Zależy nam, by możliwie szybko przeprocedować projekt noweli ustawy o SN, byśmy mogli przystąpić do złożenia wniosku o wypłatę środków z KPO. Mamy wstępne zapewnienia komisarza sprawiedliwości UE, że przyjęcie tych rozwiązań otworzy KPO dla Polski - powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek.
W nocy z wtorku na środę na stronie Sejmu opublikowany został projekt nowelizacji ustawy o SN. Minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk poinformował we wtorek, że to projekt, który wypełni kluczowy kamień milowy wskazany przez Komisję Europejską ws. KPO. Jak mówił, zgodnie z projektem sądem rozstrzygającym sprawy dyscyplinarne sędziów będzie Naczelny Sąd Administracyjny.
Status NSA
Rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany o ten projekt w środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia podkreślił, że sprowadza się on m.in. do tego, że „zasadnicza część postępowań dyscyplinarnych, jeśli chodzi o dyscyplinowanie i wyciąganie konsekwencji wobec sędziów, którzy łamią prawo zostanie przeniesiona do Naczelnego Sądu Administracyjnego”.
Bochenek zauważył, że NSA to sąd, który „nie był dotychczas kwestionowany przez nikogo, jego obsada i funkcjonowanie nie było podważane”.
(NSA) będzie orzekał i będzie wydawał stosowne decyzje w tym zakresie w pierwszej i drugiej instancji, jeśli chodzi o sędziów Sądu Najwyższego i oczywiście drugiej instancji, jeśli chodzi o sędziów sądów powszechnych, wojskowych, i tak dalej
— podkreślił rzecznik PiS.
Zależy nam na tym, by oczywiście możliwie szybko je (te zmiany) przeprocedować, abyśmy mogli przystąpić do kolejnego etapu, czyli złożenia wniosku o KPO
— powiedział Bochenek.
Jak zaznaczył, projekt, który wpłynął do Sejmu, jest efektem rozmów Szynkowskiego vel Sęka z KE.
Te rozwiązania zostały wydyskutowane oczywiście z Komisją (Europejską)
— dodał polityk PiS.
Dla nas najważniejsze było to, zgodnie z tym, co mówi pan minister Szynkowski, by wszystko odbyło się w zgodzie z konstytucją, z polskimi ramami prawnymi i w żaden sposób nie naruszało polskiej suwerenności. Te rozwiązania, które zostały przedstawione, takimi właśnie są
— wskazał.
Pytany, jakie są gwarancje, że po uchwaleniu tych zmian popłyną do Polski środki z KPO, Bochenek odparł:
My liczymy na to, że jednak jest jakaś dobra wola po stronie KE, choć rzeczywiście mamy ograniczone zaufanie, biorąc pod uwagę te ostatnie miesiące.
Mamy wstępne zapewnienia komisarza sprawiedliwości UE (Didiera Reyndersa), że przyjęcie tych rozwiązań w takim kształcie, w jakim one wpłynęły do Sejmu uruchomi proces uruchomienia, otwarcia KPO dla Polski
— podkreślił.
KE na początku czerwca zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. Komisja zaznaczyła, że polski KPO „zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji” i że „Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy”.
W poniedziałek szef MFiPR Grzegorz Puda poinformował, że KE podpisała ustalenia operacyjne w sprawie KPO - techniczny dokument konieczny do złożenia przez Polskę wniosku o wypłatę środków. Resort funduszy przypomniał wtedy, że by wniosek został uznany za kompletny, musi zostać spełnionych 37 mierników. Jak podano, w ramach prekonsultacji Polska wysyła do KE opracowane noty informacyjne (tzw. one page note), ustawy, rozporządzenia, dokumenty, które powstały w ramach realizacji reform i na tej podstawie KE wstępnie ocenia czy miernik został poprawnie zrealizowany.
MFiPR wskazało, że „spośród 37 kamieni milowych objętych pierwszym wnioskiem o płatność do tej pory niezrealizowany pozostaje kamień milowy dotyczący tzw. ustawy wiatrakowej” (regulującej zasady lokalizowania budowania elektrowni wiatrowych). „Poszczególne resorty muszą też uzupełnić wpisy w systemie dotyczące kilku kamieni milowych, m.in. wprowadzający ulgę na robotyzację przedsiębiorstw oraz kamień dotyczący promowania wodoru w transporcie” - dodano.
Co z budżetem?
Wierzę, że będziemy mieć większość w Sejmie dla ustawy budżetowej. Na pewno wszyscy zagłosujemy „za”, zwłaszcza, że także każdy z naszych koalicjantów mógł wpływać na ostateczny kształt projektu - powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek.
We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r., podczas debaty zgłoszono poprawki do projektu, więc Sejm zdecydował o ponownym skierowaniu go do Komisji Finansów Publicznych. Według harmonogramu na stronie sejmowej, głosowanie nad projektem ustawy budżetowej ma się odbyć na posiedzeniu w czwartek rano.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek pytany był w środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia, czy Zjednoczonej Prawicy uda się zebrać większość w Sejmie, by przegłosować ustawę budżetową oraz na uwagę, że nieprzyjęcie ustawy budżetowej może skutkować skróceniem kadencji parlamentu, odparł:
To prawda, rzeczywiście ustawa budżetowa jest bardzo ważną ustawą i te głosowania są niezwykle istotne z punktu widzenia właśnie trwałości parlamentu. Natomiast ja wierzę w to, że tak.
