KPO dzisiaj to kwestia polskiej obronności, niesamowicie ważna sprawa, ponieważ te pieniądze, które mogą trafić do nas, mogą zostać przeznaczone na cele obronności i inne cele gospodarcze również. Dlatego zaapelowałem do przedstawicieli także partii opozycyjnych, aby jak najszybciej przeprocedować ujęty w formie ustawy kompromis zawarty z KE
— powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej przed wylotem do Brukseli.
To kontynuacja linii, którą szef rządu najpierw przedstawił w ważnym wywiadzie dla wPolityce.pl i „Sieci”. Podkreślił, że silna armia jest celem, z którego jego rząd nie zrezygnuje bez względu na okoliczności.
Suwerenność i bezpieczeństwo Polaków nie mają ceny. Ale też jest dla każdego oczywiste, że środki europejskie bardzo by to zadanie ułatwiły. To jest kwota porównywalna z tą, którą chcemy wydać na uzbrojenie. Dzisiaj chętnie wzięlibyśmy także część kredytową z KPO, bo finansowanie na ryzyku Unii Europejskiej, ze spłatą w latach 2028-2058 to bardzo atrakcyjna oferta. Jak słyszę niektóre komentarze polityków z różnych stron, że to „drogi kredyt”, to zastanawiam się czy to ignorancja czy coś gorszego
— powiedział nam szef rządu w szeroko cytowanej wypowiedzi.
Warto zatrzymać się chwilę przy tej argumentacji, bo wydaje się ona kluczowa dla zrozumienia postawy obozu propolskiego wobec tarć z Komisją Europejską na tle Krajowego Planu Odbudowy. Wojna, której jesteśmy świadkami, a pośrednio i uczestnikami jako kraj kluczowy dla wsparcia Ukrainy, zmieniła bowiem bardzo wiele. Kwestia zapewnienia Polakom bezpieczeństwa, kwestia zbudowania armii zdolnej do odstraszenia przeciwnika, który by chciał nas choćby zrujnować, wyszła na plan pierwszy.
Wagę sprawy podkreślił jeszcze w czerwcu Jarosław Kaczyński, który na pytanie „czy Polskę stać na zwiększenie wydatków na armię?”, odpowiedział krótko:
„Lepiej być nawet zadłużonym czy okupowanym?”.
Przygotowana jeszcze przed wojną właśnie przez ówczesnego wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego Ustawa o Obronie Ojczyzny przełamała wiele niemożności, nadała planom budowy silnej armii konieczny rozmach i wizję. Jest skutecznie wdrażana przez wicepremiera i szefa MON Mariusza Błaszczaka, dzięki zapewnienie finansowania przez rząd Mateusza Morawieckiego.
To gigantyczne wyzwanie, to setki miliardów złotych i ogromne wyzwanie logistyczno-zakupowo-szkoleniowe. Ale bez tego wysiłku żaden inny dotychczasowy polski sukces i żadne plany i nadzieje nie będą bezpieczne.
Także żadne sukcesy ukraińskie (oby było ich jak najwięcej!), żadne chwilowe zamrożenie frontu, nawet ewentualna śmierć Putina, nie zniosą tego zadania. Objawiło nam się bowiem trwałe, historycznie powtarzalne od kilkuset lat, śmiertelne zagrożenie dla suwerenności państwowej, wolności, bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Nadchodzi ono ze Wschodu i nie jest wynikiem tylko żądzy jednego dyktatora, ale chorej konstrukcji całego systemu rosyjskiego i kolonialnej postawy społeczeństwa.
Gościliśmy właśnie w redakcji doświadczonego, amerykańskiego generała (już poza służbą, rozmowa wkrótce), dokładnie rozeznanego w sprawach wojny na Ukrainie. Na pytanie jak i czy powinniśmy się zbroić, odpowiedział:
Po zęby! Szybko!
