Władze Wałbrzycha ogłosiły odnalezienie skarbu. Pośród starych rupieci i dokumentów będących śladem po dawnych mieszkańcach Wałbrzycha odnaleziono także archiwalia dokumentujące służbę w SS, flagę ze swastyką i portret kanclerza Hitlera. Ot takie skarby – używając nazewnictwa Mateusza Mykytyszyna prezesa Fundacji Księżnej Daisy von Pless i rzecznik Zamku Książ – „wałbrzyszan vel waldenburgian” rządzących dziś miastem.
W piwnicy jednej z kamienic w Starym Zdroju w Wałbrzychu odnaleziono zamurowane za ścianą 70 skrzyń, koszy i worków. Sprawa interesująca, bo rzeczywiście nietknięte przez blisko 80 lat przeleżały w zamurowanej piwnicy w poniemieckiego domu przy ul. Kuracyjnej. Pracownicy firmy budowalnej prowadzącej tam remont zachowali się profesjonalnie, nikt niczego nie wyszabrował i nie przywłaszczył. Znalezisko zgłoszono i odpowiednio zabezpieczono. Zgodnie z prawem, właścicielem artefaktów jest Skarb Państwa, a zatem Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Sprawa wywołała poruszenie, a przez włodarzy miasta i ich akolitów została ogłoszona jako sensacja. Osobiste rzeczy, zastawa stołowa z porcelany, i dziesiątki różnych drobiazgów w tym dokumenty SS, flaga ze swastyką i portret Adolfa Hitlera zostały okrzyknięte jako „skarb”. I tutaj zaczyna się właśnie zastanawiająca i żenująca historia. Prezydent Roman Szełemej zorganizował w tej sprawie konferencję prasową, zorganizowano specjalny pokaz.
„Przedwojenny Wałbrzych odkrywa swoje tajemnice (…) Minister Kultury zdecyduje co dalej z wałbrzyskim skarbem, a my zrobimy wszystko aby pozostał w Wałbrzych Moje Miasto [oficjalna nazwa profilu miasta Wałbrzych – przyp. red.]”
— zapowiadał z przejęciem prezydent Szełemej.
„One są nasze, Wałbrzyskie, wyłącznie nasza przeszłość…. Za Pana Prezydenta Wałbrzycha sugestią MUREM. Miesiąc nie było nas w domu, a tu na powitanie taaakie cuda”
— pisał na fb zachwycony Janusz Bator, prywatnie ojciec pisarki Joanny Bator, znanej m.in. z felietonów publikowanych na łamach „Gazety Wyborczej”, absolwentki Szkoły Nauk Społecznych przy Polskiej Akademii Nauk. Wchodząc już w zupełnie inny temat założonej przy wsparciu G. Sorosa i zbudowanej dokładnie na wzór marksistowskiego Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR przez Stefana Amsterdamskiego w celu budowy nowych kadr humanistycznych w nowej, pookrągłostołowej liberalnej Polsce po roku 90.
Kilka tygodni temu komentowałem próbę celowego ośmieszenia Jana Pawła II i św. Siostry Faustyny Kowalskiej, które to postaci zostały w bezmyślny sposób użyte w celu nadania jednej ze szkół podstawowych imienia księżnej Daisy. Dzieci wrzuciły papieża Polaka i świętą wizjonerkę do kosza, radości nie było końca. Liczącą 6 kilometrów obwodnicę miasta nazwano „Europejką”. W końcu Wałbrzych pod rządami Platformy Obywatelskiej doprowadzony niegdyś przez jej poprzednie wcielenia do ruiny, nie ma dziś nic konkretnego do zaproponowania – przebiera się w europejski „Stadt” z sentymentalną, niemiecką przeszłością. Ten sam zabieg co w Gdańsku w którym od pewnego czasu z wielkim sentymentem powraca się do czasów Wolnego Miasta. Wolnego od polskiego ciężaru.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/624721-skarb-walbrzyszan-vel-waldenburgian-z-po