„Nie jest tak, że Polska się nie sprawdziła, bo mamy systemy w pełnej gotowości i (sugestie o niezdolności do obrony – red.) to jest znów jakieś działanie destrukcyjne. Co nie zmienia faktu, że dobrze byłoby wzmocnić obronę powietrzną” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były dowódca GROM gen. Roman Polko.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Okazuje się, że eksplozja, do której doszło w Przewodowie była najprawdopodobniej spowodowana pociskiem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, który przypadkowo spadł na terenie Polski. Jak ocenia Pan tę sytuację?
Gen. Roman Polko: To nie zmienia istoty rzeczy. Mieliśmy wczoraj do czynienia z poważnym atakiem rakietowym, gdzie uderzano w infrastrukturę krytyczną, obiekty cywilne w całej Ukrainie. Myślę, że Rosjanie celowo dokonywali uderzeń w rejonach graniczących z Polską. Z tego, co teraz się dowiadujemy Ukraina użyła systemu S-300, żeby się bronić. Wiadomo, że te systemy nie zawsze są w 100 proc. pewne. Czasem rzeczywiście może się zdarzyć, że taka rakiety odleci gdzieś na bok, ale to nie zmienia odpowiedzialności strony rosyjskiej. Trudno, żeby Ukraina nie broniła własnego terytorium. To Rosja jest agresorem i pojawiające się głosy winiące Ukraińców są nieuzasadnione. Eksplozja w Przewodowie powinna skłonić Zachód do tego, żeby nie bronić się na linii, bo tak się nie da bronić (tego doświadczyłem chociażby podczas misji w Jugosławii), tylko należy wprowadzić pas, który obejmowałby również część Ukrainy, gdzie przestrzeń powietrzna byłaby chroniona. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapewnić bmóezpieczeństwo, aby znów jakaś kolejna zbłąkana rakieta przez przypadek nie spadła na terytorium Polski i nie zabiła polskiego obywatela. Sądzę, że taki sanitarny pas powinien powstać, w porozumieniu ze stroną ukraińską, gdzie Sojusz zwalczałby rakiety lub uzbrojone samoloty, gdyby w tą przestrzeń weszły.
Pojawiły się sugestie, że polska obrona przeciwlotnicza nie zadziała, a nawet, że system obrony przeciwlotniczej NATO „zawiódł na całej linii”. Czy to uzasadnione zarzuty?
Chyba czytaliśmy artykuł tego samego autora, mistrza defetyzmu, krytyka Grotów, później (piewcy teorii, że – red.) „Ukraina przegrywa tą wojnę”. Można by cytować te tytuły, które rzeczywiście wpisują się w propagandę wewnątrzkremlowską, co tu dużo ukrywać. Z tego, co w tej chwili się dowiadujemy, to nawet nie eksplodowała sama rakieta, tylko na terytorium Polski spadły po prostu szczątki i eksplodowało. Tego na pewno nie wiem – to jest kwestia do wyjaśnienia. Ale z pewnością nie ma mowy o tym, że polska obrona powietrzna czy systemy rozpoznania zawiodły. Po pierwsze, AWACS (Statek powietrzny wczesnego ostrzegania – red.) był w powietrzu i pokazał trajektorię lotu. Po drugie, to zdarzenie pokazało, że NATO nie manipuluje, nie oszukuje, nie mówi o prowokacjach, kiedy tych prowokacji nie ma. Na szczęście nie był to rosyjski atak. Pamiętamy, jak Rosja kłamała przy zestrzeleniu samolotu pasażerskiego, który leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Tym razem, ponieważ nie była to rakieta wystrzelona przez Rosjan, NATO walcząc z dezinformacją, walczy prawdą i natychmiast podaje w praktyce, co się stało. Nie jest tak, że Polska się nie sprawdziła, bo mamy systemy w pełnej gotowości i (sugestie o niezdolności do obrony – red.) to jest znów jakieś działanie destrukcyjne. Co nie zmienia faktu, że dobrze byłoby wzmocnić obronę powietrzną i przyspieszyć lub wprowadzić NATO-wskie środki zastępcze w zamian za te, które pozyskamy w ramach programu „Wisła”, „Narew” czy „Pilica”. Mam na myśli chociażby Patrioty i HIMARS-y. Konieczne jest też rozszerzenie pasa (obrony powietrznej przy granicy z Ukrainą – red.), o czym już wspominałem. To jest niedopuszczalne, żeby Rosja uderzała tak blisko Polskiej czy NATO-wskiej granicy.
A jak oceniłby Pan reakcję rządu oraz opozycji na zdarzenie w Przewodowie?
Po pierwsze znów pokazaliśmy naszą moc i solidarność. Jest imponujące, w jaki sposób prezydent Andrzej Duda, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego szybko skontaktowali się z dowództwem NATO, prezydentem Bidenem – osobami decyzyjnymi na najwyższym szczeblu. To pokazuje, jak poważnie traktowane jest to zagrożenie. Stąd też jest pewne, że gdyby była taka potrzeba artykuł 5. (Traktatu Północnoatlantyckiego – red.) zostałby uruchomiony. Również działanie opozycji było bardzo pozytywne, bo nie mieliśmy żadnego „piekiełka”, tylko jednoznaczną solidarność - w kwestiach bezpieczeństwa mówimy jednym głosem. To, co należałoby poprawić, to jednak kwestię służb odpowiadających za walkę informacyjną, komunikacyjną. Jeżeli zdarzenie ma miejsce, to powinno się jednak wydać szybciej komunikat, ponieważ pozostawienie tego w niedoczasie, gdzie decydenci zamykają się w budynku Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a dziennikarze czekają na zewnątrz przez 3 godziny i czerpią informację (tak jak ja) z amerykańskich czy litewskich źródeł, to jest jednak trochę nie tak. Jakiś komunikat wcześniej powinien być wydany, bo jeżeli tego się nie czyni, to zostawia się pole do prowadzenia działań o charakterze dezinformacyjnym, które Rosja skrupulatnie i poprzez trolli internetowych potrafi wykorzystywać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622367-nasz-wywiad-gen-polko-ostro-odpowiada-publicyscie-onetu