„Winą Jarosława Kaczyńskiego największą jest to, że nie jest celebrytą zaprzyjaźnionym z nadzwyczajną kastą, nie ma wyłożonego płatkami róż dywanu na sali sądowej. Chciałoby się szyderczo zapytać: a dlaczego nie 7 milionów, czemu nie 70 milionów, niech będzie i 700 milionów. Gdzie jest granica absurdu?” - pytał Cezary Krysztopa, redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, tygodnika „Idziemy” i Radia Warszawa, transmitowanej na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
Jacek Karnowski rozmawiał ze swoimi gośćmi o wyroku nakazującym prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu zapłatę 700 tys. zł byłemu szefowi polskiej dyplomacji Radosławowi Sikorskiemu. Czy polityk powinien być sądzony za słowa o „zdradzie dyplomatycznej”?
Grabowski: Określenie „zdrada dyplomatyczna” miało szerszy kontekst
To określenie „zdrada dyplomatyczna” miało szerszy kontekst. Było umieszczone w wypowiedzi o tym, że polska ambasada wycofała się z oczekiwania eksterytorialności miejsca katastrofy i że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego narusza to kodeks karny, a w tym kodeksie jest taki zapis
— wskazał Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty.
Rozumiem oczywiście pana Sikorskiego, że jakoś próbował walczyć, bronić się, ale te 700 tys. zł to jest koszt, za który można przygotować niezbyt dużą, ale już widoczną kampanię telewizyjną trwającą ok. miesiąca
— dodał socjolog.
Janecki: Zaczyna się polityczne wykorzystywanie wyroków do niszczenia ludzi materialnie
Przede wszystkim jest tutaj problem natury prawnej. Artykuł 87 konstytucji zobowiązuje do wierności Rzeczypospolitej, a jeśli się tej wierności nie dochowuje, grożą kary z rozdziału 17. Kodeksu karnego, w tym ten o zdradzie dyplomatycznej
— podkreślił Stanisław Janecki z tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.
Jeżeli uznajemy, a polityk ma przecież do tego prawo, że ktoś dopuszcza się złamania tej zasady wierności Rzeczypospolitej, to może przytoczyć odpowiednie paragrafy z tego rozdziału 17 i to jest oczywiste
— dodał.
Jako były redaktor naczelny spotykałem się przecież w sądach z takimi sytuacjami, że niektórzy sędziowie uznawali, że nie może być niewspółmierna kara, która zniszczy daną firmę lub osobę prywatną, i stosowali się do tego. Uznawano to za nadmierną represję, która nie jest zwykłym zadośćuczynieniem, ale szczególnie dolegliwą karą. Jeśli sądy rezygnują teraz z zasady, która wydawała się racjonalna i była stosowana w polskim prawie, to mamy do czynienia z rodzajem politycznego wykorzystywania takich wyroków do niszczenia ludzi także materialnie
— wskazał publicysta.
To nie jest nic nowego. Co zrobiono z panem Kluską? Nie podobał się ze swoimi komputerami, importem, eksportem…
— zauważyła Teresa Bochwic, była przewodnicząca KRRiT.
Pan Kluska nie chciał dawać łapówek po prostu. Opowiadał mi to, zgłosił się do niego ówczesny wiceminister finansów, który zaproponował na serwetce podczas spotkania towarzyskiego pożyczkę w wysokości 20 mln zł. Odebrał to słusznie jako pożyczkę bezzwrotną
— wskazał Janecki.
Być może, jak czytałam na Twitterze, pani sędzia pomyliła się co do przecinka i chodziło o 70 tys. zł
— zażartowała Bochwic.
Bochwic: Jarosław Kaczyński jest co chwila nazywany „Hitlerem”
Równie dobrze można by Jarosława Kaczyńskiego skazać na kazamaty, bo to już w sumie hulaj dusza, piekła nie ma, jak widać przy naszym systemie prawnym. Ale pytanie, czy rzeczywiście w pewnej dyskusji politycznej, starciu na ważny temat, jakim niewątpliwie jest Smoleńsk, czy faktycznie ten wyrok powinien mieć miejsce
— zastanawiał się Marek Grabowski.
O ile pamiętam, to Jarosław Kaczyński jest co chwila nazywany „Hitlerem”. To niech wytacza procesy
— zauważyła Teresa Bochwic.
To jest bardzo jednostronne, bo jeżeli krytykuje się np. styl życia związany z preferencjami seksualnymi, to to już jest naruszenie wolności wypowiedzi, bo wszystkie style są tak samo dobre – można dyskutować z tym. Ale jeśli już dochodzi do pewnego zwarcia, które nie odpowiada politycznie danej stronie, to mówimy: dobra, robimy wyroki, bo to są nasi ludzie
— powiedział Grabowski.
Krysztopa: Chciałoby się szyderczo zapytać: dlaczego nie 7 milionów?
Marsz przez instytucje i nie tylko przez system sądowniczy. My też jesteśmy na pewnym etapie tego procesu i nie sądzę, by samo wprowadzenie nowej ustawy mogło cokolwiek zmienić. Już z doświadczenia wiemy, że środowisko sądownicze potrafi kwestionować system prawny, buduje własną rzeczywistość. Chcą mieć wpływ na kształt ustaw, a zarzucają komu innemu mieszanie porządku monteskiuszowskiego
— ocenił Cezary Krysztopa, rysownik i publicysta.
„Winą” Jarosława Kaczyńskiego największą jest to, że nie jest celebrytą zaprzyjaźnionym z nadzwyczajną kastą, nie ma wyłożonego płatkami róż dywanu na sali sądowej. Chciałoby się szyderczo zapytać: a dlaczego nie 7 milionów, czemu nie 70 milionów, niech będzie i 700 milionów. Gdzie jest granica absurdu?
— pytał.
Sędziego obowiązuje nie tylko kodeks karny, który nie może przewidzieć wszystkich sytuacji. Ale tam jest również mowa o tym, że sędzia ma być osobą doświadczoną życiowo, rozsądną, kierującą się panującymi obyczajami np. w zakresie finansowym, wiedzą o życiu
— zauważyła Teresa Bochwic.
Przecież pamiętamy, jak bulwersowało nas jakieś 20 lat temu, kiedy w Stanach sądy wyrokowały milion dolarów odszkodowania za to, że ktoś poparzył się kawą z kubka, bo nie wiedział, że to jest gorące. To jakiś absurd
— dodała.
Wybitny polski socjolog Stanisław Osowski, zresztą tępiony przez komunistów, mówił, że w nauce, prawie i wielu innych działaniach, ważny jest zdrowy rozsądek i to od niego powinien zaczynać się jakikolwiek namysł nad rzeczywistością
— podsumował Marek Grabowski.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/624696-krysztopa-wina-prezesa-pis-nie-jest-celebryta