„Trzeba pamiętać, że Ukraina jest w stanie bardzo brutalnej wojny. Polska jest krajem przyfrontowym, za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna. Zresztą nawet dzień dzisiejszy pokazuje, że we wszystkich obwodach Ukrainy w tej chwili trwa również atak rakietowy, wyją syreny, ludzie schodzą do schronów. To bardzo brutalna wojna i niestety takie sytuacje mogą się zdarzyć” - powiedział w programie „Woronicza 17” na antenie TVP Info wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:
Skurkiewicz: Takich sytuacji nie da się uniknąć
Oprócz sekretarza stanu w MON gośćmi Miłosza Kłeczka byli: Jan Kanthak (sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Solidarna Polska), Paweł Sałek (Kancelaria Prezydenta RP), Karolina Pawliczak (Nowa Lewica), Jan Filip Libicki (PSL) oraz Mirosław Suchoń (Polska 2050). Rozmowa dotyczyła przede wszystkim eksplozji w Przewodowie.
Jedno, co jest pewne, to że rakieta radziecka czy postradziecka S-300. To jest fakt, który został stwierdzony. Oczywiście, komisja, również i prokuratura prowadząca śledztwo, zapewne wkrótce przedstawi informacje co do tego zdarzenia
— ocenił wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.
Ale trzeba pamiętać, że Ukraina jest w stanie bardzo brutalnej wojny. Polska jest krajem przyfrontowym, za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna. Zresztą nawet dzień dzisiejszy pokazuje, że we wszystkich obwodach Ukrainy w tej chwili trwa również atak rakietowy, wyją syreny, ludzie schodzą do schronów. To bardzo brutalna wojna i niestety takie sytuacje mogą się zdarzyć
— dodał.
Ta rakieta S-300 została wystrzelona, aby zniszczyć rakietę manewrującą wystrzeloną znad Morza Czarnego. Tutaj Ukraina broni się wszelkimi możliwymi sposobami, także przed tymi atakami rakietowymi. One są zresztą bardzo brutalne, bo nie jest to atak punktowy w stosunku do infrastruktury wojskowej na terenie Ukrainy. To ciągła, permanentna wojna i nękanie ludności cywilnej miast, osiedli, infrastruktury krytycznej, infrastruktury energetycznej. Ukraińcy się po prostu bronią i ta zbłąkana rakieta niestety dosięgła również tego terenu przygranicznego w Polsce
— wskazał.
Procedury, które obowiązują nas wszystkich w Polsce i Wojsko Polskie są jasno sprecyzowane, jasno nakreślone. Jest to związane z obiektami infrastruktury krytycznej, obiektami kluczowymi dla zapewnienia bezpieczeństwa Rzeczypospolitej
— podkreślił Skurkiewicz.
Również obecność sojusznicza, a są w południowo-wschodniej części kraju liczne oddziały wojsk amerykańskich, są także wojska brytyjskie ze swoim sprzętem, m.in. bateriami rakiet Patriot. One również są po to, aby dbać o infrastrukturę szczególnie istotną z punktu widzenia działań na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego
— zwrócił uwagę sekretarz stanu w MON.
Takich punktowych, jednorazowych sytuacji nie da się uniknąć. My oczywiście mamy odpowiednie procedury i przygotowania na wypadek ataku rakietowego, one są jasno i czytelnie rozpisane na poszczególne role. Ale sytuację, gdy mamy do czynienia ze zbłąkaną rakietą, trudno jest przewidzieć
— zaznaczył.
Pawliczak: Nastąpiła dezorientacja
Chciałabym powiedzieć, że mechanizmy zadziałały, że wszystkie procedury zadziałały. Ale ja uważam, że nie. Bo praktycznie przez 8 godzin, do północy od momentu, gdy się to wydarzyło, nie mieliśmy żadnych informacji
— oceniła posłanka Lewicy.
Wyszedł pan rzecznik, mówił, żeby faktycznie nie spekulować. Wiemy doskonale, bo to już można przewidzieć, że RCB jak i pan premier, a myślę, że wszyscy, którzy w tym obszarze bezpieczeństwa działają, mieli już wiedzę, że była to rakieta. Bo pamiętajmy, że na samym początku mówiono o wybuchu traktora. Faktycznie, nieszczęśliwy wypadek, zginęły 2 osoby. Natomiast nie zmienia to faktu, że 8 godzin milczenia dało przestrzeń do spekulacji, insynuacji. I tak naprawdę otrzymaliśmy informacje z zagranicznych mediów
— dodała.
