Niemcy muszą zrozumieć, że skończył się czas dyktowania Polsce, co w Polsce może powstać, a co nie - powiedział wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk. Według niego, dziś w UE mamy konkurencję gospodarczą i różnymi metodami próbuje się wywierać presję, by blokować rozwój gospodarczy naszego kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Izabela Kloc: „Bez względu na to, co powiedzą albo zrobią Niemcy, my musimy mieć elektrownie atomowe”
Niemcy nie chcą elektrowni atomowej w Polsce
Mularczyk pytany był we wtorek w TVP info, jak ocenia to, że Niemcy nie chcą, żeby w Polsce powstała elektrownia atomowa.
Zdumiewa mnie taka sytuacja, kiedy nasi sąsiedzi, najczęściej są to właśnie Niemcy mówią co w Polsce można budować, jak w Polsce należy wybierać sędziów, jaki biznes możemy w Polsce robić, z kim współpracować
— powiedział wiceszef MSZ.
Mularczyk ironizował, „że w ogóle Polska powinna ze wszystkiego zrezygnować, powinniśmy zostawić lasy, pola, ugory, wysprzedać cały przemysł, gospodarkę Niemcom, wtedy oczywiście byłoby to wszystko praworządne i zgodne z prawem Unii Europejskiej”.
Niestety musimy zrozumieć, że dzisiaj w Unii mamy po prostu konkurencję gospodarczą i różnymi metodami politycznymi, medialnymi próbuje się wywierać presję, żeby blokować rozwój gospodarczy naszego kraju
— ocenił wiceminister.
Według niego, „rzeczą nie do pomyślenia jest to, żeby kraj sąsiedni dyktował Polsce, co w Polsce może powstawać, a czego w Polsce ma nie być”.
Jeśli Niemcy sami nie zamykają swoich elektrowni, jeśli ci premierzy landów nie apelują do rządu Niemiec, żeby zamykał u nich elektrownie, to na jakiej zasadzie chcą, żeby w Polsce coś nie powstawało?
— pytał Mularczyk.
Jego zdaniem, „można odnieść wrażenie, że jest cały czas realizowana taka polityka, jaka była realizowana przed wojną, kiedy Niemcy bardzo blisko współpracowały z Rosją i wywierały presję w bardzo wielu obszarach na polskie państwo, na polski rząd, oczywiście za pośrednictwem Unii Europejskiej”.
Niemcy muszą zrozumieć, że dzisiaj Rosja jest izolowana, Rosja prowadzi agresywną wojnę z Ukrainą, Rosja popełniła zbrodnie wojenne i ten czas się skończył dyktowania Polsce co w Polsce może powstawać, a co w Polsce nie może powstawać
— powiedział Mularczyk.
Z oświadczenia opublikowanego w zeszłym tygodniu przez brandenburskie ministerstwo ochrony konsumentów wynika, że Brandenburgia i trzy inne kraje związkowe ze wschodnich Niemiec nie chcą budowy pierwszej w Polsce elektrowni atomowej.
Według obecnych planów, pierwszy w Polsce reaktor jądrowy miałby powstać w województwie pomorskim. Oprócz Brandenburgii, również Meklemburgia-Pomorze Przednie, Saksonia i Berlin wzywają Polskę do wstrzymania tego projektu.
Na tle niszczących wypadków jądrowych w Czarnobylu i Fukushimie, w interesie ludności i środowiska wszystkich krajów nadbałtyckich należy zrezygnować z planów dalszego wykorzystania energii jądrowej
— stwierdzono.
Meklemburgia-Pomorze Przednie przekazała do Warszawy zastrzeżenia, które zgłosiło również brandenburskie ministerstwo ochrony konsumentów - pisze portal dziennika „Sueddeutsche Zeitung”.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/627105-wiceszef-msz-odpowiada-na-zdumiewajacy-apel-niemiec