Nie wszyscy są przekonani, że rakieta, która uderzyła w traktor z przyczepą we wsi Przewodów niedaleko Hrubieszowa zabijając dwóch obywateli RP była wystrzelona z wyrzutni należącej do obrony przeciwlotniczej Sił Zbrojnych Ukrainy.
Przede wszystkim protestuje prezydent Wołodymir Zełeński.
Nie ma wątpliwości, że to była nie nasza rakieta, albo nie nasze uderzenie rakietowe
— stwierdził jednoznacznie.
Jego oświadczenie stanęło w sprzeczności ze słowami naszej Głowy Państwa:
Nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję, jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony
— powiedział Andrzej Duda.
Również w tym duchu wyraził się prezydent USA Joe Biden. Już w nocy, po wybuchu, informował, że rakieta, która spowodowała śmierć dwóch osób „najprawdopodobniej nie została wystrzelona z terytorium Rosji”, dodając w kolejnej wypowiedzi, cytowanej przez agencje Reutera, odpowiadając na pytanie czy mogła być to rosyjska robota:
Nie o tym świadczą dowody.
Dziś prezydent Zełeński nieco złagodził stanowisko:
Nie wiem, co wydarzyło się tym razem. Nie jesteśmy pewni na 100 procent. Wydaje mi się, że świat również nie wie w 100 procentach, co tam się wydarzyło
– powiedział w wywiadzie podczas Bloomberg New Economy Forum w Singapurze.
Konsekwentnie domaga się wpuszczenia ukraińskiej ekipy specjalistów na miejsce eksplozji w Przewodowie -
Najważniejsze jest to, aby przeprowadzić dochodzenie
– skonkludował.
Tyle wielcy tego świata. A co już wiemy?
I wersja oficjalna
Według publikowanych m.in. przez różne portale (w tym fachowe jak Defence 24) zdjęć z miejsca trafienia pocisku wynika, że szczątki silnika rakiety przedstawiają typ 48D6. Montowany był jeszcze w starych sowieckich czasach, w produkowanych pod koniec lat siedemdziesiątych i przez pierwszą połowę lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia rakietach serii 5V55 systemu S-300. Według Indeksu GRAU (ros. Индекс ГРАУ – oznaczenia wzorów uzbrojenia nadawane w ZSRR i Rosji przez Główny Zarząd Rakietowo-Artyleryjski) były dwie wersje rakiet 5V55. Z końcówkami „K” i „R”. To wbrew pozorom jest istotne ponieważ chodzi o zasięg. 5V55K lata na odległość 47 km, a zasięg 5V55R dochodzi do 75 km. Jest jeszcze „nowsza” wersja (produkowana po 1982 r) „KD”. Ale i ta nie przekracza możliwości lotu do 90 km. Nie istnieje więc możliwość, żeby pocisk, który spadł na Polskę został wystrzelony z wyrzutni ustawionej na Białorusi. Odległość od najdalej wysuniętego punktu państwa władanego przez Bat’kę Traktorzystę do Przewodowa wynosi co najmniej 120 km. W dodatku wg informacji podanych przez źródła rządowe nie nastąpiła eksplozja ładunku umieszczonego w głowicy rakiety tylko wybuch paliwa. To on zabił dwie osoby i zdemolował ciągnik z przyczepą. Najprawdopodobniej gdyby eksplodowała głowica o masie ładunku ok. 100 kg i potężnej sile rażenia (ruski z powodu stosunkowo szybkiego kurczenia się liczby precyzyjnych rakiet używa systemów przeciwlotniczych ziemia-powietrze S-300 w wersjach o większym zasięgu, jak 40N6 – ok. 400 km, czy 9M83ME – ok. 200 km, do ostrzałów budynków cywilnych w dużych miastach Ukrainy), to z traktora i przyczepy pozostałyby tylko porozrzucane daleko kawałki złomu. Eksplozja wybuchowego paliwa rakietowego wskazuje również, że pocisk nie osiągnął swojego pełnego zasięgu. Podane wcześniej teoretyczne dane (75-90 km) nie są adekwatne to tego przelotu, który siłą rzeczy musiał być krótszy ponieważ zostało jeszcze tyle paliwa, że wystarczyło na sporą eksplozję. Ale nawet zakładając hipotetycznie (co jest raczej niemożliwe), że pocisk wystrzelono z terytorium Białorusi, to musiałby przelecieć ponad 100 km nad terytorium Polski. Zostałby wtedy wykryty przez NATO-wskie systemy namierzania radarowego i w konsekwencji najprawdopodobniej zniszczony. Tego dnia w powietrzu krążył specjalny samolot typu AWACS, a w odległości 50 km od Przewodowa został zainstalowany system radarowy RAT-31 o zasięgu 500 km.
Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń
15 listopada 2022 r miał miejsce najpotężniejszy atak rakietowy Moskali na infrastrukturę krytyczną Ukrainy i duże ośrodki miejskie. Wróg wystrzelił ok. 100 pocisków. Głównie Ch-101 (zasięg 4500-5500 km), Ch-555 (zasięg ok. 2800 km) z samolotów Tu-95 czy Tu-160 znad Morza Czarnego lub jak ostatnio znad Kaspijskiego. Do tego dochodzą pociski manewrujące woda-ziemia typu Kalibr (zasięg ponad 1500 km) odpalane z okrętów. Moskwa celowo chce pogrążyć Ukrainę w ciemnościach i zimowym chłodzie. Do tej pory nawet w warunkach rosyjskiej inwazji Ukraina, mająca potencjał produkcji około 55 GW mocy, zasilała nie tylko własną gospodarkę, ale była również w stanie sprzedawać nadprodukcję do krajów sąsiednich. Transgraniczne interkonektory przesyłały tanią energię do UE przez Rumunię, Słowację, Polskę i Węgry oraz do Mołdawii. Potencjał był na tyle duży, że Kijów zapowiadał zwiększenie eksportu energii elektrycznej, czym redukował działanie imadła energetycznego Kremla, w jakim Putin umieścił Zachód i sojusznicze kraje. Teraz Putin postanowił pozbawić Ukrainę tego źródła dochodu i zlikwidować przesył energii elektrycznej na Zachód. 15 listopada Rosjanie zaatakowali cały system energetyczny, zarówno obiekty wytwarzające prąd, jak i sieci przesyłowe. Posłano ponad 90 rakiet, z których część osiągnęła cel. Ukraiński minister energii przekazał, że w Równym trafiony został obiekt energetyczny. W obwodzie winnickim również było kilka trafień w infrastrukturę. Kolejne dwa pociski pozbawiły prądu Żytomierz, inne trafiły w obiekt energetyczny w Kowlu. Energii pozbawione zostały też dzielnice Lwowa i Kijowa. Ponieważ jednym z celów Rosji jest całkowite wyeliminowanie Ukrainy jako węzła energetycznego najprawdopodobniej zaatakowano również leżącą w linii prostej 44 km od Przewodowa elektrownie i węzeł przesyłowy w Dobrotwirsku. Linia ta przebiega w odległości 4 do 5 km od Przewodowa. Drugi taki węzeł znajduje się dalej na południu w Mukaczewie. Stamtąd prąd dostarczany jest liniami wysokiego napięcia na Węgry, do Rumunii i Słowacji. Jeśli celem pocisków manewrujących był Dobrotwirsk, to ukraińska obrona przeciwlotnicza miała pełne prawo użyć swoich S-300 przeciw nadlatującym np. Ch-101. Wystarczył mały błąd by ukraińska rakieta minęła cel i poleciała dalej swoją drogą. Polacy byli bez szans na strącenie pocisku, ponieważ na reakcje mieliśmy tylko 3 sekundy. I tak doszło do tragedii.
II wersja – rakieta była wystrzelona z Rosji lub znad Morza Czarnego bądź Kaspijskiego
Na stole leżą wciąż dwie opcje co do tego, kto wystrzelił rakietę
– miał dziś powiedzieć na zamkniętym spotkaniu dwóch komisji Parlamentu Europejskiego ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa przedstawiciel szefa dyplomacji UE Josepa Borrella.
Druga rozważana opcja skłania się ku rakiecie wystrzelonej przez Rosjan, która miała być wycelowana w elektrownię znajdującą po ukraińskiej stronie polskiej granicy.
W przypadku, gdyby to była prawda, mielibyśmy do czynienia z pociskiem manewrującym np. typu Ch-101 lub podobnym, który nie trafił lub został uszkodzony i zmienił trajektorię lotu. Druga wersja jest taka, że Moskal celowo uderzył w kraj NATO chcąc przetestować reakcję Sojuszu Północnoatlantyckiego i państwa Polskiego jednocześnie. W oby przypadkach mielibyśmy problem z poważną mistyfikacją zarówno ze strony rządu RP jak i USA. Należałoby błyskawicznie podrzucić na miejsce trafienia rakiety szczątki S-300 i wmawiać całemu światu, że to dowód na robotę Kijowa. Gdyby jednak sprawa się wydała konsekwencje byłyby nieobliczalne. Kreml doszedłby do wniosku, że NATO jest niewiele warte, bo Waszyngton i Warszawa wystraszyły się konsekwencji eskalacji konfliktu. Zwycięstwo Rosjan! Do tego dochodzi brak eksplozji głowicy. Choć mogło się to zdarzyć, jest raczej mało prawdopodobny taki zbieg okoliczności. Gdyby np. głowica Ch-101 (masa 400 kg silnego materiału wybuchowego) wybuchła, zmiotło by z powierzchni ziemi co najmniej pół Przewodowa, nie wspominając o traktorze z przyczepą. Raczej cały ten wywód jest mało prawdopodobny.
Teoria spiskowa
Jak zawsze w takich sytuacjach teorie spiskowe pojawiają się niczym grzyby po deszczu. Najciekawsza z nich to współrzędne. Kijów ma współrzędne geograficzne: szerokość: 50°27′16″N, długość: 30°31′25″E; Lwów: szerokość: 49°50′17″N, długość: 24°01′23″E; a współrzędne miejsca, w które trafiła rakieta, czyli wieś Przewodowo są: długość 50°27′16″N, szerokość: 24°01′23″E, czyli długość geograficzna Kijowa i szerokość Lwowa (sic!). Ale potraktujmy to, póki sprawa nie zostanie ostatecznie wyjaśniona, jako ciekawostkę. Co do konkretów monity prezydenta Zełeńskiego o udostępnienie ukraińskim śledczym dojścia do miejsca uderzenia rakiety spotkały się z pozytywnym odzewem ze strony polskiej. Dziś wicemarszałek Ryszard Terlecki stwierdził, że nie widać przeciwwskazań do udzielenia zezwolenia na przyjazd i pracę takiej komisji.
To dobrze, bowiem w ten sposób powstanie możliwość wyjaśnienia wszystkich okoliczności zaistniałej tragedii. Obojętne jaki będzie wynik prac ekipy ukraińsko-polskiej, winę za śmierć dwóch polskich obywateli i tak ponosi ostatecznie Rosja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622550-rakieta-watpliwosci-teorie-i-podsumowanie-faktow