Sądzę, że rozumieją to dziś wszyscy i nie ma wokół tego sporu w Zjednoczonej Prawicy. W końcu to ten obóz wielkim wysiłkiem zatrzymał proces zwijania państwa, degradacji armii, wypychania młodych na emigrację. Uważam, że wątpliwości dotyczące rysującego się kształtu kompromisu w sprawie realizacji kamieni milowych, podnoszone są z dobrą wolą i dotyczą ceny, którą musimy za porozumienie zapłacić. Warto także je usłyszeć.
Najkrócej mówiąc, to przestroga, że wprowadzane zmiany przyniosą w konsekwencji potężny chaos w sądownictwie.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Wiemy, czego dokładnie chce KE ws. sądownictwa! 9 punktów ma doprowadzić do realizacji „kamienia milowego”
Obserwując złą wolę i obrażające elementarne poczucie przyzwoitości zaangażowanie partyjne części sędziów, trzeba niestety to ryzyko potraktować poważnie. Naprawdę może być gorzej, naprawdę niektórzy sędziowie mogą odegrać podobnie destrukcyjną rolę jaką odegrała warcholska części szlachty i sprzedajna grupa arystokracji w XVIII wieku.
Będzie można bezkarnie kwestionować każdy sąd i trybunał (w tym międzynarodowy) i oceniać skutki niekonstytucyjnych nominacji, także tych z PRL
— ostrzega prof. Kamil Zaradkiewicz.
Red. Wojciech Biedroń, który bój o reformę sądownictwa śledzi uważnie od lat, ocenia, że „zmiany w ustawie o Sądzie Najwyższym to „horror”.
Na te wątpliwości, trochę wyprzedzająco, odpowiedział premier we wspomnianym wyżej wywiadzie.
Zapytaliśmy:
Środowisko ministra Zbigniewa Ziobry twierdzi, że efektem zgody na żądania Komisji Europejskiej będzie jeszcze większy chaos, a oni będą obarczani winą za coś, na co nie mieli wpływu. Tak jak im się przypisuje konsekwencje prezydenckich wet sądowych z lipca 2017 r., które zatrzymały reformę w połowie.
Premier odparł:
Nie wiem, czy możemy mieć jeszcze większy chaos. Nie chcę dywagować, kto jest winny. Jakąś część odpowiedzialności – na pewno znaczącą, może przeważającą – ponosi Komisja Europejska. Motywowana politycznie próbuje ingerować w sprawy naszego kraju, które traktaty zastrzegają wyłącznie dla państw narodowych. W tym wymiarze jesteśmy – jak sądzę – zgodni także ze środowiskiem pana ministra Ziobry.
Nie chcę patrzeć w lusterko wsteczne, oglądać się za siebie – koncentruję się na przedniej szybie i na przyszłości. No i warto pamiętać, że polityka jest sztuką realizacji tego, co możliwe w danych okolicznościach. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to prędzej czy później zderzy się ze ścianą. Możemy udawać, że tej ściany nie ma i kolejny raz próbować uderzać w nią głową, ale czy to naprawdę ma sens?
Być może nie będzie wyjścia, ale sądzę, że wojna na Ukrainie, globalny kryzys gospodarczy i jeszcze skutki pandemii powinny nas motywować do szukania wyjścia z tej pułapki. Zwłaszcza że wszystkie koszty są po naszej stronie, wszystkie korzyści po stronie tych, którzy Polsce źle życzą. Polska nie ma już czasu na jałowe spory, a zegar rynków finansowych tyka.
Wyłania się z tych wypowiedzi, a także z tego, co mówił ostatnio prezes Jarosław Kaczyński, następujący przekaz, może nie wprost artykułowany, ale jasny i bardzo szczery: wiemy, że to bolesne i może mieć niedobre skutki, może wywołać kolejne polityczne akcje sądów ale lepiej mieć chaos w sądownictwie niż wystawiać się na ryzyko barbarzyńskiej ruskiej okupacji lub zderzenia z finansową ścianą.
Nie są to łatwe decyzje. Ale obóz propolski nie pierwszy raz wykazuje się dużą odpowiedzialnością państwową, jest w stanie postawić polską rację stanu na pierwszym planie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/626227-lepiej-miec-chaos-w-sadownictwie-niz-ruska-okupacje