W mojej ocenie nastąpiła dezorientacja, jeżeli chodzi o rząd, o władze, w tych kwestiach. Żadna procedura, w mojej ocenie, nie zadziałała. Macie państwo 7 procedur czy 7 ewentualności rozwiązania takich sytuacji krytycznych. Proszę zatem powiedzieć, która z tych procedur została zastosowana w tym przypadku. Bo opinia publiczna właściwie mogłą dowiadywać się, co się dzieje, z mediów zagranicznych lub insynuacji różnego rodzaju, co powodowało niepewność i strach
— podkreśliła Pawliczak.
Ja nie oczekuję, żebyście państwo od razu powiedzieli, co się wydarzyło. Ale na tak trudny czas oczekujemy odpowiedzialnej i skutecznej władzy. A w tej sytuacji władza zawiodła. To milczenie mogło spowodować panikę, niepewność i strach
— dodała.
Wiemy doskonale, że systemy radarowe przekazały informację do centrum dowodzenia, że to była rakieta. I państwo już wiedzieliście, jaki był kierunek tej rakiety, także proszę nie kłamać
— wskazała polityk.
„Są określone procedury, które są realizowane”
Tak jak sama pani mówi, proszę nie kłamać. Są określone działania. W pierwszej kolejności przyjeżdząją służby na miejsce, aby je zabezpieczyć. Następnie przyjeżdżają saperzy, aby zneutralizować wszelkie zagrożenia w tym miejscu. Nie dzieje się to w ciągu minuty, dwóch czy trzech, czy nawet pół godziny, bo jak zapewne zdaje pani sobie sprawę, saperzy nie są rozmieszczeni w każdej wsi na terenie Polski
— odpowiedział Skurkiewicz.
I proszę też mieć świadomość, że nikt nie wejdzie na ten teren, gdy nie wie, co tam wybuchło, co tam się wydarzyło. Jeżeli w ów dzień, we wtorek, był najpierw komunikat rzecznika rządu, odbywało się spotkanie w BBN, w którym też uczestniczyłem
— dodał.
Jeżeli rząd, premier, prezydent – Zwierzchnik Sił Zbrojnych, nie ma pewności, co się wydarzyło, to pani oczekiwałaby, żeby przedstawiciele premiera czy prezydenta wychodzili co 15 minut i komunikowali, że „jeszcze to mamy do ustalenia”?
— zapytał wiceszef MON.
To jest ta wątpliwość, bo państwo prawdopodobnie to wiedzieliście, ponieważ informacja została przekazana do dowództwa, że to była rakieta, a nie żaden wybuch traktora
— odpowiedziała posłanka Lewicy.
Pani Poseł, to nie jest żadna wątpliwość. Są określone procedury, które są realizowane
— zapewnił wiceminister obrony narodowej.
Kanthak: Opozycja, która chlapie jęzorem
Cieszę się, że nasi widzowie mogą przysłuchiwać się słowom pani poseł, bo mają jaskrawy podział na roztropny, racjonalny rząd, który reaguje wstrzemięźliwie, racjonalnie, na podstawie faktów, kontra opozycja totalna, chlapiąca jęzorem i chcąca przekazywać każdą informację non stop
— powiedział wiceszef MAP.
To nas odróżnia, szanowna pani. Ponieważ trzeba najpierw zweryfikować. Zdanie polskiego rządu było najważniejsze na całym świecie. Było podstawą podejmowania dalszych działań. I o ile rządy innych krajów mogły sobie dywagować, pisać na Twitterze, zagraniczne agencje prasowe mogły podawać informacje, tak każdy w Polsce w tamtym czasie, we wtorek, miał poczucie odpowiedzialności za słowo
-ocenił Kanthak.
Nie mówię tylko o rządzie, choć rząd miał tutaj najważniejsze zadanie i wykonał je wzorowo, tylko również państwa chciałem pochwalić, ale wyłącznie za ten wtorek, bo już w środę, czwartek, piątek, weszliście w te same buty co zwykle. Ale we wtorek siedziałem tu w studiu w „Minęła 20” i był przedstawiciel Lewicy, Dariusz Wieczorek, i on bardzo wstrzemięźliwie podkreślał wagę tego, aby dopóki coś nie jest ustalone, nie komunikować tego aż nadto. Bo informacja w takim momencie ma niezwykle istotne znaczenie
— dodał polityk.
Ale wy niczego wtedy nie powiedzieliście tak naprawdę
— odpowiedziała poseł Karolina Pawliczak.
