Przez media przetoczyła jest ostatnio fala oburzenia, wynikająca z tego, że rząd PiS chciałby, rzekomo, zakazać cesarskiego cięcia. Podobno taki zapis miał się pojawić w Strategii Demograficznej 2040, którą właśnie przyjęła Rada Ministrów. Prawdą jest, że rząd od lat działa na rzecz poprawy standardów okołoporodowych. I to raczej trudno uznać za zarzut. Nie zamierza także zakazywać cesarskiego cięcia. O co więc chodzi w tym zamieszaniu?
Jak zawsze chodzi o to, żeby wywołać negatywne emocje i wzbudzić antyrządowy stan wzmożenia. Ostatnio, jako pretekst, posłużyła Strategia Demograficzna 2040, którą właśnie przyjął rząd. Burza zaczęła się od tekstu w dzienniku „Rzeczpospolita”, pt. „Kobiety mają rodzić młodo i siłami natury”, następnie przeniosła się na programy informacyjne jednej ze stacji komercyjnych i histeria, pt. „PiS zakaże cesarskiego cięcia” toczy się już w najlepsze. Oczywiście mało kto zagląda do źródła, czyli do strategii i zastanawia się o co właściwie chodzi.
Rząd chce wspierać trwałość rodzin, zabezpieczać je finansowo i zadbać o ich potrzeby mieszkaniowe. Chce też rozwijać opiekę zdrowotną, ale nie przez finansowanie in vitro. Kładzie nacisk na porody naturalne – odsetek cesarskich cięć ma zostać ograniczony
— czytamy we wspomnianym artykule.
Rozumiem, że ciężko oburzać się na wspieranie rodzin, dbanie o ich potrzeby mieszkaniowe oraz na rozwijanie opieki zdrowotnej, więc trzeba było się oburzyć na poruszony problem cesarskich cięć. Ale w tym samym tekście ekspert Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii mówi tak:
Polska jest rzeczywiście ewenementem, jeśli chodzi o liczbę cesarskich cięć. Wiele pacjentek po prostu boi się bólu. Lekarzy anestezjologów brakuje. Kobieta powinna mieć w XXI wieku prawo rodzić w godnych warunkach
— czytamy w tekście.
Podkreślmy: ekspert przyznaje, że Polska jest ewenementem ze względu na liczbę cesarskich cięć. A teraz zobaczmy, co w tej sprawie napisano w Strategii Demograficznej:
Istotne jest zatem dobre przygotowanie rodziców do porodu, dostępność wysokospecjalistycznej opieki, unikanie zbędnych procedur medycznych, zmniejszenie skali porodów poprzez cesarskie cięcia
— czytamy.
Ten zapis jest spójny ze standardami organizacyjnymi opieki okołoporodowej z 16.08.2018r., nad którymi pracował zespół specjalistów. Jednak ten zapis wywołał spore zamieszanie w mediach.
Niewybaczalnym barbarzyństwem byłoby, gdyby politycy decydowali o tym kiedy wykonywać cesarskie cięcie, a nie lekarze. Żadna władza nie może tak daleko ingerować!
— napisał na TT Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”.
Proszę nie szerzyć dezinformacji. Mówimy o podnoszeniu jakości opieki okołoporodowej. To jest wprost zapisane w standardach opieki wypracowanych przez środowiska medyczne i NGO w 2018 roku. Pod względem liczby cesarskich cięć jesteśmy nadal ewenementem w Europie
— odpowiedziała mu Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej, pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej.
Do tweeta dołączono grafikę OECD, z której wynika, że Polska ma najwyższy odsetek cesarskich cięć w Europie. A jeśli chodzi o państwa OECD, to Polskę wyprzedzają tylko Korea, Turcja i Meksyk.
Zajrzyjmy do innego raportu. Raport Euro-peristat alarmował o rosnącym odsetku cesarskich cięć w Polsce. Podczas jego prezentacji w Instytucie Matki i Dziecka w 2019 roku prof. Katarzyna Szamotulska, kierownik Zakładu Epidemiologii i Biostatystyki Instytutu Matki i Dziecka określiła sytuację jako dramatyczną. Z raportu wynika, że od 2000 roku odsetek ten wzrósł z 19.6 proc. do 42.2 proc. Najniższy odsetek cięć cesarskich mają kraje Europy Północnej: Finlandia: 16.4, Norwegia 16.5, Szwecja 18.3, Islandia 16.1 oraz Holandia 17.4. Te statystyki mogą wskazywać na to, że z różnych względów cesarskie cięcia są w Polsce nadużywane. A przecież procedura ta nie jest obojętna dla zdrowia matki i dziecka, bo jest to operacja. Jest to jednak procedura opłacalna z punktu widzenia szpitala, ponieważ jest znacznie wyżej wyceniana niż poród naturalny.
Co chce więc zrobić rząd? Nic innego jak tylko ucywilizować porody i podążać za liderami w tej dziedzinie, takimi jak kraje skandynawskie (a nie Meksyk czy Turcja). Rząd chce, by kobiety mogły rodzić w godnych warunkach, bez zbędnych procedur medycznych, o co od wielu lat zabiegały liczne organizacje kobiece, takie jak chociażby Fundacja Rodzić po Ludzku.
Nie chodzi więc o to, by zakazać cesarskiego cięcia lecz, by ta procedura była wykorzystywana wtedy, gdy są wskazania medyczne, a nie wówczas, gdy ktoś chce na tym zyskać. Tak rozumiem ten prosty zapis Strategii Demograficznej.
Szkoda, że ważny problem społeczny, którego istnienia nikt do tej pory nie kwestionował, nagle stał się pałką na rządzących, tylko dlatego, że ten temat podjął rząd PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622698-pis-chce-zakazac-cesarskich-ciec-bzdura-o-co-wiec-chodzi