„Czasem wydaje mi się, że jesteście gotowi przytulić znajomego, który wyzna, że jest gejem, ale znajomemu, który powie, że wierzy w Boga, każecie wyp… z domu, jak zacofany Janusz synowi gejowi” - napisał w „Gazecie Wyborczej” oraz na Twitterze prof. Marcin Matczak. Świątecznym tekstem opublikowanym na łamach „GW” znany opozycyjny prawnik wywołał burzę.
CZYTAJ TAKŻE:
Tekst Matczaka w „GW”
Ateistyczne święta to samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie. To nędzna proteza prawdziwego świętowania, które prawdopodobnie nie jest już możliwe
— napisał w „Gazecie Wyborczej” Marcin Matczak na krótko przed świętami Bożego Narodzenia.
Prawnik powołuje się w swoim tekście na prace Byung-Chul Hana, koreańskiego filozofa i teoretyka kultury mieszkającego w Niemczech. Za filozofem, Matczak zwraca uwagę m.in. na to, że święta są czymś więcej niż czasem wolnym od pracy.
Święto jest wspólnotowym doświadczeniem religijnym, mówi Han. Stąd się wzięło i taki jest jego głęboki sens, który oczywiście współcześnie się zatraca. (…). Doświadczenie Święta ma tworzyć więc wspólnotę zgromadzoną wokół wspólnych symboli oraz zmusić do zatrzymania, do uważności, skupienia na czymś ważnym. „To właśnie niemożność zatrzymania się w kontemplacji tworzy siły odśrodkowe, które powodują ogólny pośpiech i rozproszenie”
— czytamy w „GW”.
Zatem święto jako przerwa od pracy, którą wypełnia się konsumpcją, dzisiaj głównie konsumpcją emocji, to duży problem. Społeczeństwo odchodzące od religii, ku czemu ma milion dobrze uzasadnionych powodów, napotyka go coraz wyraźniej – nie wie, jak świętować w świecie bez religii, w jaki sposób zastępczo realizować funkcje, których ona już realizować nie może. Jakie dokładnie są te funkcje prawdziwego świętowania?
— pyta prawnik.
Święta w ujęciu religijnym nie pasują do społeczeństwa transparencji, bo z założenia mają w sobie tajemnicę. A tajemnica jest przeciwieństwem przejrzystości. Ludzie kpiący z religii nie dostrzegają tego – dla nich wszystko jest przejrzyste, a co jest zasłonięte, wymaga odsłonięcia. Narzędziem odsłaniania tajemnicy ma być rozum – ten sam, który tyle razy już ludzkość zawiódł i który wyjaśniał nieznane przez najdziwniejsze, później wytrwale dekonstruowane konstrukcje
— podkreśla.
Czy jest Byung-Chul Han konserwatywnym koniem trojańskim, którego Krytyka Polityczna wprowadziła do polskiego postępowego myślenia? Nieważne. Ważne, jak bardzo pomaga zrozumieć tragizm naszego położenia. (…) I tak powoli będziemy się przekształcać w społeczeństwo TikToka – ludzi z własnymi, wyizolowanymi kanałami prezentowania się światu, w ramach których będziemy nieudolnie ruszać ustami do tekstów, które w danej chwili są najbardziej popularne. Bez wspólnoty, bez głębi myślenia, bez tajemnicy, bez ciszy, bez sacrum. Biedne, wypalone maszyny do pracowania w dni robocze i do konsumowania w Święta
— czytamy na końcu tekstu.
Ateistyczne święta to samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie. Bez wspólnoty, bez głębi myślenia, bez tajemnicy, bez ciszy, bez sacrum. Biedne, wypalone maszyny do pracowania w dni robocze i do konsumowania w Święta.
Fala komentarzy
Choć u dużej części internautów ostatnie zdanie wzbudziło jedynie skojarzenia z wypowiedzią o pracy po 16 godzin dziennie, największe kontrowersje wzbudziły jednak odwołania do religii.
Kolejny, który poczuł misję, by mówić innym jak żyć. Mam ich wszystkich po dziurki w nosie
A co zrobić jeśli w Święta zamierzałem przeczytać „Tajne państwo z kartonu”? Bo wreszcie mam odrobinę czasu na skupienie, ciszę i myślenie?
Cóż, będzie Pan odarty z głębi myślenia, według prof. Matczaka.
Dla części nagrzanych boomerow pracujących 16h na dobę pozostaje tylko wspólnota religijna i „głębia” od święta. W sumie współczuję.
Prof. @wsamraz dostał blisko 2250 polubień pod swoim tweetem, ale ilu z nich przeczytało ten esej (o zrozumieniu nie wspomnę)? Za to, jak zaczęliśmy przeżywać Święta, winę ponoszą tak samo: kościół instytucjonalny, politycy ZjeP oraz „wierzący”. Nie mieszałbym do tego ateistów.
