Propozycję polityków PiS powołania komisji weryfikacyjnej ds. polityki energetycznej odbieram jako rodzaj polowania, zapewne na szefa PO Donalda Tuska. Intencje są tu nieczyste, podszyte grą polityczną, a nawet przedwyborczą - powiedział we wtorek marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
CZYTAJ TAKŻE: Jakie sprawy zbada komisja śledcza? Sasin: Za rządów PO-PSL stało się chyba najwięcej złego. „Wiele bardzo dziwnych wątków”
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedzieli przedstawienie projektu ustawy i powołanie komisji weryfikacyjnej w sprawie zbadania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo Polski w latach 2007-2022. Premier powiedział, że „należy zweryfikować wpływ rosyjskiej polityki, biznesu i agentów na bezpieczeństwo wewnętrzne i energetyczne Polski”.
„Intencje są tu ewidentnie nieczyste”
O opinię w tej sprawie pytany był podczas wtorkowego briefingu prasowego marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Według niego „trzeba sobie zadać pytanie, czy nie wystarczy działalność Sejmu i funkcja kontrolna parlamentu”. Jak przypomniał, działalność komisji ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich dotycząca „ważnego tematu, właściwie skończyła się tak naprawdę na niczym”.
Zdaniem Grodzkiego należy się zastanowić, jakie są cele proponowanej przez polityków PiS komisji.
Ja to odbieram dość jednoznacznie - to jest pewien rodzaj polowania, zapewne na premiera Donalda Tuska, wyprowadzany poza Sejm, bo tam mają być jacyś enigmatyczni fachowcy spoza Sejmu. Uprawnienia tej komisji mają być lekko dziwaczne, nieumocowane w polskim systemie prawnym
— wskazał marszałek.
Jak jednocześnie zauważył, „rykoszety z takich komisji uderzają również w inne osoby”.
Bo, jeśli spojrzymy, jak rósł import węgla rosyjskiego za czasów PiS, to bym się dwa razy zastanowił, czy taką komisję powoływać. Przypomnę, że jak po powrocie z Ukrainy wezwałem do natychmiastowego zatrzymania importu węgla z Rosji, to PiS chciał mnie odwołać z funkcji marszałka. Więc intencje są tu ewidentnie nieczyste, podszyte doraźną grą polityczną, a nawet powiedziałbym już, przedwyborczą
— podkreślił marszałek Senatu.
Za co senatorowie PiS chcieli odwołać Grodzkiego?
Pod koniec marca senatorowie PiS złożyli wniosek o odwołanie Grodzkiego z funkcji w reakcji na słowa marszałka Senatu z jego wystąpienia skierowanego do Rady Najwyższej Ukrainy. Grodzki przepraszał w wystąpieniu za to, że „niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś” i „nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów”.
W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi
— powiedział wówczas marszałek Senatu.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Pęk (PiS) ocenił, że słowa Grodzkiego są „haniebne, niedopuszczalne, niezgodne z polską racją stanu”. Senat odrzucił w głosowaniu wniosek senatorów PiS, a Grodzki pozostał na stanowisku.
Według informacji PiS, Państwowa Komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 miałaby się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm RP. Komisja ma analizować m.in czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.
Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/624166-komisja-ds-polityki-energetycznej-grodzki-broni-tuska