Również konkurencja wobec TVP Info zachowywała się na tamten moment odpowiedzialnie. Tylko że wy, niestety, nie umiecie patrzeć propaństwowo. Po 12-13 godzinach musicie wracać do tej młócki politycznej i cały czas atakować. Gdyby nie kwestia z waszego punktu widzenia za późnego informowania i gdyby nie Rada Bezpieczeństwa Narodowego, to byście mówili pewnie, że nie ma RBN. Wszystko zawsze krytykujecie i wszyscy są do tego przyzwyczajeni. W polityce ważna jest odpowiedzialność za czyny i słowa
— wskazał sekretarz stanu w MAP.
I kto to mówi? Przedstawiciel Solidarnej Polski, proszę państwa
— skomentowała posłanka Lewicy.
I wy tej odpowiedzialności, niestety, nie macie. Wtedy nikt z nas nie miał 100-procentowej pewności, czy to były rakiety rosyjskie, wystrzelone przez Rosjan. I pani by chciała, żeby premier czy prezydent wyszedł i powiedział: „Szanowni państwo, doszło do wybuchu, ale jeszcze nic nie wiemy”. Wie pani, jaki chaos by to wywołało? Jako przedstawiciel Lubelszczyzny jestem niezmiernie wdzięczny panu premierowi, prezydentowi, rzecznikowi rządu, że nie wprowadzali niepotrzebnego chaosu wśród ludności. Pani z województwa w środkowej Polsce może się nie przejmować znaczeniem takiej sytuacji, ale dla mieszkańców Lubelszczyzny był to moment stresu
— stwierdził Jan Kanthak.
Przetrzymaliście ten stres przez tyle godzin
— powiedziała Karolina Pawliczak.
Mieszkańcy Lubelszczyzny chcieli otrzymać wiarygodną, sprawdzoną informację. Naprawdę, nie kłapmy jęzorem w przestrzeni publicznej, tylko podajmy racjonalne, sprawdzone informacje
— wyjaśnił wiceszef MAP.
Suchoń: Zabrakło uspokajających komunikatów
Mirosława Suchonia z Polski 2050 Kłeczek zapytał o to, czy wypowiedzi takie jak ta w wykonaniu Szymona Hołowni, który krytykował politykę informacyjną rządu, są odpowiedzialne.
Myślę, że powinniśmy jednak w tej sytuacji troszeczkę zmienić język, zachować pewien poziom emocji, powstrzymywać emocje. Proszę mi pozwolić, bo nie miałem okazji publicznie złożyć kondolencji tym, którzy na skutek tego tragicznego wypadku straciły ważne dla siebie osoby. Myślę, że powinniśmy rozmawiać w duchu właśnie takiej odpowiedzialności. Ważyć słowa i oceniać to, co się wtedy stało w taki sposób, żeby stanowiło to pewną nauczkę na przyszłość
— powiedział poseł Polski 2050.
Oczywiście, powinno być tak, że jeżeli jest to incydentalny wypadek, to niezwłocznie po tym, jak zostało to stwierdzone, powinny płynąć uspokajające komunikaty
— dodał.
Jeżeli o godzinie 17 czy 19 było wiadomo, że to jest incydent, wypadek, to od odpowiedzialnego rządu oczekiwałbym uspokojenia obywateli
— ocenił Suchoń.
Nikt nie oczekuje, że 2 godziny po zdarzeniu ktoś będzie posiadał wiedzę, co to za pocisk i skąd nadleciał. Myślę natomiast, że do nas wszystkich jak tu siedzimy znajomi pisali sms-y, różnego rodzaju pytania, czy to jest już wojna, czy nie. I chodziło tylko i wyłącznie o ten jeden jedyny briefing, gdzie ktoś powiedziałby nam: to jest incydentalny przypadek, nic się na granicy nie dzieje, jesteśmy bezpieczni
— powiedział.
Koniec kropka. I wtedy nie ma miejsca na spekulacje, fake newsy, rząd nie zostawia przestrzeni do tego, żeby pojawiały się różne komunikaty. I to nie jest jakaś młócka polityczna, ale wyciąganie wniosków na przyszłość. Ludzie w całej Polsce, także u mnie w województwie śląskim miałem mnóstwo pytań, czy to już jest wojna. Odpowiadałem – na swoją własną odpowiedzialność: „nic się nie dzieje, nic o tym w Warszawie nie słyszymy”
— wskazał polityk.