Profesor @wsamraz przedobrzył, agnostycy i ateiści nie mają własnych świąt, a niektórzy świętują od dziecka, bo wychowali się w wierzących rodzinach, więc dziś mają prawo świętować jak chcą i mają prawo się mylić.
Mecenas Matczak to mądry chłop. Jednak uwierzył, że jest równy św. Augustynowi, Kantowi lub Feuerbachowi. A jest… radcą prawnym. Jak dla mnie to zbyt wiele
O kurcze, we wpisie poniżej esencja tzw katolickiej miłości bliźniego. Jako ateistka życzę Nam wszystkim więcej miłości, akceptacji i zrozumienia tego że istnieją różne wspólnoty i tajemnice. Oraz więcej ciszy i mniej autorytarnego oceniania innych. I końca wojny za naszą granicą
Po raz pierwszy się z Panem nie zgadzam. Na świecie jest ponad 4 tysiące bogów i większość nakazuje świętować w czasie najkrótszych dni roku. To nie święto KK, a tego przełomu, rodzinnej nadziei w roczny cykl pobudzenia życia, ciągłości i przyszłości, a nie modlitw o łaskę boga
Jędraszewski likes it🤦 Profesorze, warto znać swoje ograniczenia. Jest Pan wybitnym prawnikiem i niech tak zostanie. Wypowiadając się autorytatywnie o rzeczach, o których nie ma Pan pojęcia, naraża się Pan na śmieszność. Wesołych świąt życzy biedna, wypalona maszyna! 👍
Nie jestem zagubiony, mam wspólnotę i glebie myślenia. Pańska pogarda mnie nie obraża. Przyzwyczaiłem się do tej arogancji i całkowicie nieuzasadnionego poczucia wyższości wierzących. Są tacy sami niezależnie od Boga w którego czczą.
Obraził pan wszystkich, którzy kochają tradycję Świąt bez religijnej ekstazy. Brał pan lekcje u Kaczyńskiego, Rydzyka i Jędraszewskiego?
Beylin: „Katecheta z mieczem”
Artykuł Matczaka zaowocował nie tylko komentarzami na Twitterze, z których wybraliśmy te nadające się do cytowania, ale również polemicznym tekstem w „Gazecie Wyborczej”. Dziennikarz i publicysta Marek Beylin nazywa prawnika „katechetą z mieczem”.
Prof. Marcin Matczak postanowił ukazać w Wigilię duchową nędzę osób bez Boga, niezdolnych według niego do przeżyć wykraczających poza wsobną konsumpcję. Tyle że w swych wywodach, ślizgając się po myślach i diagnozach, wylądował w rowie
— ocenia Beylin.
Publicysta zaznacza, że profesor zauważył, iż również część katolików obchodzi święta w sposób „ateistyczny”, „konsumpcyjny”, nie pochylając się nad sacrum. Przy czym Marek Beylin tworzy nową kategorię sacrum - „świeckie sacrum”, „metafizykę obywatelską”. W to wszystko publicysta wplata odniesienia do… sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
Bodaj najintensywniejszą Wielkanoc przeżyłem na przy granicy polsko-białoruskiej wśród osób, w większości wcześniej mi nieznanych, niosących pomoc uchodźcom i uchodźczyniom. W moim odczuciu były to święta wyzbyte treści religijnych. O ile pamiętam, podczas naszego wielkanocnego śniadania ani razu nie padły słowa „Bóg” czy „Chrystus”, a przecież połączyła nas głęboka więź wspólnej sprawy i wspólnego etosu. Powiedziałbym, że ujawniła się między nami metafizyka obywatelska. Rzadko tak nazywana, ale szeroko obecna
— podkreśla. Szkoda tylko, że takie świętowanie w zasadzie niewiele miało wspólnego z istotą Wielkanocy, a tym samym autor tekstu polemicznego niejako potwierdził to, o czym pisał Matczak. Pomińmy już kłamliwe określanie osób przebywających przy granicy polsko-białoruskiej jako „uchodźców” i że pomaganie tym akurat ludziom niewiele ma wspólnego z „obywatelskością” i nawet pomaganiem nie jest.
Jak zresztą zachować związki z religią katolicką, skoro Kościół jest dziś potężną, agresywną i wsobną siłą konsumpcyjną? Wszak niczym wielki drapieżnik niepohamowanie konsumuje władzę i wpływy. A nierzadko również młode ciała
— dodaje Beylin.
Publicysta „GW” oskarża prawnika o „wrogie przejęcie” pisarstwa Byung-Chul Hana.
Nie piekliłbym się tak w sprawie tekstu Matczaka, gdyby nie to, że dziś w Polsce rozważania o nędzy niewierzących czy źle wierzących nie są retorycznym ćwiczeniem. Ich kontekst stanowi bowiem polityka państwa, coraz bardziej narodowo-katolickiego, w którym religijna niewiara staje się występkiem przeciw polskości i ustrojowi
— podkreśla dziennikarz.
