„Bez względu na to, czyja to była rakieta, fakt że spadła na terytorium Polski i zabiła polskich obywateli, uruchamia proces testowania reakcji państwa polskiego i NATO na fakt uderzenia rakiety w Polsce. Jeśli ta reakcja wypadnie słabo, będzie przez Kreml zinterpretowana jako reakcja ustępliwa, to będziemy mieli następne incydenty i następnych zabitych. W związku z tym znacznie mniej istotne jest to, czyja to była rakieta, niż to, jak Polska i NATO zareagują na tę sytuację. Odpowiedzialność moralna i polityczna w tej sprawie spada na Rosję, ponieważ gdyby nie Rosja, to nie doszłoby do tego incydentu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego, odnosząc się do ekslopzji w Przewodowie.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: W związku z eksplozją w Przewodowie pojawia się wiele zarzutów pod adresem polskiego rządu, że za późno przedstawił polską wersję tego wydarzenia. Szybko pojawiły się dwie różne wersje tego wydarzenia - ukraińska i amerykańska, a polskiej jeszcze nie było. Czy Pana zdaniem tu popełniono jakiś błąd, czy też dobrze było podać tę wersję później, ale z większą pewnością co do jej prawdziwości?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Sądzę, że to jest kwestia równowagi pomiędzy tempem uzyskania wiarygodnych informacji, a wiarygodnością przekazu, budowaną przez moment ujawnienia tych informacji. Zbyt szybkie przekazanie wersji zawsze stwarza zagrożenie, że publiczność odbierze to jako polityczne zamówienie co do tego, jak ma wyglądać wniosek ze śledztwa, a nie informacja o wniosku ze śledztwa. Myślę, że w tym przypadku nieco pospieszył się prezydent Biden, który ogłosił swoją wersję podejrzanie szybko, na dodatek bardzo pasującą do potrzeb wyborczych. Wersja sprzyjająca osłabieniu reakcji była politycznie najbardziej pożądana dla prezydenta USA. Rząd polski zwlekając z szybkim zajęciem stanowiska uniknął tego typu oskarżeń, a zatem uważam, że to było zrobione dobrze.
Jednak polski rząd zwlekając z szybkim zajęciem stanowiska i tak naraził się na oskarżenia, że potrzebował czasu do politycznego ustalenia wersji wydarzeń.
Cóż, niewątpliwie Polska działa w ramach międzynarodowego systemu sojuszniczego ze Stanami Zjednoczonymi w roli głównej. Z tego punktu widzenia politycznie jest rozsądnie ustalić wspólną wersję niż później na oczach opinii publicznej prowadzić jakieś przepychanki na ten temat. Oczywiście nie mam informacji co do tego, jak wyglądał proces decyzyjny w tym zakresie, ale nawet jeśli dotyczyło to pewnych ustaleń międzysojuszniczych, to cóż w tym złego? Na tym powinna polegać koordynacja polityki w ramach NATO, aby wystąpić jednolicie. Natomiast strona ukraińska utrzymuje, że ma dowody, iż to nie była ich rakieta. Ukraińcy zostali zaproszeni na miejsce zdarzenia. Jeśli Ukraińcy przedstawią przekonujące dowody, to będzie to przesłanka do ewentualnej zmiany wersji przebiegu tego wydarzenia.
Czy dopuszczenie ukraińskich śledczych na miejsce zdarzenia to dobry ruch? Czy Pana zdaniem uda się ustalić jedną wersję tego wydarzenia, którą będzie uznawała także strona ukraińska?
