Dudnienie dział frontowych to na szczęście dla większości Polaków wciąż przenośnia i nasze państwo robi wszystko, by tak pozostało. Choć ci, którzy mieszkają przy pewnych lotniskach, liniach kolejowych, pod korytarzami powietrznymi poczuli i zobaczyli już wielokrotnie jak dotykalna jest to wojna. To zostanie zapamiętane z roku 2022 na długo: odwieczne zagrożenie moskiewskiej tyranii znów zapłonęło krwawą łuną pożarów, zniszczenia, gwałtu.
A przede wszystkim - próbą zniewolenia. To jest istota barbarzyńskiej napaści rosyjskiej na niepodległą, wolną, rozwijającą się Ukrainę. Wszystko inne to propaganda lub złudzenia. Owładnięty zbrodniczym pragnieniem panowania nad innymi wschodni tyran próbuje podbić sąsiadów, w tym nas. Dokładnie tak, jak ostrzegał nas proroczo śp. prezydent Lech Kaczyński: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może przyjść czas na mój kraj, na Polskę”.
Nie przypadkiem Jego nazwisko i słowa przypomniano po 24 lutego 2022 roku w większości państw Zachodu. Z perspektywy czasu widać bowiem jak bardzo miał rację, jaką cenę płaci Ukraina, ale także Europa, Stany Zjednoczone, za cyniczny układ moskiewsko-berliński, realizowany ze wsparcie tuskowej ekipy. Wielkim, ogromnym okazało się to nieszczęściem. Czy kilka centów więcej przewagi konkurencyjnej niemieckiej gospodarki było tego warte?
Jeśli prawdą jest, że polityk odpowiada przede wszystkim za skutki swoich działań, to tutaj skutkiem niemiecko-rosyjskiego układu (i wsparcia dla niego z Warszawy) są setki tysięcy śmierci, wiele zbrodni, gwałtów, rozdartych rodzin, straconych domów, zniszczeń, nędzy, cierpienia. Próbuje to pan Tusk dzisiaj wygumkować swój udział w tych politycznych grach, żąda wykasowania filmu, który o tym opowiada. Ale czy można takie coś wygumkować? Nikt mu nie kazał ściskać się z Putinem na sugestie z Niemiec. Tak wybrał, tak chciał, za to też dostał nagrody, stanowiska, medale. My mocy zdjęcia tego z jego sumienia nie mamy.
Czy ten polityk może mieć wyrzuty sumienia? Nawet jeśli, nigdy się nie dowiemy, bo najwyraźniej wybrał drogę zagłuszania ich. Tam gdzie wypadałoby schylić głowę w pokorze i zamilczeć on idzie w obrzydliwe odwracanie wektorów. Środowisku, które za twarde przestrzeganie przed Rosją zapłaciło śmiercią swojej najlepszej elity, a jego przywódca śmiercią brata, próbuje przypisywać prorosyjskość. Rządowi, który bez wahania dał wszystko co mógł (i więcej!) Ukrainie, który tuż po przejęciu władzy zaczął odbudowywać zwijaną za Tuska armię, który bez wahania przyjął miliony ochodźców, rzuca się do gardła każdego dnia. To jeden z najsmutniejszych wniosków z ostatnich miesięcy: mamy opozycję, której nawet najazd rosyjski na Ukrainę nie zmusił do powagi i prawdomówności. Która z mlaskaniem zadowolenia wzięła od Putina prezenty w postaci inflacji, kłopotów z węglem i gazem.
Musimy sobie uświadomić, że ta opozycja chciała i chce nadal otwierać granicę dla drugiego wschodniego satrapy - Łukaszenki. Co by się stało, gdyby rząd posłuchał, i pozwolił siłowo przebić korytarz przez polską granicę? Gdyby wpuścił tu setki tysięcy zwiezionych z całego świata migrantów? W momencie najazdu rosyjskiego na Ukrainę, pojawienia się prawdziwych uchodźców wojennych, bylibyśmy zmęczeni, wykończeni, niezdolni do udzielenia pomocy. A pewnie mielibyśmy też jakieś obozy po naszej stronie granicy, kontrolowane przez ludzi reżimu Łukaszenki, skąd wychodziłaby dywersja.
Obrona granicy wschodniej okazała się piękną kartą sprawności i dzielności tysięcy strażników granicznych, żołnierzy, policjantów. Winniśmy im za to wdzięczność, szacunek, uznanie. Gdyby to nie obóz premiera Jarosława Kaczyńskiego rządził Polską, bardzo łatwo mogłoby się to potoczyć złym scenariuszem. I pewnie by się potoczyła, bo III RP zawsze była niezdolna do odważnych decyzji.
Rząd kogoś tuskopodobnego pewnie czołgów by nie przekazał (co uratowało Ukrainę), bo Berlin nie chciałby „drażnienia Rosji”. Własną armię wzmacniano by troszeczkę, a nie jak obecnie pełnoskalowo, bo Berlin wyraziłby takie życzenie. Z piętnem hańby znaleźlibyśmy się w gronie tych państw europejskich, które stanęły obojętnie z boku. Wszak najważniejsze, być „w głównym nurcie”.
Bogu Dzięki stało się inaczej! Jako państwo, naród i społeczeństwo, zdaliśmy historyczny egzamin, jednocześnie skutecznie chroniąc nasze bezpieczeństwo i naszą gospodarkę.
Ale nie musiało tak być.
W tym miejscu w Europie między wielkością a katastrofą zawsze była cienka granica. W roku 2022 daliśmy radę. Ale musimy pamiętać w całym 2023, że krok w złą stronę, brak powagi i mądrości, jeden zły wybór, a wszystko się może posypać.
Niech Pan Bóg ma Polskę w opiece, niech da Polakom dość mądrości, odwagi, konsekwencji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/628387-jeden-zly-wybor-a-wszystko-sie-moze-posypac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.