Matczak, występując jako katecheta z mieczem, który woli uderzyć, niż zrozumieć, stanął, niestety, bliżej dyskryminatorów niż przyjaznego ludziom myślenia o religii
— podsumowuje.
Matczak odpowiada
Marcin Matczak - kolejny zaatakowany przez 8gwiazdkowych siepaczy. Ale się broni
— zwraca uwagę szef portalu tvp.info Samuel Pereira, publikując zrzuty ekranu wpisów prof. Matczaka. Prawnik napisał bowiem kolejny tekst w „GW”, który następnie zagregował na Twitterze.
Marcin Matczak z lektury komentarzy pod jego tekstem na łamach „GW” wywnioskował, że „ogromna większość czytelników poczuła się nim obrażona”, dlatego postanowił „wytłumaczyć się”.
Gdybym chciał was obrazić, nie pisałbym o poreligijnej pustce. Napisałbym o ważnych dla was rzeczach tak, jak Ziemowit Szczerek streścił „progresywne” podejście do katolickiego Boga – że to „ch…” („Europa będzie oświecona albo będzie bezludna”, „Krytyka polityczna”, 10.05.2019)
— napisał.
Gdybym chciał, żeby was zabolało, nie pisałbym o konsumowaniu emocji. Napisałbym o czymś, co cenicie, w stylu Dehnela, który pisał, że wiara katolicka opiera się na dwóch filarach: święceniu jaj i homofobii (Kultura Liberalna 9/2019)
— dodał.
Gdybym chciał wam dopiec, nie pisałbym o pornografii autopromocji. Wzorując się na Gretkowskiej, napisałbym, że lubicie, „po swojemu, staropolsko w słomianych łapciach i gaciach, dupcyć po bożemu i dawać tej dupy każdemu, kto ją posmaruje, 500 plus albo obietnicą zbawienia”
Matczak wskazał, że każda z cytowanych osób komentowała jego tekst, a komentatorzy zarzucali mu „dzielenie ludzi”. Prawnik poprosił o wskazanie czegoś „choćby zbliżonego do takiego chamstwa” w jego wigilijnym tekście.
A może jesteście hipokrytami, zawsze gotowymi do uderzenia w uczucia religijne wierzących, sami wrażliwi jak mimoza, gdy ktoś dotknie uczuć ateistycznych?
— pytał.
Czasem wydaje mi się, że jesteście gotowi przytulić znajomego, który wyzna, że jest gejem, ale znajomemu, który powie, że wierzy w Boga, każecie wyp… z domu, jak zacofany Janusz synowi gejowi. Że jak ci pogardzani przez was katole, macie swoje dogmaty i swoje inkwizycje
— dodał.
Że wasze ścisłe umysły są jak umysł inżyniera Mamonia: lubicie tylko takie melodie, które już słyszeliście. I że instrumentalizujecie człowieka – oto Matczak wam się popsuł: kiedy śpiewał na melodię, którą znacie, był super
— ocenił.
Był jak wasza ręka, która bije, kogo trzeba, i jak wasze usta, które wydzierają się na tego, na kogo powinny. A tu ręka wam się zbuntowała, więc trzeba ją amputować, i usta się znarowiły, więc trzeba kazać im się zamknąć
— podkreślił profesor.
Co ciekawe, krytykujących jego tekst autor porównuje także do… elektoratu PiS-u.
Jak elektorat PiS jesteście unikaczami różnorodności, tylko unikacie innej różnorodności. I zasługujecie na rewanż tych, których obrażacie – na 3. kadencję PiS, w czasie której będziecie się zastanawiać, dlaczego tak światli ludzie jak wy muszą cierpieć dyktaturę ciemniaków
Według Matczaka, dowodem na to, że nie dzieli i nie wyklucza, jest używanie zaimka osobowego „my” a nie „wy”.
A wy nawet te piękne zaimki „my” i „nasz” czytacie wykluczająco jak figurę retoryczną. Powielacie komentarz Pani Kowalskiej z forum Wyborczej: „Obraźliwy i potwornie głupi tekst, świadczący tylko o tym, jakim ignorantem jest jego autor i jak wielkie jest jego poczucie wyższości”
— podkreślił.
Bez śladu argumentu, co niby jest potwornie głupie i co świadczy o poczuciu wyższości. To jest myślenie siekierą, to jest prawdziwe zacofanie i zamknięcie na myśl. Albo lustro, w które powinniście z uwagą spojrzeć (tu przepraszam za protekcjonalny ton)
— podsumował.
Matczak już nie pierwszy raz „naraził się” własnemu środowisku. Tego rodzaju sytuacje jednoznacznie pokazują, kto w Polsce jest straszliwie „nietolerancyjny” i „zamknięty”.
aja/Wyborcza.pl, Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/627955-matczak-bronil-religijnego-charakteru-swiat-wywolal-burze