Oczywiście, że bardzo dobrze, iż dopuszczono Ukraińców do tych czynności. Mam nadzieję, że uda się ustalić wspólną wersję. Jeśli dowody przedstawione przez stronę ukraińską będą przekonujące, to będziemy musieli uznać zapewne, że wersja amerykańska była podyktowana potrzebami wyborczymi Demokratów i tyle. Jednak szczerze mówiąc nie to jest istotą sprawy. Bez względu na to, czyja to była rakieta, fakt że spadła na terytorium Polski i zabiła polskich obywateli, uruchamia proces testowania reakcji państwa polskiego i NATO na fakt uderzenia rakiety w Polsce. Jeśli ta reakcja wypadnie słabo, będzie przez Kreml zinterpretowana jako reakcja ustępliwa, to będziemy mieli następne incydenty i następnych zabitych. W związku z tym znacznie mniej istotne jest to, czyja to była rakieta, niż to, jak Polska i NATO zareagują na tę sytuację. Odpowiedzialność moralna i polityczna w tej sprawie spada na Rosję, ponieważ gdyby nie Rosja, to nie doszłoby do tego incydentu. Nawet zakładając wersję niekorzystną dla Ukrainy, czyli że w Polsce uderzył przeciwpocisk ukraiński, to pierwotną przyczyną jego wystrzelenia była wola zestrzelenia nadlatującej rakiety rosyjskiej. Nikt nie może oczywiście wymagać od Ukrainy, by się nie broniła. W związku z tym reakcja na tę sytuację powinna być jak najbardziej bolesna dla Rosji.
Jeżeli by się okazało, że to jednak Ukraińcy mają rację i to była rosyjska rakieta, a Polska przychyliła się do wersji amerykańskiej, to z polskiej perspektywy nie wyglądałoby to najlepiej.
Wyobrażam sobie tę sytuację w sposób następujący – to co Polska może zrobić, to zbadać szczątki tej rakiety. Nie ma zatem wątpliwości, co to za typ rakiety, ale obie strony walczące mają takie same rakiety. Zatem o tym, kto ją wystrzelił, rozstrzyga zdolność zbadania trajektorii lotu rakiety i miejsca jej odpalenia. Zapewne to jest możliwe z wykorzystaniem amerykańskich systemów satelitarnych, a nie polskich, bo ta rakieta nie była uruchomiona w polskiej przestrzeni powietrznej. Nie znam skali rozpoznania polskiego poza granicami Polski, ale sądzę, że w tym zakresie musimy polegać na USA i wersja amerykańska została przez Polskę przyjęta, bo innej dostępnej nie ma. Chyba, że się mylę i Polska ma jakieś zdolności techniczne rozpoznające trajektorię lotu pocisków poza granicami Polski, ale wątpię, o niczym takim nie słyszałem. Wersja, przedstawiona przez prezydenta Bidena, odpowiada interesom politycznym Demokratów. Natomiast sam fakt, że im odpowiada, też o niczym nie świadczy.
Z kolei wersja ukraińska odpowiada ukraińskim potrzebom politycznym.
Oczywiście, zatem jeśli Ukraińcy przedstawią przekonujące dowody na uwiarygodnienie swojej wersji, to nastąpi zmiana opinii na temat tego wydarzenia. Dopóki ich nie przedstawili, to mamy dane takie, jakie mamy.
Czy Pan uważa, że wezwanie ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa do polskiego MSZ-tu w związku z eksplozją w Przewodowie było zasadne? Były szef MSZ Jacek Czaputowicz na antenie TOK FM podważył sens takiego wezwania, skoro strona polska skłoniła się do wersji, że w Przewodowie wybuchła ukraińska rakieta.
Mogę tutaj powtórzyć to, co już mówiłem – reakcja polityczna na ten incydent powinna być wymierzona w stronę Rosji. Jeśli będzie za słaba, to Rosja to zobaczy i będzie testowała, jak daleko może się posunąć, co będzie kosztowało życie naszych obywateli. Dlatego uważam, że wezwanie ambasadora Andriejewa do MSZ-tu to była reakcja wyjątkowo delikatna. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie silniejsza.
To jakiej reakcji strony polskiej by Pan oczekiwał po tej eksplozji? Jakie działanie byłoby adekwatne do rangi incydentu?
Tego w tej chwili nie powiem. Jeśli potwierdziłoby się, że to była rakieta wystrzelona przez Rosję, to powinny być daleko posunięte wnioski polityczne w odniesieniu do natury relacji utrzymywanych między Rzeczpospolitą Polską a Federacja Rosyjską, a do tego powinny być wysunięte wnioski wojskowe w zakresie pomocy dla Ukrainy. Natomiast bez względu na to, czyja to była rakieta, wniosek by to się nie powtarzało jest taki, że Ukraina musi być wyposażona w precyzyjny sprzęt przeciwrakietowy tak, by te pociski uderzały w rosyjskie rakiety, a nie gdzieś błądziły.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622670-politolog-reakcja-polski-ws-przewodowa-powinna-byc-mocna