„Czuję, że stałem się obiektem personalnego ataku w związku z decyzją, którą podjąłem w oparciu o realne przesłanki, które wyjaśniłem, i którymi mam prawo się kierować jako osoba zarządzająca organem państwa i ponosząca odpowiedzialność za jego działania” - powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Rzecznik Praw Obywatelskiej Marcin Wiącek. Profesor Wiącek mówił również o kulisach odwołania swojej zastępczyni, dr Hanny Machińskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
„Osoba o wielkiej wiedzy i wrażliwości na ludzką krzywdę”
W rozmowie z Onetem RPO był pytany o burzę, jaką wywołała dymisja dr Machińskiej. Przyznał, że zaskoczyła go tak ogromna skala protestów.
Rozumiem, że decyzja szefa urzędu o odwołaniu danej osoby może budzić kontrowersje i niezadowolenie określonych grup, ale ja przecież od zawsze podkreślałem, że ceniłem, cenię i będę cenić działalność dr Machińskiej
— powiedział Wiącek.
Jest to osoba o wielkiej wiedzy i wrażliwości na ludzką krzywdę
— wskazał.
Dlaczego w takim razie zdecydował się zdymisjonować swoją zastępczynię?
W każdym zespole współpraca przebiega w dwóch aspektach. Można cenić czyjąś działalność, jednak pewne zwyczaje w relacjach służbowych powinny być zachowane. (…) Chodzi mi o to, że jeśli ktoś podejmuje jakieś działania, jakąś aktywność, to powinien wcześniej poinformować o tym swojego przełożonego
— powiedział.
RPO zaznaczył, że dr Machińska nie informowała go o niektórych inicjatywach.
Było to bardzo trudne dla mnie, kiedy o działaniach dr Machińskiej dowiadywałem się z mediów lub od osób trzecich
— wskazał rozmówca Onetu.
Prof. Marcin Wiącek wyjaśnił, że jest osobą „jednoosobowo ponoszącą odpowiedzialność za działanie Biura RPO i wszystkich jego przedstawicieli”, dlatego też, choć działania swojej zastępczyni akceptował „co do meritum”, to uważał, że nie powinien „być w ten sposób zaskakiwany”.
Czego zabrakło we współpracy z dr Machińską?
Dopytywany, czy niewystarczające informowanie o podejmowanych działaniach odbierał jako samowolę czy lekceważenie, rozmówca Onetu zastrzegł, że nie chciałby „używać tak wielkich ani ostrych słów”, tym niemniej praca zespołowa powinna polegać na tym, aby podwładni z wyprzedzeniem informowali szefa o swoich działaniach.
A tu tego zabrakło. Niemniej liczę, że w przyszłości być może odnajdziemy formułę, dzięki której Biuro RPO będzie mogło skorzystać z doświadczenia i wiedzy pani dr Machińskiej
— wskazał.
RPO odpowiedział także na pytanie, dlaczego nie wyszedł do protestujących przed jego biurem. Zapewnił, że odbywał wówczas zaplanowane spotkania służbowe, a z protestującymi spotkał się zastępca, dr Valeri Vachev.
Czy prof. Wiącka zabolała obecność na protestach jego poprzednika, prof. Adama Bodnara? Rozmówca Onetu zwrócił uwagę, że poprzedni RPO aż czterokrotnie skorzystał „z kompetencji do wymiany zastępców” i wówczas nie protestowano w taki sposób jak po dymisji dr Machińskiej.
Dlatego te ataki, oskarżenia o moje rzekome powiązania polityczne, były bardzo krzywdzące tak dla mnie osobiście, jak dla Biura RPO. Nie daliśmy do tego żadnych podstaw. W Biurze pracuje 300 ekspertów, którzy doskonale i bezstronnie wypełniają swoje obowiązki
— powiedział Wiącek.
Zastrzegł przy tym, że prof. Bodnarowi, jak każdemu człowiekowi, „przysługuje prawo do wolności zgromadzeń i wyrażania niezadowolenia”. Wyraził zrozumienie dla niezadowolenia, jakie budzi decyzja o odwołaniu zastępczyni RPO, jednak „jest wydarzeniem bez precedensu, aby następstwem decyzji kadrowej była taka nagonka”.
„Czuję, że stałem się obiektem personalnego ataku”
Pytany o to, czy czuje się zaszczuty, Wiącek zaprzeczył.
Ale czuję, że stałem się obiektem personalnego ataku w związku z decyzją, którą podjąłem w oparciu o realne przesłanki, które wyjaśniłem, i którymi mam prawo się kierować jako osoba zarządzająca organem państwa i ponosząca odpowiedzialność za jego działania. Uważam, że atak wobec mnie był niesprawiedliwy i krzywdzący. Ale cóż, ja moją pracę będę kontynuował
— zapewnił RPO.
Opinie sytuujące go po którejś ze stron sporu politycznego ocenił jako „niesprawiedliwe i bezpodstawne”.
Pojawiło się też wiele szkodliwych i krzywdzących dla mnie i przede wszystkim dla Biura informacji. Mam jedynie nadzieję, że kiedy wyjaśniłem tę sytuację, to moja decyzja dotycząca dr Machińskiej zostanie — jeśli nie zrozumiana — to choćby przyjęta do wiadomości
— dodał.
Mam prawo liczyć na zaakceptowanie tego, że jako osoba kierująca urzędem RPO podejmuję decyzje dotyczące doboru najbliższych współpracowników
— podkreślił Rzecznik Praw Obywatelskich, zwracając uwagę, że następcą dr Machińskiej będzie uznany w Polsce i Europie specjalista od praw człowieka, prof. Wojciech Brzozowski.
aja/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/627146-rpo-czuje-sie-ofiara-nagonki-dlaczego-odwolal-machinska