„Najsłabszym elementem były zygzaki prezydenta Złenskiego. Zmiana powoli następuje, ale jak na razie nie mamy informacji, czy będzie odszkodowanie dla tych nieszczęsnych rodzin, które dotknęła ta tragedia” – powiedział w „Salonie Dziennikarskim” Piotr Semka, komentując wydarzenia w Przewodowie. Gośćmi Michała Karnowskiego byli także Aleksandra Rybińska, Marek Formela i Marek Grabowski.
CZYTAJ TAKŻE:
Reakcja polskich władz
Piotr Semka zwrócił uwagę na reakcje Polski i Niemiec po wybuchu rakiety w Przewodowie.
Co do Polski, to pierwsza obawą było to, czy jesteśmy w stanie wojny z Rosją, czy można spodziewać się kolejnych ataków. W tym sensie taktyka informacyjna przyjęta przez prezydenta była bardzo mądra. Uspokoił, że nie chodzi o zaatakowanie Polski. My mamy traumy historyczne, one bardzo łatwo są uruchamiane. Spokojna deklaracja prezydenta Dudy, że to nie był atak, uspokoiła sytuację. Z drugiej strony zabezpieczono się przed falą pod tytułem „pierwsi Polacy zginęli z rąk Ukraińców od 1945 roku”. Tak też mogło być. Wyraźnie zaznaczono, że nie byłoby tego incydentu, gdyby nie Rosja, która rozpętała wojnę, ale Ukraińcy bronią się, jak mogą
– ocenił publicysta.
Najsłabszym elementem były zygzaki prezydenta Zełenskiego. Zmiana powoli następuje, ale jak na razie nie mamy informacji, czy będzie odszkodowanie dla tych nieszczęsnych rodzin, które dotknęła ta tragedia
– powiedział Piotr Semka.
Publicysta wskazał, że „spokój zachowany przez Polskę był bardzo chwalony w Niemczech”.
Niemcy są wyczuleni na obawę, że Ukraina chce wciągnąć NATO do wojny. Biorę poprawkę, że z tego wynikało zadowolenie postawa Polski. Absurdalne są zarzuty, chociażby na łamach „Gazety Wyborczej”, że polska prawica chciała zachłysnąć się emfazą wojenki z Rosją i dlatego odsuwano moment stwierdzenia tego, co się stało
– dodał Piotr Semka przypominając, że w „takich sytuacjach naturalne jest kontaktowanie się z USA”.
Lekcja dla Zełenskiego
Aleksandra Rybińska, znawczyni spraw międzynarodowych, publicystka tygodnika „Sieci” zauważyła, że przeprowadzane przez Rosję poważne ataki rakietowe na Ukrainę mają na celu zniszczenie infrastruktury krytycznej. Putin liczy tym samym na to, że rosyjska armia do wiosny się odbuduje, a strona ukraińska takiej możliwości mieć nie będzie.
Odnosząc się do reakcji Wołodymyra Zełenskiego, Aleksandra Rybińska wskazała, że prezydent Ukrainy „odebrał pewną lekcję”.
Zorientował się, że mimo iż walczy z Rosją, to nie znaczy, że będzie traktowany przez USA jak partner, na równi. USA jasno zakomunikowały, że mają własne interesy, własny sposób patrzenia, a on będzie musiał się dostosować. My, jako Polska, wiele takich lekcji odebraliśmy, było wiele sytuacji. Zełenski będzie to musiał teraz przepracować
– powiedziała Rybińska.
Amerykanom nie zależy, aby robić z tego poważną sprawę. Za kulisami toczą się rozmowy z Rosją. Rosja sygnalizuje, że chce krótkiego zawieszenia broni, cokolwiek. Zełenski słusznie się na to nie godzi. USA prowadzą z Rosją jakieś rozmowy, nie chcą, żeby to było rzeczą blokującą jakieś porozumienie, więc zasugerowali Zełenskiemu, że nie chcą eskalacji. Z jego punktu widzenia korzystne byłoby, gdyby to byłą rakieta rosyjska, trzeba to jasno powiedzieć. Jego głównym celem, co jest zrozumiałe, jest mobilizacja zachodu, żeby wysyłano mu uzbrojenie. Interesy USA i Ukrainy się rozeszły. My, nauczeni doświadczeniem, podeszliśmy do tego ostrożnie, Ukraina tego doświadczenia nie ma
– zwróciła uwagę publicystka.
