakiś mocno reklamowany cudowny środek), dyplomy z Internetu bądź z wyższych szkół lansu i fajansu bez rzetelnych studiów, sukcesy w sporcie bez wielkiego wysiłku (na przykład dzięki EPO czy innym środkom dopingującym). W takim świecie łatwiej jest się ożenić (rozwieść zresztą jeszcze łatwiej), niż uzyskać prawo jazdy. Łatwiej jest romansować, niż zaangażować się uczuciowo. Łatwiej uprawiać wirtualny seks, niż tworzyć związki, w których uprawia się seks realny. Łatwiej jest się przypatrywać, niż działać. Łatwiej przeglądać Internet lub oglądać telewizję, niż czytać książki. Łatwiej się bawić, niż pracować.
W postświecie, postpolityce i postPolsce kłamstwo staje się łatwiejszą formą prawdy, a nieuczciwość łatwiejszą formą cnoty. I z tej perspektywy nietrudno dostrzec, że brak programu Tuska i KO jest łatwiejszą formą działania, a ich niezdolność do podejmowania kluczowych decyzji (zarówno wtedy, gdy rządzili, jak i w opozycji) jest łatwiejszą formą skuteczności. Ale zamiast psioczyć z tego powodu na postpolityków i miłośników TikToka, warto docenić ich awangardowość.
Postpolitycy muszą, a nie po prostu nie potrafią. Nie chcą nas męczyć ani dręczyć, skoro oczekujemy, że wszystko ma być łatwe, przyjemne i proste. I pozbawione tego, co umysły tradycjonalistów uznają za istotę rzeczy. Ileż jest bowiem powabu i przewrotności w kawie bez kofeiny, mleku bez tłuszczu i laktozy, słodyczach bez cukru, seksie bez seksu, pracy i twórczości bez wysiłku, przygotowania i doskonalenia, a wreszcie w polityce bez polityki, czyli partiach, które nie rządzą, gdy mają taką możliwość i utworzyły stosowne struktury, a będąc w opozycji, nie mają pojęcia, co będą i chcą robić.
Jest rzeczą przeuroczą, kiedy tzw. specjaliści od wizerunku czy politycznego marketingu opowiadają, że rządzenie polega obecnie na przedstawieniu pięknej narracji o rządzeniu (jak w wystąpieniach Donalda Tuska, szczególnie tych tiktokowych), a nie na rzeczywistym rządzeniu. Dwa razy opowiedzieć zgrabnie o rządzeniu to tak, jakby trzy razy rządzić. Obraz jest piękny, a konsekwencji żadnych, przede wszystkim konsekwencji braku jakichkolwiek kwalifikacji do rządzenia, z moralnymi na czele. W postpolityce to są duperele.
Wspomniany wcześniej Malcolm Gladwell napisał książkę „Blink” („błysk”), co ma oznaczać, że wiedzę, świadomość czy kompetencję osiąga się w błysku swoistego oświecenia czy też objawienia. I tiktokowe zabawy Donalda Tuska są takim właśnie oświeceniem i objawieniem – narracji nie odnoszącej się do żadnej rzeczywistości. To bardzo słuszna koncepcja, bowiem w postświecie i postPolsce liczy się przede wszystkim opowieść (konkretnie – bajka). W tym świecie nikt nie zawracałby sobie głowy wysyłaniem człowieka na Księżyc czy budową Centralnego Portu Komunikacyjnego, lecz nakręciłoby się piękny film o tym, jak mogłoby wyglądać lądowanie na naszym naturalnym satelicie czy funkcjonowanie wielkiego hubu między Warszawą i Łodzią.
Nie oczekujmy od Donalda Tuska i polityków opozycji, by coś robili. Oni mają nam ładnie bajać o tym, co mogliby zrobić. I starają się – na konferencjach prasowych, briefingach, w radiach i telewizjach, mediach społecznościowych, m.in. na TikToku. Te wcześniejsze formy były zresztą zbyt wymagające, a ta tiktokowa jest w sam raz dla mózgu bez rozumu i umysłu bez procesów myślowych. Jest tylko jeden drobny problem. Z czymś łatwym, prostym i szybkim może być tak jak z dzieckiem, na które powoływał się Zygmunt Freud. Największą, bo łatwą przyjemność sprawiała mu zabawa własną kupą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/628441-tusk-odkryl-tiktoka-i-w-pelni-oddal-sie-postpolityce