Larum, zamach, dyktatura - znowu ten PiS coś strasznego wymyślił. Złożony w czwartek projekt poprawek w kodeksie wyborczym wywołał tradycyjne oburzenie i antyrządowe wzmożenie.
SPRAWDŹ O JAKIE ZMIANY W KODEKSIE WYBORCZYM CHODZI:
Tysiące nowych lokali w „miejscowościach kościelnych”
— grzmią na portalu Wyborcza.pl.
Trzy dekady wolnej Polski były sprawdzone procedury przeprowadzania wyborów, a tutaj nagle rewolucja
— żali się poseł Szczerba. Komu to sprzyja? - pyta tajemniczo TVN, a więc już rozpyla się wśród odbiorców mediów dla ludzi inteligentnych średnio lub wcale przekaz, że źle, że niedemokratycznie, że się kombinuje.
Koniec wykluczeń
Tymczasem zwiększenie liczby lokali wyborczych w mniejszych ośrodkach zniesie wykluczenie wyborcze. Paniczyki z Wilanowa mają 5 minut spacerkiem do urny, zaś starsi ludzie na Podlasiu, by postawić krzyżyk przy ich demokratycznym wyborze muszą czasem zorganizować całą wyprawę - poprosić o transport, albo czekać - w niedzielę - na autobus, lub też iść długą trasą do szkoły, gdzie się komisja wyborcza znajduje.
Dla liberałów wniosek jest prosty - PiS wspiera swój elektorat. No, doprawdy, szok. Jakby w demokracji partie nie miały swoich elektoratów i nie wspierały ich ustawodawstwem. Lewica chce ułatwień dla homoseksualistów, liberały-aferały dla mafii VATowskich i urzędników z Unii Europejskiej, to doprawdy gest PiS dla społeczności konserwatywnych na prowincji jest skandalem dziejowym. Przecież już na marszach rozfikanej młodzieży krzyczy się, by „wypi…lać” a „stare pisowskie k..wy” mają wymrzeć, a tu nagle autobus się im podstawi, lokal wyborczy otworzy - skandal!
Widać z tego jak postępowcy rozumieją demokrację - ma być klasa panów, wybrańców, ustrojonych w szaty rzekomo ludzi sukcesu, a jak masz lat np. 70, mieszkasz na wsi i spowiadasz się raz w miesiącu, to giń i gnij w zapomnieniu. Słabszych się wspomaga w liberalnej demokracji, ale nie wszystkich słabszych. Zrobienie podjazdu dla niepełnosprawnych jest w modzie, ale urna wyborcza w wiosce kościelnej, by staruszka o lasce mogła wypowiedzieć się w demokratycznym procesie to już „gwałtu rety”. Nuda, płycizna, umysłowa bieda - tak tylko można skomentować reakcje opozycji.
Co z kontrolą?
Dochodzi jeszcze larum o społeczną kontrolę wyborów. Komentują więc tęgie głowy w mediach nie do końca na polskim kapitale opartych, że to państwo powinno gwarantować bezpieczeństwo wyborów - i koniec, nikt więcej. Tymczasem demokracja dojrzała wyrasta z aktywnego społeczeństwa, z tego że ktoś za darmo, własny czas i energię poświęca wspólnocie - czasem dla klimatu, czasem dla parafii a innym razem dla wyborów. Z tej aktywizacji społecznej prawdziwi demokraci powinni się cieszyć, ale nie jest tak w przypadku, oczywiście z jednego prostego powodu. Bo obecne zmiany aktywizują ludzi o bardziej konserwatywnym nastawieniu, spośród których pewnie wielu zagłosuje na PiS.
Ale przecież liberałom też nikt nie broni aktywizacji społecznej paniczyków z Wilanowa i księżniczek ze Złotych Tarasów. Oto na placu Zbawiciela w Warszawie sprzedaje się ciastka w kształcie penisów i wagin, może by więc tak Trzaskowski pobudził wyborców darmowym rozdawnictwem takich słodyczy? Może Biedroń ze Śmiszkiem rozdawaliby całusy, a „Gazeta Wyborcza” przyznawałaby za oddany głos wizytówkę do nielegalnej kliniki aborcyjnej? Przecież Wam też wolno aktywizować swoich! Robicie to co roku spotami wyborczymi, te z 2020 roku zawierały nawet przekleństwa, wasi aktorzy nawołują, robią głupie miny, powtarzają mantry o dyktaturze i faszyzmie - więc i Wy to robicie, a przecież często za publiczne, np. samorządowe pieniądze.
Oczywiście opozycja mogłaby zmobilizować wyborców jeszcze inaczej - przedstawieniem programu politycznego i ekonomicznego, aktywnością wśród wyborców, ciężką pracą w samorządach, choćby odśnieżeniem chodników przez podległe im służby. Nie bądźmy jednak tak okrutni, by wymagać od opozycyjnych liderów ciężkiej pracy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/627445-pis-ulatwi-glosowanie-na-prowincji-opozycja-w-poplochu