Nikt nie oczekuje tego, że ktoś z rządu wyjdzie i będzie spekulował, co to za rakieta. Nie, nam chodzi wyłącznie o to, żeby powiedzieć ludziom „jesteście bezpieczni”. Tego zabrakło
— podkreślił.
Ale ten briefing był kilka dni po zdarzeniu. Pan zasugerował przed chwilą, że w dniu zdarzenia Szymon Hołownia wyszedł i odbył briefing
— zauważył poseł Polski 2050.
Pan mówił o briefingu, który odbył się kilka dni po zdarzeniu, a nie w dniu zdarzenia. W dniu zdarzenia pan Michał Kobosko, który jest wiceprzewodniczącym partii zasugerował, żebyśmy następnego dnia zwołali posiedzenie RBN. Ono się odbyło i to była oczywiście bardzo dobra decyzja. Ja dziękuję panu prezydentowi, tak powinien postępować człowiek, który rozumie, jaką odpowiedzialność ponosi w danej sytuacji. Natomiast, tak jak mówił Szymon Hołownia, zabrakło uspokajającego komunikatu: to nie jest wojna, to jest incydent, badamy ten incydent
— dodał.
Bardzo się cieszę, że pan prezydent rozmawiał z panami prezydentami naszych bliskich sojuszników, że minister spraw zagranicznych również miał możliwość przeprowadzenia takich rozmów, w tej sferze politycznej zadziało się dużo rzeczy, które oceniamy pozytywnie. Natomiast, niestety, brakło tego działania w obszarze wewnętrznym – uspokojenia obywateli
— podkreślił.
Proszę mi wierzyć, to nie jest żaden atak, żadna huraganowa akcja opozycji
— zaznaczył Mirosław Suchoń.
To jest zwrócenie uwagi na to, co można było poprawić
— skomentował senator PSL Jan Filip Libicki.
Sałek: Rząd i prezydent zachowali zimną krew
Zarówno pan prezydent jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych, jak i rząd, zachowali zimną krew w tej trudnej sytuacji. Podejście zastosowane przez stronę polską było bardzo rozsądne i rozumne. Nie można było wysyłać jakichś komunikatów, które spowodowałyby ogromne emocje w Polsce i na świecie
— podkreślił prezydencki minister Paweł Sałek.
Podejście pana prezydenta, pana premiera i rządu było powściągliwe po to, aby nie pojawiały się takie informacje, jak niestety w mediach międzynarodowych, globalnych, które przedstawiały całą sytuację jako de facto rosyjski atak na NATO, na Polskę itd.
— dodał.
Trzeba też podziękować telewizjom komercyjnym w Polsce, a także TVP Info za to, że w tym trudnym momencie, kiedy te informacje zaczęły się w przestrzeni medialnej pojawiać, z pełną odpowiedzialnością polskie media podeszły do tej sprawy. Natomiast trzeba było przeanalizować sprawę, w odpowiedni sposób zareagować, natomiast w sposób rozsądny i wyważony
— ocenił polityk.
Pan prezydent rozmawiał z panem prezydentem Joe Bidenem i z szefem NATO Jensem Stoltenbergiem, rozmawiał także z panem prezydentem Zełenskim, oraz z kanclerzem Olafem Scholzem
— dodał.
Uważam, że to, co stało się w ten nieszczęsny wtorek po południu, ta tragedia, która się wydarzyła, jednak daje szansę na to, że my na te trudne sytuacje potrafimy odpowiednio zareagować
— podkreślił przedstawiciel KPRP.
Tutaj trzeba także pochwalić opozycję, bo we wtorek wieczorem te komunikaty były bardzo rozsądne i takie wyważone. Na drugi dzień w środę pan prezydent zwołał RBN, gdzie szczegółowe informacje zostały przekazane wszystkim. I jeszcze w środę widać było tę odpowiedzialność opozycji za państwo, było jednolite stanowisko. Natomiast już później, w czwartek i kolejne dni zaczęły się dyskusje, z którymi dzisiaj już mamy do czynienia
— zapewnił Paweł Sałek.
Wcale nie uważam, że w tym momencie rząd powinien reagować w sposób błyskawiczny, opowiadając o tej sytuacji, która miała miejsce. Pytanie, czego państwo oczekują, to jest kwestia dyskusji. Natomiast moim zdaniem cała klasa polityczna w Polsce zdała egzamin z tej bardzo trudnej sytuacji, którą trzeba wyjaśnić. Bo ona jest dalej wyjaśniana szczegółowo
— podkreślił prezydencki minister.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622829-wybuch-w-przewodowie-ostra-dyskusja-w-tvp