Niby to nic nowego, bo już ze dwa lata będą odkąd Romana Giertycha na polskiej ziemi nikt nie widział. Ale jednak dobrze uzyskać potwierdzenie z wiarygodnego źródła, że mecenas wziął nogi za pas i uciekł z kraju przed odpowiedzialnością karną.
Donald Tusk takim dobrym źródłem jest. Mówi przecież o swoim własnym pełnomocniku, do którego umiejętności przekonał się tak bardzo, że z jego usług korzystało później paru prominentnych polityków PO – z Radosławem Sikorskim na czele – a nawet syn ex-premiera, Michał Tusk.
Roman Giertych jest rzeczywiście niezłym prawnikiem i przede wszystkim z różnych powodów niekoniecznie jestem uprawniony tutaj, żeby o jego drodze życiowej i jego w jakimś sensie politycznej spowiedzi, której byłem świadkiem, żeby o tym opowiadać publicznie, ale na pewno jest niezłym czy nawet dobrym prawnikiem i bardzo zdeterminowanym
— mówił Tusk na ostatnim meetupie. Tak, tę spowiedź pamiętamy doskonale. Okładka „Wyborczej” i wielki wywiad zatytułowany „Spowiedź Giertycha: Zrobiłem wiele błędów w polityce, żałuję swoich wypowiedzi, dojrzałem”. Po tym, gdy wyznał już wszystkie grzechy (czyli współrządzenie z PiS, zabieganie o poparcie Radia Maryja, zbyt radykalny język, jakiego używał w polityce, m.in. wobec gejów), mógł oficjalnie przejść na drugą stronę i rozpocząć symbiozę z Platformą.
Na tym spotkaniu Tusk wypowiedział jeszcze dwa zdania, na które warto zwrócić szczególną uwagę. Pierwsze:
Wolę Giertycha, który mówi: warunkiem odzyskania pełnej wolności i niepodległości jest odsunięcie od władzy PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, mimo jego takiej radykalnej, narodowej przeszłości politycznej od tych, którzy czasami mają usta pełne liberalnych lub lewicowych haseł i od rana do wieczora kolaborują z Kaczyńskim i PiS-em.
„Narodowa przeszłość polityczna” – tfu!, nawet brzmi to jakoś brzydko. Czy to tylko lapsus? Chyba nie, Tusk ma awersję do wszystkiego co narodowe (jeśli dotyczy Polski, oczywiście). Tego przymiotnika zaczął już używać jako obelgi, co z lubością przejmują jego sympatycy. Im będzie bliżej wyborów, ów miłośnik podpalania emocji społecznych będzie się w tym pewnie rozkręcał. Obserwujmy ten haniebny proces.
Druga ciekawostka z wystąpienia przewodniczącego Platformy dotyczy czasowej emigracji Romana Giertycha. Pamiętamy jego życiową rolę. Gdy we wrześniu 2020 r. prokuratorzy razem z CBA weszli do jego domu celem przeszukania, zatrzymania podejrzanego i postawienia mu zarzutów, mecenas błyskawicznie podupadł na zdrowiu, stracił przytomność i trafił do szpitala. Gdy już z niego wyszedł, szybko przemieścił się do słonecznej Italii, gdzie wcześniej zabezpieczył sobie kawałek ziemi i willę.
W styczniu tego roku prokuratura wystąpiła z wnioskiem o aresztowanie Giertycha. Lecz w kwietniu jej plan upadł. Sąd w Lublinie prawomocnie odrzucił wniosek o aresztowanie adwokata, któremu śledczy chcą postawić zarzuty m.in. przywłaszczenia 72 mln zł i prania brudnych pieniędzy. Nie ma się czemu dziwić. Orzeczenie wydała sędzia Dorota Dobrzańska, wiceprezes i skarbnik lubelskiego oddziału stowarzyszenia Iustitia, które wcześniej organizowało antyrządową demonstrację z udziałem Giertycha.
Teraz nie można więc wysłać listu gończego za adwokatem. Pozostaje czekać, aż wróci na ojczyzny łono.
Mimo skandalicznej decyzji lubelskiego sądu, Giertych wciąż nie będzie się czuł w Polsce bezpiecznie. Według dotychczasowych plotek, cały czas ukrywa się przed polskim wymiarem sprawiedliwości w Lacjum. Na plotkach nie musimy już jednak polegać. Mamy relację Donalda Tuska, niekwestionowanego autorytetu w tym środowisku, któremu w tej sprawie nie mamy żadnego powodu nie wierzyć. Tusk mówi jasno:
Trzeba też myśleć o optymalnym, możliwie najlepszym doborze ludzi, narzędzi, pomysłów. Szczególnie po tym, jak bez żadnego uzasadnienia aresztowano Giertycha, kiedy de facto musiał uciec za granicę, jego determinacja wystarczy za pięciu.
Pod kątem prawnym te słowa nie mają większego znaczenia, ale politycznie – już tak. Oto bowiem lider obozu, który za 11 miesięcy chce przejąć władzę, przyznaje, że jego własny adwokat, czołowa postać na froncie walki z obecną władzą, zwiał z kraju, by uniknąć postawienia mu poważnych zarzutów gospodarczych. Jak to się ma do opowieści o determinacji i odwadze mecenasa? Jak to się ma do praworządności, za którą Tusk dałby się pokroić?
Szef PO mówi de facto do swoich żołnierzy: was żadne zasady nie obowiązują, jeśli nabroiliście i mogą was za to spotkać konsekwencje karne, wystarczy, że uciekniecie z kraju i tam przeczekacie do naszego powrotu do władzy. A później my was z tego szamba jakoś wyciągniemy. Kpina? Owszem, ale kto mu jej zabroni?
Giertych co najmniej rok pobędzie więc na Półwyspie Apenińskim. Pod warunkiem, że Platforma wróci do władzy, przejmie zwierzchnictwo nad prokuraturą i śledztwo się umorzy. A mecenas niczego więcej od swojego mocodawcy nie potrzebuje.
Niech nikogo nie zwiodą kolejne słowa Tuska:
Giertych nie wybiera się na stanowisko prokuratora generalnego, a ja nie proponuję mu tego typu stanowiska i to się nie zmieni.
To akurat zrozumiała postawa. Bo mianowanie szefem prokuratury swojego prywatnego pełnomocnika zamieszanego w grubą aferę finansową, byłoby zbyt grubym numerem, nawet jak na Tuskowe standardy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/625918-tusk-sypie-giertycha-uciekl-za-granice
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.