Donald Tusk znów postanowił zaskoczyć kolejnym zwrotem. Człowiek, który od lat obraża wyborców partii przeciwnej, nagle chce byśmy uwierzyli, że od jutra będzie łączył, a nie dzielił. To koniec moherów, szarańczy czy watahy?
Ja bardzo chcę wygrać te wybory, ale nie po to, aby kogoś pokonać, tylko po to, byśmy mogli, i ja, i oni, żyć ze sobą w jednym kraju bez nienawiści
—zapowiedział w sobotę podczas spotkania z młodzieżą lider PO.
A my musimy przywrócić wiarę wszystkich Polaków, że ludzie różnie myślący mogą ze sobą żyć —dodał.
Nie widziałbym sensu tej walki, gdyby jej finałem nie miało być odbudowanie elementarnego zupełnie zaufania
—zadeklarował Donald Tusk.
Mówi to ten sam Donald Tusk, który na zupełnie inną nutę śpiewał po powrocie z Brukseli. Gdy tylko pojawił się w Polsce podzielił Polaków na dobrych i złych. Po stronie dobra ustawił opozycję i jej zwolenników, a po stronie zła PiS i wyborców tej partii.
Wychodzimy na pole, żeby się bić z tym złem. I że to jest wystarczający powód, nie wymaga żadnego uzasadnienia. I każdy, kto w tej debacie publicznej, w tej przestrzeni wciska na siłę słowo „ale”, może PiS jest zły, ale parę rzeczy… […] Jak ja to słyszę, to dostaję furii…
-mówił lider PO w lipcu ubiegłego roku.
Dziś jedności chce ten sam Donald Tusk, który wyborców PiS nazywał nieprzyzwoitymi:
Uczciwych, przyzwoitych, normalnych Polaków jest więcej niż tych, którzy wspierają tę władzę w jej największych łajdactwach
–mówił na spotkaniu z mieszkańcami Gołdapi szef PO.
Ale przecież wojna Donalda Tuska z częścią Polaków trwa nie od dziś, a od 2005 roku. To wtedy lider PO uznał, że podział i polaryzacja opłacą mu się bardziej niż zbudowanie koalicji. Tak POPiS stał się historią, a wyborcy PiS „moherowymi beretami”. Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski stali się ustami Platformy Obywatelskiej, dzielącymi Polaków w oparciu o skrajne negatywne emocje i nienawiść. To politycy PO chcieli dorżnąć watahę, strząsnąć pisowską szarańczę ze zdrowego drzewa, itd.
Dlatego, gdy słyszę Donalda Tuska, któremu marzy się kraj bez nienawiści i podziałów, to zastanawiam się o co chodzi? Może badania już pokazały, że skok na wyborców Lewicy, jednak PO nie wyjdzie i trzeba ich szukać gdzie indziej, łagodząc dyskurs? A może Donald Tusk dojrzał do tego by przyznać rację Grzegorzowi Schetynie i Rafałowi Trzaskowskiemu, którzy twierdzili, że „antypisizm”, to za mało, a PO potrzebuje solidnego programu, by uwieźć wyborców.
Na pewno jednak lider PO, zachęcający do pojednania, jest tak samo wiarygodny, jak marszałek Senatu Tomasz Grodzki tęskniący za praworządnością.
Walka o praworządność i demokrację w Polsce nie jest łatwa. W tej walce Senat i ja osobiście jesteśmy nieustannie atakowani
-żalił się na TT Tomasz Grodzki.
Ten sam, który miał przyjmować łapówki, o czym mówiło wielu pacjentów. Ten sam w sprawie którego Prokuratura Regionalna w Szczecinie od dawna prowadzi śledztwo dotyczące korupcji w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie. Ten sam, który był założycielem fundacji, w której działała zorganizowana grupa przestępcza.
Informacje te potwierdziły ustalenia śledczych, że w fundacji, której założycielem był obecny marszałek Senatu, działała zorganizowana grupa przestępcza, zaś sama fundacja służyła do prania brudnych pieniędzy. Według ustaleń śledczych Grodzki miał pełną wiedzę na temat sposobu działalności fundacji
– informowała GPC.
Na brak praworządności skarżył się ten sam Tomasz Grodzki, który od ponad dwóch lat zasłania się immunitetem, nie chcąc dowieść w sądzie swojej niewinności. Trzeba przyznać, że pan Tusk i pan Grodzki to zgrany duecik. Obaj zupełnie co innego mówią i co innego robią, licząc, że wyborcy się na to złapią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/625830-pojednanie-i-praworzadnosc-czyli-o-tusku-i-grodzkim