„Wydaje się, że to spotkanie miało zupełnie prywatny charakter, ale zostało równocześnie opłacone przez urząd miasta Sopot. Generalnie fraternizacja polityków z sędziami, (ale nie tylko - to dotyczy też prokuratorów i adwokatów) jest dalej poważną chorobą w Polsce, na którą wymiar sprawiedliwości chorował bardzo mocno w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gdański poseł PiS Kacper Płażyński, pytany o kolację prezydentów Gdańska i Sopotu z sędziami ze stowarzyszenia „Iustitia”.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Opinię publiczną oburzyła informacja o kolacji prezydent Gdańska i prezydenta Sopotu z sędziami stowarzyszenia „Iustitia”. Jak Pan ocenia tę sytuację?
Kacper Płażyński: Nie ma nic złego w spotykaniu się sędziów z politykami, kiedy ma to oficjalny wymiar. Są rozmaite państwowe uroczystości, w których biorą udział różne władze, reprezentujące różne instytucje. W tym wypadku mamy raczej koleżeńską wizytę opłaconą przez miasto Sopot. Zdaje się, że kolacja kosztowała ponad 10 tys. zł. Jak wynika z moich informacji, nie była wpisana do obchodów Święta Niepodległości, nie znalazła się też w wykazie prac pani prezydent Dulkiewicz lub prezydenta Sopotu. Wydaje się, że to spotkanie miało zupełnie prywatny charakter, ale zostało równocześnie opłacone przez urząd miasta Sopot. Generalnie fraternizacja polityków z sędziami, (ale nie tylko - to dotyczy też prokuratorów i adwokatów) jest dalej poważną chorobą w Polsce, na którą wymiar sprawiedliwości chorował bardzo mocno w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych.
No właśnie, przypomnijmy, jak wyglądały te relacje przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości z politykami?
Wtedy niestety było dość powszechne, że osoby reprezentujące nawet różne stanowiska przed sądem, spotykały się na wspólnych biesiadach, brały udział we wspólnych wycieczkach itd. To naturalnie utrudniało później wydawanie rzetelnych, obiektywnych wyroków, bo powstawały zależności między tymi osobami – przyjaźnie, romanse, po prostu życie.
Patrząc na kolację, którą politycy związani z PO odbyli z sędziami, trudno oprzeć się wrażeniu, że takie zażyłe relacje pomiędzy politykami a przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, nadal są kontynuowane…
Tak nie powinno być. To nie jest dobra tendencja i odziera wymiar sprawiedliwości, przede wszystkim z zaufania publicznego. Nie mówiąc o tym, że w moim rozumieniu sędziowskiej niezawisłości, to jest po prostu łamanie polskiej konstytucji. Oceniam to bardzo negatywni. Szczególnie ci sędziowie mówią cały czas o pięknych ideałach, angażują się niestety w walkę polityczną, biorą udział w przeróżnych imprezach politycznych, różnego rodzaju wspólnych działaniach, ramię w ramię z politykami. Pod tym względem nie dziwi mnie, że to są akurat ci sędziowie. Natomiast z drugiej strony otwiera się ten przysłowiowy nóż w kieszeni. Mam smutną konstatację, że mimo bardzo dobrych chęci przeprowadzenia pewnych reform w Polsce, niestety państwo w dalszym ciągu wobec takich zachowań jest słabe. Na zachodzie tego typu zachowania byłyby po prostu nie do pomyślenia. W Polsce jest to do pomyślenia, a co więcej duża część polityków udaje, że sprawy nie ma i tworzy właśnie takie standardy. Przykro na to patrzeć, szczególnie dla mnie, gdyż jestem z rodziny prawniczej.
Dobrze, że mówimy o tym publicznie, bo jak nie będziemy tego robić, to przejdziemy do porządku dziennego, a takie rzeczy trzeba pokazywać, żeby ludzie zdawali sobie sprawę, dlaczego reforma wymiaru sprawiedliwości jest tak potrzebna i czemu sądy muszą być w stanie oczyszczać się i prowadzić postępowania dyscyplinarne, czy uchylać immunitety sędziom, którzy łamią podstawowe zasady wykonywania swojego zawodu. Bez tego będzie przyzwolenie na taką często mafijną działalność wymiaru sprawiedliwości, którą pamiętamy z lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych.
Może warto zapytać, jak taka zażyłość będzie wpływać na ewentualne wyroki, które sędziowie być może kiedyś będą wydawać wobec polityków, z którymi się spotykają prywatnie.
Jeszcze większy kłopot jest w tym, że w kolacji brała udział pani sędzia Zabłudowska z sądu w Gdańsku. Sądu, który np. prowadził postępowania karne wobec Pawła Adamowicza, a w tym samym czasie pani sędzia otrzymywała nagrody właśnie od Pawła Adamowicza. Oficjalnie te nagrody były przyznawane przez miasto Gdańsk. Później widzimy, jak to wygląda. Zażyłość jest rzeczywiście niezwykła. Nie można tego traktować, jako publicznego spotkania, mającego jakiś wymiar instytucjonalny, tylko to tworzenie takiej niezdrowej symbiozy między sędziami sądów powszechny a politykami, którzy mieli, mają, być może w przyszłości będą mieć różnego rodzaju postępowania, np. przed sądem w Gdańsku. Nie jest to zdrowa sytuacja.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Mateusz Majewski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622165-wywiad-kolacja-kasty-z-politykami-plazynski-komentuje