Zawsze te najważniejsze głosowania jednak były objęte dyscypliną i jednak wszyscy karnie głosowaliśmy, trzymając się oczywiście zasady wzajemnej lojalności wobec siebie. Także myślę, że na pewno wszyscy zagłosujemy za tym budżetem. Zwłaszcza, że on był (…) wypracowywany na posiedzeniu rządu, także każdy z naszych koalicjantów również mógł mieć do niego wgląd, zgłosić swoje poprawki i mieć wpływ na jego ostateczny kształt
— podkreślił rzecznik PiS.
Dopytywany, czy oznacza to, że przyspieszonych wyborów parlamentarnych nie będzie, odparł:
Nie zakładałbym. Myślę, że nie będzie, wszystko odbędzie się w konstytucyjnych terminach.
Projekt ustawy budżetowej zakłada, że w przyszłym roku dochody budżetu państwa wyniosą 604,7 mld zł, a wydatki 672,7 mld zł, co oznacza, że deficyt ma być nie większy niż 68 mld zł.
Słowa prezesa PiS
Bardzo dziwi ten pośpiech komisji etyki, jeśli chodzi o ukaranie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czy w ogóle karanie polityków Zjednoczonej Prawicy. Jest szereg wniosków o ukaranie posłów PO i tam od wielu miesięcy nie ma żadnej reakcji - powiedział PAP rzecznik PiS Rafał Bochenek komentując decyzje sejmowej komisji.
Komisja Etyki Poselskiej ukarała we wtorek naganą prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za jego słowa z listopada o kobietach, które „dają w szyję”. Wniosek w tej sprawie złożyła posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus.
Bardzo dziwi ten pośpiech komisji etyki, jeśli chodzi o ukaranie prezesa Jarosława Kaczyńskiego i w ogóle karanie polityków Zjednoczonej Prawicy. Jest szereg wniosków o ukaranie posłów na przykład Platformy Obywatelskiej i tam od wielu miesięcy czy nawet lat nie ma żadnej reakcji
— skomentował sprawę rzecznik PiS.
Sam osobiście składałem wniosek o ukaranie posła KO Marka Sowy za zbezczeszczenie polskiej flagi i do dzisiaj nie ma żadnego stanowiska, nie ma decyzji o jakiejkolwiek karze dla posła Sowy
— przypomniał Bochenek.
Chodzi o sytuacje z września 2021 r., podczas sesji sejmiku małopolskiego. Zdaniem części radnych sejmiku, ale i polityków wypowiadających się wówczas w mediach społecznościowych, biała flaga, przyniesiona przez Sowę, mogła powstać w wyniku zniszczenia flagi biało-czerwonej. Sowa jednak temu zaprzeczał.
Podobnie w przypadku posła Artura Łąckiego (KO), który mówił o tym, iż to Polacy są źródłem antysemityzmu i to jakby było podstawą do lokowania obozów śmierci na terenie Polski
— dodał Bochenek.
Chodzi o wypowiedź posła Łąckiego z sierpnia 2021 r. w programie „Minęła 20” w TVP Info. Dyskusja dotyczyła konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Polską a Izraelem. Poseł powiedział, że „obozy koncentracyjne, w których mordowało się Żydów, Polaków i wszystkich innych, powstały na terenie Polski, dlatego że w Polsce był największy antysemityzm przed II wojną światową”. Dodał też, że to nie jest jego opinia, lecz - jak mówił - „opinia wielu historyków światowych”, nie potrafił jednak podać nazwiska konkretnego historyka.
W listopadzie br. prezes PiS podczas spotkania z mieszkańcami Ełku mówił m.in., że „jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie”.
Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa
— powiedział.
Kaczyński dodał, że nie jest zwolennikiem „bardzo wczesnego macierzyństwa”, ponieważ „kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką”.
Ale jak do 25. roku życia daje w szyję, to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach
— powiedział prezes PiS.
Kaczyński w połowie listopada podczas spotkania z mieszkańcami Wadowic nawiązał do swoich słów z Ełku.
Kiedy powiedziałem, że młode kobiety piją tyle, co ich rówieśnicy, to naprawdę nie chciałem nikogo urazić; chciałem tylko powiedzieć prawdę o pewnym szkodliwym zjawisku; organizm mężczyzny i kobiety inaczej reaguje na alkohol, mężczyźni są dużo odporniejsi
— powiedział prezes PiS. Dodał, że „jest głęboko za 100-procentowym równouprawnieniem kobiet i mężczyzn, we wszystkich dziedzinach życia, ale to nie oznacza, że kobiety mają udawać mężczyzn, a mężczyźni kobiety”.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/626172-rzecznik-pis-dziwi-pospiech-komisji-etyki-ws-prezesa