Niemiecki magazyn „Der Spiegel” odnotowuje w czwartek, że nie wiadomo, czy umieszczenie w Polsce niemieckich baterii obrony przeciwrakietowej Patriot dojdzie do skutku: „Otwarte jest to, czy Polska wzięłaby Patrioty” – pisze autor Joerg Roemer. Jest to dość kuriozalne stwierdzenie, w końcu szef MON Mariusz Błaszczak niemiecką ofertę przyjął, a następnie zaproponował Niemcom przekazanie tej broni Ukrainie i rozstawienie jej przy zachodniej granicy tego kraju.
Mimo tego „Spiegel” sugeruje, że Polska tych patriotów tak naprawdę nie chce. Bo taki wariant nie jest na rękę Niemcom. Dlaczego? Ponieważ – jak pisze hamburski tygodnik - „stacjonowanie Patriotów przy granicy, aby zapobiec takim wypadkom jak w Przewodowie, budzi jeszcze pewne wątpliwości”. „Na przykład jak zachować się w sytuacji, gdy rakiety musiałyby być zestrzelone jeszcze nad ukraińskim terytorium?” - pyta „Spiegel”. NATO tym samym brałoby aktywnie udział w konflikcie z Rosją. Byłaby to ta eskalacja, której Berlin się od początku agresji Rosji na Ukrainę obawia. To ten lęk przed eskalacją połączony ze strategicznymi deficytami niemieckiej klasy politycznej, powoduje, że broń niemiecka trafia na Ukrainę w ślimaczym tempie.
Dlatego po złożeniu oferty, w dość stanowczy (i rzekomo uzgodniony ze stroną polską) sposób przez minister obrony Niemiec Christinę Lambrecht na łamach gazet „Rheinische Post” i „General-Anzeiger”, zabrakło informacji o tym, kiedy owe systemy i w jakim wariancie miałyby trafić do Polski. Możliwe, że niebawem zostanie podana konkretna data i zostaną uzgodnione warunki. Tyle, że trudno oprzeć się wrażeniu, że nie była to do końca poważna oferta, a co najmniej, że została ona złożona w przekonaniu, iż zostanie odrzucona. Wtedy Berlin mógłby powiedzieć: spójrzcie, próbowaliśmy, ale oni nie chcą, a niemieckie media mogłyby długo lamentować nad tragicznym stanem relacji polsko-niemieckich. Oczywiście z winy Warszawy. Poprawa wizerunku tanim kosztem. Niemcy są gotowe wziąć odpowiedzialność za kolektywną obronność w ramach NATO, tylko ci oporni Polacy… itd.
Od chwili wybuchu wojny na Ukrainie Niemcy mają wrażenie, że utraciły pozycję moralnego mocarstwa. Moralna słuszność i strategiczny ciężar przeszły na stronę Europy Środkowej i Wschodniej, w szczególności Polski. Nie jest to przyjemne ani wygodne i Berlin chyba zrozumiał, że nasz kraj będzie mu potrzebny jeśli będzie chciał skutecznie odbudować swoją pozycję. Najłatwiej to zrobić zalewając Warszawę propozycjami nie do odrzucenia. Była już europejska tarcza przeciwrakietowa (European Sky Shield), projekt, do którego Polska postanowiła nie dołączać. Teraz pojawiły się niemieckie Patrioty. Pomysł z zasady dobry, ale czy dojdzie do skutku? Wątpliwości są wskazane.
Pomijając ślimacze tempo niemieckich dostaw broni na Ukrainę była także obietnica Berlina wysłania dodatkowych żołnierzy Bundeswehry na Litwę, by stworzyć tam brygadę (5000 żołnierzy). Obecnie stacjonuje tam grupa bojowa licząca 1500 osób, w ramach misji NATO EFP (Enhanced Forward Presence). Obietnica została złożona już na początku czerwca. Dodatkowi żołnierze do dziś jednak na Litwę nie dotarli. Niemiecki MON także nie przedłożył władzom w Wilnie harmonogramu ich rozmieszczenia. Ogólnie rzecz biorąc – jak pisze dziennik „Die Welt” - urzędnicy z Ministerstwa Obrony w Berlinie wydają się nie mieć swoim litewskim odpowiednikom nic konkretnego do powiedzenia. Wymiana zdań z resortem Christine Lambrecht jest zdaniem litewskich kół rządowych „trudna”.
A przecież kanclerz Olaf Scholz podczas swojej wizyty w czerwcu na Litwie mówił o „gotowości Niemiec do przejęcia większej odpowiedzialności”. Za wschodnią flankę. Tyle, że na deklaracjach się skończyło. Może tak również być w przypadku Patriotów. „Niemiecki system nie lubi się korygować” – przekonywał kilka dni temu w wywiadzie z „Die Welt” były szef sztabu planowania i dyrektor polityczny w niemieckim MON Ulrich Schlie. Według niego politycy są głównie nastawieni na zachowanie stanowiska. Wszędzie widać objawy ciągłości, a to „nie rokuje dobrze na perspektywę zmiany kierunku”.
Zeitenwende może i jest, ale na razie głównie w warstwie deklaratywnej. W najbliższych tygodniach także i my, podobnie jak Litwini, się przekonamy, co niemiecka gotowość wojskowa faktycznie oznacza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/623469-niemieckie-patrioty-berlin-liczyl-na-odrzucenie-oferty