Głośne uderzenie publicysty Tomasza Terlikowskiego w ministra edukacji prof. Przemysława Czarnka zasługuje na parę słów komentarza. Ale najpierw szczegóły, bo one są w tej sprawie najważniejsze.
Przypomnijmy: chodzi o sprawę pełnomocnika marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. uzależnień. Krzyszot F. został skazany za pedofilię, posiadanie znacznych ilości substancji odurzających i nakłanianie dzieci do spożywania narkotyków. W sierpniu 2020 dopuścił się doprowadzenia małoletniego w wieku 13 lat do innej czynności seksualnej oraz udzielenie małoletniej w wieku 16 lat narkotyków. Został za to skazany na 4 lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności.
Sprawa dotarła do mediów dopiero teraz, co musi dziwić, biorąc pod uwagę, jak nośne są obecnie tematy związane z pedofilią. Dziennikarze, którzy podali jej szczegóły, ujawnili także, że ofiarami są dzieci posłanki Platformy; jej tożsamość nie została jednak podana. Komentując tę kwestię prof. Czarnek powiedział:
Proszę zwrócić uwagę, że ci sami ludzie, którzy tak głośno krzyczą o walce z pedofilią, ukrywają, że w ich szeregach są pedofile i to jeszcze są ludzie związani ze środowiskiem LGBT.
To, że sąd w sposób niejawny rozpatrywał tę sprawę i na tajnych rozprawach, żeby nie naruszać dóbr ofiary, jest zupełnie jasne. My mówimy nie o ofierze, tylko o sprawcy. O pedofilu, który został uznany za pedofila prawomocnym wyrokiem sądu i jako taki powinien być pokazany pedofil, żeby wszyscy się wystrzegali kontaktu z nim, bo jest po prostu niebezpieczny dla społeczeństwa.
W sumie - wypowiedź jak wiele innych w tej sprawie, w istocie mocno oględna, ogólnikowa. I oczywiście, można z nią polemizować, można się spierać. Czy jednak jest w niej coś, co usprawiedliwia atak o takim poziomie brutalności, jakiego dopuścił się Tomasz Terlikowski? Zacytujmy:
Minister Edukacji Narodowej, który uczestniczy w nagonce na rodziców dziecka, które zostało wykorzystane seksualne, nie powinien być ministrem ani dzień dłużej. On uczestniczy w ponownym gwałcie na tym dziecku. On pokazuje, że nie ma pojęcia czym jest zbrodnia pedofilii -
— napisał Terlikowski. W ten sposób odniósł się do słów ministra, który jednoznacznie przecież podkreślił konieczność ochrony ofiar! I który nie powiedział niczego, co uzasadniałoby takie pałkarstwo. Bo czy można uderzyć mocniej niż stwierdzeniem, że minister „uczestniczy w ponownym gwałcie na dziecku”?
Związek między atakiem na ministra Czarnka a jego słowami jest żaden. Żaden! Tu nie chodzi bowiem o konkretne sformułowania, ale o postać, tak mocno atakowaną przez medialny główny nurt. Atakowaną do poziomu polowania włącznie. To dlatego Terlikowski właśnie ministra edukacji (w tej sprawie całkowicie niewinnego!) wziął na celownik, i sieknął tak mocno, tak bardzo poniżej pasa. Chodziło mu o medialne i polityczne echo, którego potrzebuje do własnych celów.
Powtórzmy raz jeszcze: atak Terlikowskiego na prof. Czarnka nie ma żadnych merytorycznych podstaw. Albo jest wynikiem omamów, albo wynika ze złej woli, podszytej być może kalkulacją polityczną (odwrócenie uwagi od kłopotów Platformy w kontekście tej afery).
W istocie Terlikowski zrobił to, co niesłusznie zarzuca innym: potraktował aferę pedofilską instrumentalnie. Ulepił z niej polityczny cep, z którym rzucił się na znanego, medialnego polityka obozu rządzącego. Rzucił się tak głośno, by w tym huku zniknęła prawda, by nikt nie sprawdzał, co naprawdę powiedział minister.
Niech pan posłucha uważnie: jeżeli pan nie przeprosi jeszcze dziś, w przyszłym tygodniu pozywam pana do sądu -
— tak na atak Terlikowskiego odpowiedział prof. Czarnek.
Terlikowski odpowiedział, że „nie jest specjalnie strachliwy”. Może i nie jest, ale odmawiając przeprosin za to całkowicie chybione, tak bardzo nie fair, a jednocześnie pałkarskie uderzenie, mówi nam o sobie bardzo dużo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/628354-terlikowski-potraktowal-afere-pedofilska-instrumentalnie