Aleksandra Rybińska dodała, że trzeba wyraźnie podkreślić to, że Rosja chce zniszczyć ukraińską infrastrukturę, ale w przypadku wydarzeń w Przewodowie, „rozeszły się interesy”.
Myślę że na początku Polska i Ukraina porozumiały się, żeby mówić o rosyjskiej rakiecie, mogło być takie porozumienie. Ostatecznie to była rosyjska rakieta, ale z polskich władz nikt tego nie powiedział. Doszło do pewnego spięcia. Mam nadzieje, że jednak wynikiem tego będzie to, że na Ukrainę nadejdzie większa pomoc
– powiedziała Aleksandra Rybińska.
„Przepraszam” ze strony ukraińskiej?
Z kolei Marek Formela, redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej” zwrócił uwagę na działania mediów.
Może media opozycyjne uważają siebie za etycznie doskonałe, one są bardziej podatne na ten rodzaj kultury informacyjnej, którą polskiej debacie narzuca Donald Tusk – byle szybko, gwałtownie, niekoniecznie mądrze, wielokrotnie głupio. Moim zdaniem polskie milczenie, refleksja, to było niezwykle roztropne. Liczba niewiadomych kazała zastanowić się nad konsekwencjami. Te detale mogły zdecydować o złym komunikacie w godzinach, w których stres i niewiadoma mogły spowodować poważny błąd. Wstrzemięźliwość dobrze świadczy o dojrzałości rządu i polskiego prezydenta, który zachował się jak mąż stanu w warunkach dla Polski krytycznych
– podkreślił Formela.
Prezydent USA szybo i twardo zripostował pewną niedoskonałość komunikatu Zełenskiego. To była znacząca, krótka wypowiedź, która zmienia tok narracji. To, co ja dziś chciałbym powiedzieć, to uważam, że my, jako Polska, Polacy, mieszkańcy Przewodowa, rodziny zabitych Polaków, powinniśmy usłyszeć ze strony ukraińskiej przepraszam. Niezależnie od okoliczności
– ocenił Marek Formela.
Na zwrócenie uwagi przez Michała Karnowskiego, że Ukraina się broni i oczekiwanie przeprosin jest odrzuceniem tego, że odpowiedzialność ponosi Rosja, redaktor „Gazety Gdańskiej” powiedział, że „Rosja odpowiada za to, ale wymiar etyczny wymaga pochylenia się nad śmiercią zupełnie przypadkowych polskich ofiar”.
Tak powinno pracować państwo
Zdaniem Marka Grabowskiego, cała sekwencja zdarzeń, która miała miejsce po wybuchu w Przewodowie pokazała, że tak powinno pracować państwo
W mediach społecznościowych i codziennych dyskusjach nie nastąpiła panika, nie nastąpił rzut do marketów. Nasze społeczeństwo zachowało się bardzo odpowiedzialnie. Pamiętam badania z sierpnia i września, realizowane na granicy z Ukrainą. Traktowałem to jako metaforę – ludzie mówili, że rakiety latają im praktycznie nad głowami. To, że tego typu sytuacja nastąpi, było wiadomo. Jako społeczeństwo zdaliśmy egzamin, to była poważna próba. To wielki sukces, także polityków. W 24 godziny udało się mniej więcej ogarnąć tę sytuację, nie popadliśmy w gorączkę - komunikat, że zaatakowała nas Rosja byłby jednym z najgorszych, on mógłby oznaczać wciągniecie NATO do wojny. Cała sekwencja zdarzeń, która nastąpiła – uważam, że państwo tak powinno pracować. Jest dyskusja, czy nie można było lepiej. To dopuszczalne, ale prymitywne ataki części mediów przekraczają granicę tej dyskusji
– ocenił socjolog Marek Grabowski.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622726-eksplozja-w-przewodowie-publicysci-rzad-zdal-egzamin