Wiceszefowa Parlamentu Europejskiego Eva Kaili, socjalistka z Grecji, została w niedzielę postawiona w stan oskarżenia i aresztowana decyzją belgijskiego sądu. Zarzuty wobec niej i trzech innych osób (socjalistów z Włoch i Belgii) to korupcja, udział w grupie przestępczej i pranie pieniędzy. W domach trzech z oskarżonych znaleziono setki tysięcy euro w gotówce. Wszyscy oni byli obrońcami praw człowieka, praw pracowniczych oraz sprawiedliwości społecznej, dziedzin w których Katar, państwo które miało ich skorumpować, wykazywało znaczne deficyty. Ale nie ma złego wizerunku, którego nie dałoby się za pomocą pieniędzy i drogich prezentów, poprawić. Szczególnie w chwili mistrzostw świata w piłce nożnej.
Bo o to zapewne chodziło Katarowi, w końcu rezolucje PE nie są prawnie wiążące i nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji politycznych. To, że wszyscy aresztowani to albo prominentni działacze związków zawodowych, jak były europoseł Pier Panzeri, lub założyciele zacnych organizacji pozarządowych o wzniosłych nazwach jak „Nie będzie pokoju bez sprawiedliwości” (No Peace without Justice) lub „Walczcie z Bezkarnością” (Fight Impunity), trąci nieco ironią. W końcu całe to towarzystwo czuło się zupełnie bezkarne i bez ceregieli prawiło w PE o „wzorowych prawach pracowniczych w Katarze” (Kaili) lub „znakomitym bilansem praw człowieka” (Panzeri). Automatycznie nasuwa się myśl co są warte opinie niektórych europosłów, skoro można je kupić. A jeśli sam europarlament ma problemy z praworządnością i korupcją to jakim prawem poucza w tej kwestii innych, nota bene Węgry. Tu zapewne padnie zaraz argument, jeśli jeszcze nie padł: róbcie tak jak mówimy, a nie tak jak robimy”.
Słuszny to argument, w końcu w ostatnich latach w europejskiej bańce nie brakowało podobnych skandali. W 2018 r. członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, w tym politycy z Niemiec, mieli przyjmować łapówki z Azerbejdżanu. Eduard Lintner z bawarskiej CSU w latach 2012-2014 miał otrzymać z Baku prawie 820 tys. euro za pośrednictwem trzech pozornych spółek z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Zmarła w minionym roku posłanka CDU do Bundestagu Karin Strenz także okrężną drogą miała otrzymywać pieniądze z kraju nad Morzem Kaspijskim. Niemiecka polityk była ponadto oskarżona o ukrywanie konfliktu interesów przed jej udziałem w misjach mających na celu obserwację wyborów w Azerbejdżanie. Przebieg wyborów oceniła zresztą jako „wzorowy”. Oboje zostali wydaleni z ZP Rady Europy. Kolejnym oskarżonym był włoski chadek Luca Volonte (Unia Centrum), który miał przyjąć ł łapówki od Azerbejdżanu w wysokości prawie 2,4 miliona euro. W 200-stronnicowym raporcie ze śledztwa stwierdzono, że Azerbejdżan uśmierzał puszkami astrachańskiego kawioru sumienia europejskich polityków, w zamian za pomyślne głosowania nad dokumentami dotyczącymi praw człowieka w tym kraju.
Brzmi znajomo? Europejskie wartości są warte tylko tyle ile ktoś jest gotowy za nie zapłacić w kawiorze. Dopiero w grudniu 2021 r. dowiedzieliśmy się z serii artykułów we francuskim dzienniku „Libération” o handlu wpływami i innych nieuczciwych praktykach, których mieli dopuszczać się sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, urzędnicy Komisji Europejskiej oraz politycy Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Była mowa o lobbystach, którzy wywierają wpływ na sędziów TSUE i na urzędników KE. Fikcyjne mieszkania, fikcyjne koszty, spotkania z lobbystami finansowane z publicznych funduszy. Komisja oraz władze kilku państw miały skutecznie naciskać na Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), aby nie prowadził śledztwa w tej sprawie.
W końcu, jak pisze austriacki dziennik „Der Standard”, biznesowe kolacje „są standardem w Unii”. Podobnie jak fikcyjne zatrudnianie asystentów parlamentarnych w PE (vide Marine Le Pen czy Francois Fillon). Lobbyści wchodzą i wychodzą przez szeroko otwarte drzwi. Codzienny, unijny filc. W 1999 r. upadła tzw. Komisja Santera, po tym jak wyszłó na jaw, że francuska komisarz Edith Cresson zatrudniała swojego dentystę w roli doradcy. Zanim unijne instytucje wezmą się więc za porządki w krajach członkowskich, niech najpierw poprawią mechanizmy kontrolne u siebie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/625929-codzienny-unijny-filc-korupcja-w-europejskiej-bance